- Widzę dwa możliwe modele festiwali w Polsce. Jeden zakładałby, że jesteśmy potęgą wykonawczą w jakiejś dziedzinie i chcemy pokazać to światu. Drugi to festiwal oparty na oryginalnej koncepcji programowej o walorach edukacyjnych - mówiła w studiu Dwójki krytyk muzyczny, Dorota Kozińska. - W praktyce mamy do czynienia z "listami przebojów", w których specjalizuje się krakowskie biuro festiwalowe, albo z bezładnymi zbieraninami gwiazd - dodała.
Dorota Kozińska i, również zaproszony przez Piotra Matwiejczuka, Jakub Puchalski zgodzili się w jednej kwestii: festiwale przejęły dziś w Polsce rolę, którą spełniać powinny filharmonie, opery oraz inne instytucje odpowiedzialne za bieżące życie muzyczne. Puchalski zwrócił uwagę, że Festiwal Beethovenowski to jedna z nielicznych okazji, by usłyszeć dobre recitale fortepianowe. Kozińska przypomniała, że w warszawskiej Filharmonii Narodowej solowe popisy pianistów organizowane były co tydzień jeszcze kilka lat temu.
Może więc warto ograniczyć rozbuchane życie festiwalowe na rzecz codziennej oferty muzycznej polskich miast? Zdaniem Jakuba Puchalskiego to utopia, wziąwszy pod uwagę wydolność organizacyjną oraz finansową efektywność polskich oper i filharmonii.
Zachęcamy do wysłuchania całego spoktania z krytkami muzycznymi, a także rozmowy Piotra Matwiejczuka z Andrzejem Gizą, dyrektorem Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena, i Izabelą Helbin, dyrektorem biura festiwalu Misteria Paschalia.