Do dziś nie zna nut i nie dotyka klawiatury komputera. Komponując, wciąż używa taśmy, sklejki i nożyczek. Naturszczyk i autodydakta - pracę w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia rozpoczął jako technik. Dziś jest jego legendą. Właśnie skończył 82 lata i opublikował zupełnie nową płytę!
- W domu, w regale i tapczanie, mam ogromną liczbę taśm z materiałem, który odrzuciłem, pracując nad ponad setką utworów autonomicznych oraz kilkoma setkami ilustracji dla filmu. Posłuchałem tego i doszedłem do wniosku, że przed laty najpiękniejsze rzeczy odrzuciłem, a najbrzydsze dałem do utworów. Postanowiłem więc coś z tym zrobić - opowiadał kompozytor Ewie Szczecińskiej o genezie albumu "ERdada". Swoje imponujące archiwa Eugeniusz Rudnik planuje przekazać Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie z nadzieją, że "nasi prawnuczkowie" zrobią z nimi dobry użytek.
Brzmieniowy świat jednego z pionierów polskiej muzyki elektroakustycznej to specyficzny i od razu rozpoznawalny kosmos. Jego tożsamość określają powracające motywy, tematy, dźwięki, które sam kompozytor nazywa "rudnikaliami". - Nieustannie, w różnorodnych kontekstach i przetworzeniach, sięgam po nagranie słowika, który niegdyś prawie usiadł mi na mikrofonie, podążając za odtwarzaną przeze mnie rejestracją jego własnego głosu. Powracają też nagrania kamieni zebrane do utworu poświęconego pamięci księdza Jerzego Popiełuszki. I odgłosy moich ukochanych stuletnich drzew z lasu, w którymi mieszkam przez pół roku - wymieniał gość Ewy Szczecińskiej.
Eugeniusz Rudnik natchnienie odnajduje w rodzinnej wiosce - Nadkolu, gdzie urodził się w 1932 roku. - Ja żyję w dwóch światach. Z jednej strony jestem człowiekiem rustykalnym. Z drugiej - rasowym modernistą, kompozytorem muzyki eksperymentalnej prezentowanej na najważniejszych festiwalach całego świata - podkreślił. Nic dziwnego, że intelektualny, sformalizowany świat muzyki elektronicznej lat 60. nie do końca mu odpowiadał. Wypracował więc szybko własną stylistykę, opartą na eksperymentach, improwizacji, wykorzystaniu dźwiękowych odpadów. I własną - opartą w dużym stopniu na technice kolażu - formę. Komponować zaczął, jak sam twierdzi, z nudów. Po prostu bawił się radiowym sprzętem, a materiał muzyczny zaczął się w pewnym sensie sam organizować.
- Pracując przed laty z Krzysztofem Pendereckiem czy Arne Nordheimem, byłem człowiekiem od podłączania kabli i przynoszenia kawy. A dziś zdominowałem obieg medialny jako źródło wiedzy o historii muzyki eksperymentalnej w Polsce - podsumował Eugeniusz Rudnik.
Zachęcamy do wysłuchania całeji "Bitej godziny".
mm/jp