Jerzy Kalina mówi o sobie, że jest osobą poza układami. Choć jak wspomina, miał w przeszłości kontakty z grupą artystyczną "Sejf". Jednak ich współpraca nie trwała długo, ze względu na różnice charakterów.
- Artysta wspominał o poszukiwaniach artystycznej drogi i jego poczuciu "niedosytu" związanego z malarstwem, rysunkiem i grafiką. - Dla mnie one mają taki znak obecności wielkiej kultury i wrażliwości, że już wystarczy. To nie ma wpływu i silnego rezonansu - stwierdził. Dodał, że tuż po wojnie artyści robili tzw. akcje. - Z happeningu to myśmy żyli - wspominał.
Rzeczywistość równoległa
- Czułem, że kultura jest jakimś oddzielnym światem - żyje pod kloszem w jakimś świecie błogiego niebezpieczeństwa. Towarzystwo ostro żyło (...), a to było wszystko obok - opisywał. Jerzy Kalina miał wrażenie, że twórczość, do której przygotowywał się podczas edukacji, była czymś, co nie było dla niego ciekawe, gdyż rozmijało się z otaczającą go realnością.
- Miałem wrażenie, że urodziłem się i nie żyję w żadnym świecie. Ani w świecie przedrewolucyjnej sytuacji, bądź w trakcie rewolucji, ani nie jestem po. Byłem w pozorowanym, rozpolitykowanym świecie pod specjalnym nadzorem.
***
Na "Zapiski ze współczesności" zapraszaliśmy od wtorku do piątku (14-17.04) w godz. 12.45-13.00.