- Julian Lage to wirtuoz jazzowej gitary, który nagrywa dla legendarnej wytwórni Blue Note.
- Jego nazwisko ma pochodzenie portugalskie, jednak korzenie artysty sięgają... Polski.
- Wyznał, że w twórczości poświęcił się odkrywaniu brzmienia gitary elektrycznej i tworzeniu jazzowych miniatur.
Kolejny sezon "Jazzowej rozmowy" w Poranku Dwójki Andrzej Zieliński rozpoczął od spotkania z artystą wyjątkowym - Julianem Lage. Kiedyś nazywany był "cudownym dzieckiem amerykańskiego jazzu". Dziś jest już ukształtowanym artystą, nagrywającym dla legendarnej amerykańskiej wytwórni Blue Note.
W Dwójce mówił m.in. o historii swojej rodziny. - Z obu stron mam pochodzenie polskie - wyznał artysta. - Portugalskie nazwisko jest po moim dziadku ze strony taty, jednak babcia była Polką. Jeżeli zaś chodzi o rodziców i dziadków mojej mamy, to oni z pewnością byli Polakami. Niestety, nie mówiło się o tym dużo w domu. Zawsze gdy jestem w Polsce, przypominam sobie o tej kwestii i obiecuję, że dotrę do rodzinnych korzeni - powiedział gitarzysta.
Początki z gitarą elektryczną
Julian Lage jest wirtuozem jazzowej gitary. Pierwszy raz zainteresował się tym instrumentem, gdy był jeszcze małym chłopcem. - Mój tata kupił gitarę dla siebie, gdy miałem cztery lata. Zaczął wtedy na niej grać i pokochał ten instrument z całego serca, a ja razem z nim. Na początku hipnotyzowało mnie jego ćwiczenie, a potem zapragnąłem mieć swoje sześć strun. Rodzice uznali, że jeżeli za rok ciągle będę tego chciał, to wtedy mi ją kupią. I oczywiście chciałem! Dostałem prawdziwej obsesji na punkcie gitary - mówił jazzman.
Jego pierwszą gitarą był Fender Stratocaster. - Tato grał na Telecasterze. Brał prywatne lekcje, a gdy wracał do domu, uczył mnie wszystkiego, co pokazał mu nauczyciel. Bardzo się wtedy zbliżyliśmy do siebie. Dzieliliśmy wspólną pasję, uczyliśmy się razem. W końcu jednak poszedłem o krok dalej i wszystko potoczyło się błyskawicznie. Ale z tamtego okresu pamiętam bezgraniczne szczęście - wspominał muzyk.
Jazzowe miniatury
Dziś Julian Lage w swoich projektach wykorzystuje właśnie gitarę Telecastera. - To nie jest przypadek. Kocham jego brzmienie, na nim się wychowywałem przez lata. Jakieś pięć lat temu zdecydowałem, że poświęcę się tylko gitarze elektrycznej i tylko Telecasterowi - wyznał i dodał, że gitara elektryczna jest dla niego muzycznym laboratorium. To właśnie w niej odnajduje niepowtarzalne brzmienie, tworząc jazzowe miniatury. - Kocham miniatury, to jest forma, w której czuję się najlepiej - mówił. - Masz dwie, trzy minuty na przeprowadzenie narracji i opowiedzenie historii. Więcej nie potrzeba.
- Krótkie formy postrzegam jako przyjemne wyzwanie - opowiadał Julian Lage. - Kiedy weźmiemy np. Munkowskie nagranie trio Bemsha swing, ma ono cztery i pół minuty. Genialne! Chodzi tylko o to, żeby wyjść, powiedzieć, co ma się do powiedzenia najkrócej jak się da, nie marnując niczyjego czasu, i czmychać z estrady. Wiedzieli to już w latach 30., 40. czy 60. I ja nie odkrywam w jazzowych miniaturach niczego nowego. Po prostu lubię tę stronę jazzu.
10:30 Jazzowa rozmowa w Poranku Dwójki 7.01.mp3 Andrzej Zieliński rozmawia z Julianem Lage (Poranek Dwójki)
Julian Lage, Squint:
YouTube Julian Lage
***
Rozmawiał: Andrzej Zieliński
Gość: Julian Lage (wirtuoz jazzowej gitary)
Data emisji: 7.01.2021
Godzina emisji: 8.30
Materiał wyemitowano w audycji "Poranek Dwójki".