24 lutego 2022 Oleh Skrypka wiedział już, że będzie przemierzał Ukrainę z koncertami charytatywnymi. Grał w Kijowie, w szpitalach, jednostkach wojskowych, w szpitalach wojskowych, w Dnieprze, Odessie, Charkowie. Od dziś wraz z zespołem jeździ również za granicę (byli w Europie i Ameryce). Sam nie spodziewał się tak dużego zapotrzebowania na koncerty. W czasie występów Skrypka zbiera pieniądze na pomoc Ukraińcom. „Zebraliśmy razem z moimi muzykami ok. miliona euro, wysłaliśmy je do Ukrainy” – mówi.
- Wojna absolutnie zmieniła życie wszystkich Ukraińców, wszystkich, bez wyjątku. Także w kontekście zawodowym. Przeżyliśmy dwa lata pandemii, a później od razu wyszliśmy na wojnę. To wszystko nie było łatwe. Chcę powiedzieć, że wszyscy Ukraińcy się zmienili. Rozmawiam z ludźmi przed i po koncertach. Ukraińcy dziś inaczej odbierają pieśni. Zrozumieli, jak bardzo pieśni i kultura są ważne.
Co jeszcze zmieniła rosyjska agresja na Ukrainę? Chaos wyklarował pewne spawy. Europa zjednoczyła się w pomocy Ukrainie. Jak mówi Skrypka – Ukraińcy wreszcie zrozumieli, kto jest sojusznikiem, prawdziwymi braćmi.
- Bez wątpienia to naród polski. To, co zrobił dla nas polski naród, jest niesamowite, okazanie pomocy, przyjęcie ogromnej ilości uchodźców. Życie postawiło wszystko na swoim miejscu.
Skrypka wspomina, że pierwszy raz „za granicę” udał się właśnie do Polski. Z zespołem Vopli Vidoplasova pojawił się tu już pod koniec lat osiemdziesiątych
- Graliśmy pod Warszawą koncert w 1988 roku. Dla radzieckiego człowieka to był szok, ponieważ byliśmy za żelazną kurtyną, byliśmy niczym w obozie koncentracyjnym! Owszem, wtedy Polska była socjalistyczna, ale rzecz w tym, że wariant Polski socjalistycznej i wariant Związku Radzieckiego to jak Las Vegas i jakiś bar na Syberii. To była ogromna różnica. Wtedy w Polsce zobaczyliśmy już pizzerie, Coca-Colę… u nas zakazane. W Polsce grano już rock-n-roll.
Ci, którzy urodzili się w wolnym państwie, zapewne nie mogą empatyzować z człowiekiem radzieckim, który trafia poza granicę ZSRR. W czasach socjalizmu Polska była oknem (a przynajmniej dziurką od klucza) na Zachód.
Oleh Skrypka jest także znany z popularyzacji kultury tradycyjnej. Współorganizował m.in. kijowski festiwal folkowy Krajina Mrij. Przez lata przez scenę przeszło wiele zagranicznych zespołów, w tym polskie. Skąd u punk-rockowca zainteresowanie folklorem? Jako dziecko jeździł z rodzicami na wieś. Słyszał tam śpiew tradycyjny, a już jako zawodowy muzyk poszukiwał źródeł pieśni. Artysta zauważa globalną tendencję powrotu do rodzimej tradycji. W tej modzie, zdaniem Skrypki, czai się pewien haczyk.
- Rzecz w tym, że aby prezentować tę muzykę, znać się na niej choć trochę, trzeba poznać źródła. Trzeba po prostu wiedzieć, jak brzmi oryginalna pieśń ludowa. Ponieważ 99,9% osób nigdy nie słyszało, jak brzmi tradycyjna pieśń, ta tradycja odchodzi – wskazuje muzyk, podkreślając, jak niewielka to grupa osób. – Dzięki Bogu, w Kijowie, w Ukrainie ta tradycja była i jest. Zespół „Drewo”, który jest najbardziej znanym i który pracuje bardzo długo, zajmuje się tym jeszcze od czasów Związku Radzieckiego, później „Hurtoprawci”, „Bożyczi”, „Czornomorci” i wiele innych zespołów, które znają tę tradycję.
***
Tytuł audycji: folkowy Poranek Dwójki
Prowadził: Piotr Kędziorek
Materiał przygotowała: Mariana Kril
Data emisji: 25.02.2023
Godzina emisji: 7.50