Kwiecień roku 1963. Beatlesi wydali singiel "Please Please Me" - numer dwa na oficjalnej liście sprzedaży. Ukazał się właśnie debiutancki album długogrający. Wkrótce "From Me To You" i "She Loves You" wywołają Beatlemanię. Ale na razie - przez krótką chwilę - możliwe były jeszcze takie rzeczy: jeden z uczniów napisał list do menedżera Beatlesów, Briana Epsteina. W jakiś czas później John, Paul, George i Ringo pojawili się w szkole. Przyjechali dwoma Fordami Zodiac. Za koncert dostali 100 funtów.
- Kurtyna się podniosła. I to był moment, w którym dorosłem. Wiem, że to brzmi jak przesada, ale to bo było coś z innej planety - mówi brytyjskiemu radiu publicznemu John Bloomfield, który zarejestrował występ. Stacja wyemitowała go we flagowym radiowym programie kulturalnym "Front Row" w BBC4.
Czytaj także:
Muzycy zagrali między innymi: "I Saw Her Standing There", "Twist and Shout" i standardy Chucka Berry'ego. Co ciekawe - pozwolili publiczności wybrać kilka utworów. Potem, gdy staną się globalną sensacją, to się już nie zdarzy. Ich koncerty będą starannie wyreżyserowane.
Paul McCartney będzie potem wspominał, że od wydania singla "Love Me Do" nie było koncertu, na którym Beatlesi byli w stanie usłyszeć własne instrumenty. Zagłuszały je entuzjastyczne krzyki fanów. Ale występ w szkole był wyjątkiem. Staromodna, angielska dyscyplina zrobiła swoje i chłopcy słuchali Wielkiej Czwórki w milczeniu.
Nagranie trwa godzinę. Jakość nie jest najlepsza. Ale niewykluczone, że da się cyfrowo oczyścić, tak, by stało się czymś więcej niż tylko skarbem rock'n rollowej archeologii.
IAR/Adam Dąbrowski/bm