Każdego roku, 24 grudnia "Cicha noc" rozbrzmiewa w setkach tysięcy kościołów na całym świecie. Przetłumaczono ją na ponad 300 języków i dialektów. Gdziekolwiek człowiek pochyla się nad tajemnicą boskich narodzin płynie ta właśnie melodia.
W 1964 roku dziennikarka Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Aleksandra Stypułkowska podążyła śladem popularnej kolędy. Jechała w poszukiwaniu śladów ludzi, którzy zaśpiewali ją po raz pierwszy w małym, wiejskim kościółku w Oberndorf koło Salzburga.
- Wokół pieśni niczym bluszcz oplata się legenda. Nim odkryto nazwiska jej twórców, mówiono, że spadła z nieba. A i wtedy, gdy te nazwiska były już znane, bajali austriaccy flisacy, że kolęda skreślona została piórem ze skrzydła anioła - słyszymy w audycji.
Oberndorf leży nad rzeką Salzach. To tędy flisacy spławiali specjalnymi łodziami sól – bogactwo tego regionu.
- Wiem już, że nie odnajdę kościółka, gdzie pewnej wigilijnej nocy zrodziła się kolęda – mówiła autorka reportażu. - Rzeka tak długo szturmowała kościół powodzią, aż pobożni parafianie przenieśli swą świątynię w bezpieczne miejsce. Na dawnym miejscu stoi dziś kapliczka kryta drewnianym gontem. Na drzwiach widnieje napis: Pokój ludziom dobrej woli.
Długo nie znano autorów kolędy, która tak się spodobała najpierw w Austrii, a potem na całym świecie. Jedni przypisywali ją Mozartowi, inni Haydnowi. Tymczasem autorem słów popularnej pieśni był wikary nowo powstałej parafii św. Mikołaja w Oberndorf bei Salzburg, ks. Joseph Mohr. Słowa napisanego przez siebie wiersza pokazał organiście Franzowi Gruberowi i zaproponował mu skomponowanie do nich melodii.
Aleksandra Stypułkowska przytacza w audycji legendę, jaką powtarzają sobie od lat mieszkańcy Oberndorf bei Salzburg:
"Po południu, w dzień wigilijny 1818 roku wezwano wikarego do rodziny ubogiego węglarza. Kobieta właśnie porodziła i godziło się, aby maleństwo po chrześcijańsku powitało betlejemskie święto. Wikary, chrztu udzieliwszy, wracał teraz do wsi, a w oczach miał nędzną chatę i kobietę, tulącą dziecko do serca. Wiatr zacinał. Ksiądz otulił się wytartym płaszczem, brnąc przez zaspy i rozmyślając nad cudem narodzin człowieka i tajemnicą narodzin Boga. Wróciwszy do swej izby, chwycił wikary za gęsie pióro. Słowa same spływały na papier".
Tyle mówi legenda. Jak dalej potoczyła się historia kolędy "Cicha noc"? Posłuchaj audycji Radia Wolna Europa.
bs