Ludowa tradycja kolędowania polegała na odwiedzaniu w nowym roku gospodarstw przez grupy przebranych kawalerów w celu złożenia życzeń domownikom. Zwyczaj ten przybierał różne formy. W audycji "Źródła" mówiliśmy m.in. o kolędowaniu z koniem. - Ubieraliśmy konia w kolorowe papiery, a potem we dwóch albo we trzech wjeżdżało się z koniem do domu - wspominał w archiwalnym nagraniu Józef Płaza z Dzikowca. - Stawiało się konia przy stole, gdzie czekał na niego owies, a my śpiewaliśmy kolędy. Jeśli były dziewuchy to też śpiewaliśmy przyśpiewki dla nich.
Ciekawą funkcję pełnili kolędnicy nazywani drabami. - Chodzili oni z wielkimi laskami, którymi stukali o podłogę - opowiadała Agnieszka Niemiec. - Stukali mocno, żeby obudzić ziemię z zimowego snu, żeby na wiosnę dała dobre plony - wyjaśniała.
W audycji mówiliśmy też tajemniczych "śmieciarzach" przyprawiających gospodynie o ból głowy oraz o kolędniczych zalotach. - Kolędowanie to było dobra okazja, żeby pokazać się dziewczynom. Niektóre z nich ruszały te śpiewy - śmiał się skrzypek Józef Śliwa z Huty Gogołowskiej.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadzi: Magdalena Tejchma
Gość: Jan Śliwa (skrzypek z Huty Gogołowskiej); Agnieszka Niemiec z zespołu Olszynka z Biedaczowa; kolędnicy z Lubczy; śpiewacy Jan Ziobro i Stanisław Bąk z Czarnej Sędziszowskiej (z nagrań archiwalnych Franciszka Kotuli); Józef Płaza (z nagrań archiwalnych Franciszka Kotuli)
Data emisji: 2.01.2017
Godzina emisji: 12.08
bch