Bieda-kapele - w świecie muzyków „podrzędnych”

Ostatnia aktualizacja: 09.08.2022 16:00
- Dowiedziałem się o tym chyba w Przystałowicach, kiedy jeszcze nie wiedziałem dokładnie co i jak. Mówiliśmy o jakimś tam skrzypku, pytałem, co i jak. A facet mi mówi: „Tam to Pan nie jedzie. Dlaczego? Bo on to tylko grał w takich «bieda-kapelach»”. Słucham i pytam, co to znaczy „bieda-kapela”. „Że tylko skrzypce i bębenek. A na bębenek to on nawet nie wynajmował nikogo, tylko za kieliszek wódki mu tam ktoś śtukał” – wspominał Bieńkowski.
Audio
Niewidomy muzykant z harmonią i psem-przewodnikiem, ok. 1967 r.
Niewidomy muzykant z harmonią i psem-przewodnikiem, ok. 1967 r.Foto: NAC

Jednym z takich „bieda-muzykantów” był Stanisław Budzisz. Doskonały skrzypek! Tani. Za dwudniowe wesele brał 4 złote.

- A co było z bębnistą? Bębnista mógł być każdy z weselników. Dostawał za to kieliszek wódki i był to jednak prestiż. Przecież dziewczyny na to patrzyły! – mówił Bieńkowski – Przypomnę, to byli młodzi ludzie! Dzięki takim występom „mieli dostęp” do urodziwych tancerek!

Dawniej muzykanci i kapele dzielili się na trzy kategorie: I - najlepsi i najdrożsi zarazem, którzy grali na weselach ludzi bogatych, II - słabsi, grali na weselach biedniejszych, uroczystościach takich jak chrzciny, pograjkach itp. Natomiast grupa III to najmniej poważani muzykanci. Grali przede wszystkim dla siebie, ale czasem, gdy kawalerka miała ochotę potańczyć, za kilka jajek lub ćwiartkę wódki przygrywali do tańca.

Jak to określa autor dzisiejszych Źródeł: „Jak umieli – tak grali” i takim właśnie „bieda-muzykantom” i „bieda-kapelom” poświęcona jest dzisiejsza audycja. Tu wypada zaznaczyć, że Andrzej Bieńkowski nagrywał wszystkich muzykantów – tych uważanych za pierwszoligowych i tych nieszanowanych, uznawanych za słabych i podrzędnych. Chwała mu za to, bo dzięki tym nagraniom mamy dziś realistyczny i prawdziwy, a nie wyidealizowany obraz pejzażu muzycznego dawnej wsi!

- Mam taką „świętą trójcę” polskich skrzypków: KMB, czyli Kędzierski, Meto, Bujak. Marian Bujak jako młody chłopak grał w bieda-kapelach, ale czołowi harmoniści pedałowi (bo okolice Szydłowca to rejon pedałówek) szybko zorientowali się, jak dobrym jest skrzypkiem i zaczęli go zapraszać do swoich kapel. Bujak był niezwykle przystojny. Pracował jako inkasent. I miał pamięć inkasenta. Pamiętam, jak przyjechał kiedyś do mnie do Warszawy załatwiać jakąś sprawę urzędową. Nie mógł wytrzymać! Przez całą drogę do urzędu, i w samym urzędzie też, nucił i gwizdał mi różne mazurki!

Nagrania skrzypków „trzeciej kategorii” mają z pewnością wartość etnograficzną. Andrzej Bieńkowski nie raz zauważył, jak młodzi muzycy odnajdują w marginalizowanych melodiach właśnie te dla siebie najpiękniejsze. Choć – jak zauważył folklorysta – mogą być one trudne w odbiorze przez radiowych słuchaczy. „Każda cierpliwość ma swoje granice”…

- Niemniej – zauważył Bieńkowski – jak wyjątkowa jest to kultura, której muzyczna emanacja, muzykanci „bieda-kapel” reprezentowali taki poziom!

W audycji usłyszeliśmy m.in.: Józefa Tkaczyka z barabanistą – Janem Karczewskim, Mariana Bujaka, Wacława Reka, Władysława Barcikowskiego, Walentego Mireckiego.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadził: Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 9.08.2022

Godzina emisji: 15.15