– Bardzo lubię kozy. Są bardzo miłymi zwierzętami – podkreśla Jolanta Kossakowska z zespołu „Mosaic”. O grze na kozie czy – jak kto woli – dudach, mówiła w Czwórce w „Hyde Parku” 6 listopada.
– Aby zagrać na kozie, trzeba ją najpierw ubić – tłumaczy gość Patryka Kuniszewicza. – Później dopiero robi się z niej instrument – wyjaśnia . Do wielkiego wora ze skóry zwierzęcia dorabia się rozmaite piszczałki. Aby wydobyć dźwięk należy dmuchać w nie, ściskając jednocześnie wór łokciem.
– Nie jest łatwo dąć w kozę. Można nawet zemdleć – przyznaje Jolanta Kossakowska. – Nie trzeba tu jednak dużej objętości płuc, ale regularnej pracy nad oddechem – zaznacza.
Jak zauważa Jolanta Kossakowska, koza to bardzo niepopularny instrument. Jak twierdzi, na palcach jednej ręki można policzyć wykonawców, którzy na nim grają. Nauka gry sprawia wiele trudności i jest przykra dla otoczenia. – Ten dźwięk zagłusza wszystko – przyznaje.
Koza to bardzo stary instrument. Pojawiła się w już średniowieczu. Grało się na niej w całej Europie, Północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie, w hiszpańskiej Galicji. W hiszpańskim zbiorze muzyki dawnej, Cantigas de Santa Maria, zachowały się nawet przedstawienia ikonograficzne dud galicyjskich z XII i XIII w.
Am