"Był sierpień - późne popołudnie. Po piętnastokilometrowym marszu (tyle jest z Przysuchy do Przystałowic Małych) weszliśmy do domu Jana Gacy. Wyskoczył z łóżka trochę zaspany. Machnął ręką szerokim gestem zza głowy. 'Panie, ale zaskoczenie', powiedział uradowany, jak byśmy byli dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Zanim zdążyliśmy powiedzieć, skąd jesteśmy i co chcemy, Gaca wyjął skrzypce i, nie pytając o nic, zaczął grać... niesamowicie. Zakochaliśmy się w nim i w muzyce po 30 sekundach" - wspominał Maciej Żurek, skrzypek, założyciel Podróżniczego Kolektywu Skrzypcowego, który powstał w 1998 roku jako jedna z inicjatyw przy olsztyńskim Stowarzyszeniu "Tratwa".
Muzyk podróżował z przyjaciółmi po Polsce w poszukiwaniu prawdziwej muzyki ludowej. Jeżdżąc od miejsca do miejsca młodzi ludzie znaleźli w końcu Jana Gacę. - Trafiając na Dziadka Gacę, nie mieliśmy cienia wątpliwości, że trafiliśmy w sam środek kosmosu - powiedział Maciej Żurek. - To, co mówił, było żywe, to, co grał, bardzo tajemnicze. Z początku nie rozpoznawaliśmy nawet, w jakim metrum gra. Ale jego muzyka miała niesamowity ładunek mocy - dodał.
- W zasadzie wszystko, co wiem o graniu i w ogóle o figurze zwanej "muzykant", wiem od Dziadka Gacy, a także dzięki spotkaniom, które aranżowaliśmy wspólnie z nim i innymi muzykami - mówił Maciej Żurek. - Czuję się jego uczniem. Nie wiem, czy mogę się określić jako spadkobierca lub kontynuator, bo Jan Gaca był gigantem grania. I chyba nikt z nas nie odkrył jeszcze najistotniejszego sekretu tego muzykowania - powiedział.
Maciej Żurek wystąpił na koncercie poświęconym pamięci Jana Gacy, który odbył się 10 listopada w Studiu im. Władysława Szpilmana.
Audycję prowadziła Anna Szewczuk-Czech.
mc