Strindberg był niewątpliwie człowiekiem teatru - zanim zaczął pisać dramaty, próbował swoich sił jako aktor, ale bez powodzenia. Jako dramaturg - z sukcesem,który zaowocował stypendium od króla, pozwalającym będącemu w trudnej sytuacji finansowej autorowi dalej tworzyć.
U progu swojej kariery dramatopisarskiej Strindberg marzył o własnym teatrze, w którym wystawiałby swoje sztuki. To marzenie spełniło się dopiero pod koniec jego burzliwego życia rodzinno-zawodowego. W 1907 roku Strindberg wspólnie ze znanym aktorem szwedzkim Augustem Falckiem założył Intima Teatern - czyli Teatr Intymny, który istniał przez 3 lata. Był to mały teatr, w którym grano repertuar kameralny - takie sztuki jak: "Panna Julia", "Pelikan". "Pogorzelisko","Burza", "Sonata widm". Są to dramaty o dużym ładunku ekspresji, pod wieloma względami bliskie współczesnym wystawieniom, wówczas zdecydowanie wyprzedzające swój czas. Strindbergowi zależało na tym, by będący w bliskim sąsiedztwie aktora-bohatera sztuk widz śledził tę charakterystyczną dla całej twórczości Strindberga "walkę płci", by analizował sytuacje i potrafił osądzić, po której jest stronie w konkretnej sytuacji.
Ponieważ Strindberg potrafił także malować i grać na fortepianie - wpływy plastyki i muzyki obecne były w jego teatrze. W Polsce teatry częściej sięgały po jego wcześniejsze sztuki, takie jak: "Ojciec", "Wielkanoc", "Taniec śmierci" czy "Grę snów". Zdecydowanie wśród wystawień prym wiedzie "Panna Julia". Na polskiego odkrywcę - reżysera czekają jeszcze sztuki historyczne Strindberga, które tak naprawdę, posługując się obrazami z epoki, mówią o sprawach i problemach międzyludzkich, typowych dla każdego czasu.
Audycja Iwony Malinowskiej z udziałem historyka teatru, autora biografii Strindberga i studium porównawczego "Witkacy i Strindberg - dalecy i bliscy" - profesora Lecha Sokoła.
Zobacz więcej w "Bohaterowie naszych lektur" >>>
14 maja (poniedziałek), godz. 21:30