Ojciec
Ryochu Umeda, mnich buddyjski, wykładał historię Europy Wschodniej, tłumaczył wiele książek z języka polskiego, pisał też pierwsze obszerne opracowania na temat historii Europy Środkowo-Wschodniej. Urodzony w 1900 roku, ukończył wyższą uczelnię buddyjską, a następnie jako jeden z pierwszych japońskich stypendystów został wysłany do Europy. Podczas podróży do Marsylii w 1922 roku spotkał wielu wracających z Syberii Polaków. Na granicy zobaczył, jak repatrianci całują ziemię ojczystą i to było tak wielkie przeżycie, że pozostał w Polsce przez 17 lat – do 1939 roku. Był doradcą ambasady japońskiej w Warszawie i pierwszym lektorem języka japońskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Został ewakuowany, a najtrudniejsze lata wojny spędził w Japonii. Nadal miał prawo być mnichem, dostał zatem pod opiekę małą świątynię, gdzie uczył miejscową ludność języka angielskiego i opowiadał o Europie. Przed śmiercią przyjął chrzest od polskiego misjonarza. W testamencie zostawił klauzulę, że jeden z jego synów musi wykształcić się w Polsce.
Yoshiho
Tu się zaczyna historia Yoshiho – w Japonii postanowienia testamentowe są święte. Skontaktowano się z rodziną Jażdżewskich (Konrad Jażdżewski był profesorem archeologii na Uniwersytecie Łódzkim), którzy zdecydowali się przygarnąć Yoshiho. Władze Japońskie miały jednak opory przed wysłaniem młodego obywatela do kraju komunistycznego. W końcu udało się – i Youshiho przybył do Polski z prochami ojca.
Opozycja
W trakcie studiów od razu związał się z warszawską inteligencją ciążącą ku opozycji. Był członkiem KOR-u, a następnie "Solidarności". Bardzo szybko stał się ważną postacią podziemia.
- Powielacze, na których pracowano wymagały specjalnej kalki, która jednak wytrzymywała krótko: po wydrukowaniu 200 egzemplarzy rwała się i nie nadawała do użytku – opowiada Jan Strękowski, autor filmu "Góral z Tokio". - Yoshiho sprowadził wielką liczbę kalek z Japonii. Na pierwszej partii wydrukowano "Czarną księgę cenzury" Tomasza Strzyżewskiego.
- Było to o tyle łatwe, że miał międzylądowanie w Moskwie – dodaje Mirosław Chojecki z Niezależnej Oficyny Wydawniczej. - Samolot z Moskwy pod kątem materiałów poligraficznych raczej nie był sprawdzany. I tak Yoshiho stał się jednym z najważniejszych współpracowników literatury podziemnej.
Testament
- Bardzo łatwo się zaprzyjaźniał. Zachowywał przyjaźnie z dawnych czasów, nawet z ludźmi, którzy nie dogadywali się z nim politycznie. Niewielu jest takich ludzi – wspomina zmarłego 4 maja Yoshiho Umedę Jan Strękowski. - Mówił, że nie wie, kim jest, że czuje się Japończykiem i czuje się Polakiem. Chciał, żeby ludzie brali to pod uwagę i nie patrzyli wąsko, nacjonalistycznie. Żeby starali się dowiedzieć czegoś o innych kulturach. To było to, co chciał przekazać: trzeba się poznać, żeby się polubić.
W audycji Elżbiety Łukomskiej usłyszeliśmy wspomnienia Jana Strękowskiego, Mirosława Chojeckiego, Anny Nasiłowskiej (biografki Ryochu i Yoshiho Umedów) oraz fragmenty nagrań archiwalnych.