Był z niego pisarz ekscentryczny i skomplikowany. Nie miał żadnego wykształcenia, ale pisał znakomicie: w latach trzydziestych zdobył już wielką popularność, znano go również w międzywojennej Polsce. Żył na swój szaleńczy sposób: nadużywał alkoholu i narkotyków, słynął z wielu romansów, miał za sobą więzienie (oskarżony o defraudację), pobyty w zakładach dla psychicznie chorych (próby samobójcze). Trzymał się z dala od polityki, po dojściu Hitlera do władzy próbował zachować niezależność, jednak – gdy sytuacja go zmusiła – zaczął z władzą w jakimś zakresie współpracować. Można go uznać za kolaboranta.
Po domniemanej próbie zabójstwa byłej żony (ona sama temu zaprzeczała, jednak górę wzięły tu polityczne zawirowania) Hans Fallada znalazł się, po raz kolejny, w więzieniu. Te trzy miesiące odosobnienia pod koniec 1944 roku miały dla pisarza przełomowy charakter. Napisał tu najpierw autobiografizującą powieść "Pijak", później zaś dziennik więzienny, w którym dokonuje rozliczenia z okresem hitlerowskim. Czy napisał go z wyrachowania? Wszakże świadomość niemieckiej przegranej była wtedy odczuwana coraz bardziej, Fallada, robiąc te zapiski, mógł myśleć o czasie powojennym, mógł tworzyć swego rodzaju dokument będący przeciwwagą dla jego wcześniejszych czynów (w pierwszych latach wojny pisał na zamówienie reżimu). Być może była w tym geście jakaś chęć (samo)usprawiedliwienia, jednak powstały dziennik jest na tyle szczery i autentyczny, na tyle Fallada ryzykował, pisząc go, że nie sposób jest widzieć w tym jedynie cynicznej gry z przyszłymi sędziami. Powstał – zważywszy na autora oraz miejsce i czas powstania – dokument wyjątkowy.
Co zawierają te swoiście zaszyfrowane zapiski? Jakie znaczenie ma ta książka dla naszych zachodnich sąsiadów? Dlaczego warto wracać do twórczości Hansa Fallady? Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką z tłumaczem książki "W moim obcym kraju. Dziennik więzienny 1944" – Bogdanem Baranem, przeprowadził Witold Malesa.