Jan Emil Młynarski: jestem teraz silniejszy

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2022 11:21
- Przyznałem sobie nagrodę w postaci 25-lecia na scenie, ponieważ wytrwać w tym zawodzie, być w formie, było bardzo trudno - mówił Jan Emil Młynarski na antenie Dwójki przy okazji emisji koncertu z okazji ćwierćwiecza scenicznej aktywności muzyka.
Jan Emil Młynarski
Jan Emil MłynarskiFoto: Cezary Piwowarski/Polskie Radio

O najlepszych i najgorszych momentach swojej kariery i budowaniu własnej tożsamości artystycznej artysta opowiedział przy okazji koncertu, który usłyszeliśmy w Dwójce 26 grudnia br. w związku z 25-leciem jego pracy twórczej.

Do najważniejszych wzlotów w swojej dotychczasowej karierze Jan Emil Młynarski zaliczył kooperacje z wybitnymi artystami. - Bardzo ważnym, ciekawym doświadczeniem dla mnie, muzycznie i ludzko, była kooperacja z Jonem Lordem, nieżyjącym już hammondzistą rockowym. Napisał on w 1969 r. koncert na zespół i orkiestrę i szukał zespołu, żeby to wykonać w Polsce. Zostałem wybrany na pozycję perkusisty, grałem partię Iana Paice'a, było to dla mnie duże wyzwanie. Jon przyjechał tutaj, graliśmy ten koncert cztery razy (...). Poświęcał nam bardzo dużo uwagi, spędziłem z nim dużo czasu - opowiadał.

"Patrzysz z innej perspektywy, masz więcej siły"

W jego karierze zdarzyły się też momenty zawahania. - Myślę, że miałem dwa momenty w życiu, kiedy wydawało mi się, że wszystko jest bez sensu (…) - wspominał artysta. - Przez kilka miesięcy w ogóle nie dotykałem instrumentu. Powrót był o tyle ciekawy, że wracasz odmieniony, patrzysz z innej perspektywy, masz więcej siły, więc przeszedłem to wszystko. Musiałem też zmagać się przez lata z tym, że ludzie nie wiedzieli, kim jestem: bratem moich sióstr, nieślubnym dzieckiem taty, wnukiem Wojciecha Młynarskiego, "a kto jest twoją mamą"? Potem, gdy już dobrze grałem na perkusji, musiałem zmagać się z tym, że "na pewno gram tu i tu, bo tata gdzieś zadzwonił i załatwił", a tata w ogóle nie miał pojęcia, co robię - opowiadał.

- Było wiele momentów, które sprawiają, że jestem teraz silniejszy i poukładany, ale zajęło mi to dużo czasu. Mam 43 lata i dopiero łapię z pewnymi rzeczami zdrowszą relację - podsumował.

Czytaj także: 

Posłuchaj
04:58 młynarski 26.12.2022.mp3 Jan Emil Młynarski o najlepszych i najgorszych momentach swojej kariery i o budowaniu swojej artystycznej tożsamości (Audycja okolicznościowa/Dwójka) 

Jazzband Młynarski-Masecki rozkochał publiczność w przedwojennym polskim jazzie. To dzięki nim dziś nucimy dawne piosenki Henryka Warsa, Mariana Hemara czy Zygmunta Karasińskiego. Ba! Zdarza się, że doceniamy ich powab nawet w tańcu. W sobotę 4 lipca na antenie i stronie internetowej Dwójki zabrzmiały bandżola, pianino i perkusja, słuchacze mogli wziąć udział w kameralnym koncercie znakomitego polskiego zespołu jazzowego.

Jazz Band Młynarski-Masecki był też bohaterem specjalnego, sylwestrowego wydania cyklu "Jazz.PL". Podczas koncertu zabrzmiały przede wszystkim utwory z drugiego krążka jazz-bandu pt. "Płyta z zadrą w sercu". Znajdują się na nim utwory, które w latach 20. i 30. rozbrzmiewały w kabaretach, teatrach i salach kawiarnianych. 

***

Rozmawiał: Bartek Chaciński

Gość: Jan Młynarski (wokalista, multiinstrumentalista)

Data emisji: 26.12.2022

Godzina emisji: 17.15

Materiały wyemitowano w audycji "Filharmonia Dwójki".

djr/kor

Czytaj także

Jan Ptaszyn Wróblewski: "Trzy kwadranse jazzu" w radiu to moja frajda

Ostatnia aktualizacja: 07.01.2022 18:00
- Jako kwartet trzymamy się od bardzo długiego czasu, z Wojciechem Niedzielą pracuję już chyba ponad 50 lat. Marcin Jahr pojawił się w latach 90., Andrzej Święs jest najmłodszy w zespole. Mamy szeroki repertuar, nawet w czasie koncertu czasami zmienia się jego program, jeśli jakiś klimat podoba się szczególnie, to staramy się iść w tą stronę - mówił na antenie Dwójki Jan Ptaszyn Wróblewski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

HAŁVVA, Timothée Quost i muzyka Andrzeja Trzaskowskiego. Premierowy w "Jazz.pl"

Ostatnia aktualizacja: 24.08.2022 16:30
- Od razu kiedy pomyślałem, żeby dotknąć muzyki Andrzeja Trzaskowskiego - dzięki waszemu zaproszeniu - chciałem mieć instrument dęty. Na myśl przyszedł mi Timothée Quost, gdyż jego język muzyczny świetnie współgra z naszym. Jest w tym dużo elektroniki - tak Kamil Piotrowicz zapowiadał w Dwójce najbliższy koncert naszego piątkowego cyklu "Jazz.PL".
rozwiń zwiń