Dziś już właściwie nie wiemy, dlaczego "Święto wiosny" Igora Strawińskiego wywołało taki skandal na premierze 29 maja 1913 roku. Krótkie frazy, dziwna tonalność, motoryka o wyraźnym pulsie, lecz o nieustannie zmieniających się akcentach - to było za wiele dla baletowej publiczności, nawykłej do gładkich ośmiotaktów spod znaku Adama i Delibes'a. Artur Rubinstein wyszedł z teatru nieszczęśliwy, ale, jak wspominał, zaledwie kilka lat później studenci paryskiego Konserwatorium grali tę muzykę, jakby to były etiudy Czernego! Dziś cechy najbardziej kontrowersyjne w okresie powstania dzieła wydają się nam najbardziej pociągającymi. I to właśnie one decydują o ponadczasowej wartości "Święta wiosny".
- Warto pamiętać, że kolejne prezentacje "Święta wiosny" przyjmowane były już entuzjastycznie - podkreśla profesor Michał Bristiger. - To dzieło wyjątkowo twórcze, warsztatowo skomplikowane, a zarazem dotykające kwestii podstawowych, powszechnych. Choćby w warstwie rytmu i ekspresji - wyjaśnia. Jeśli chodzi o przyczyny, dla których "Święto wiosny" działało tak silnie na wyobraźnię Europejczyków z początku XX stulecia, to funkcjonują dwa główne nurty interpretacyjne. Jeden kładzie nacisk na kulturowy powrót do "dzikości", druga - na identyfikację jednostki ze zbiorowością, prowadzącą do całkowitego zanegowania jej odrębności..
Z upływem czasu pojawiały się kolejne, zaskakujące różnorodnością odczytania dzieła Strawińskiego, także polityczno-historyczne. Czy "Święto wiosny" stanowiło prefigurację okrucieństw I wojny światowej? A może zapowiedź porządku, jaki ustalił się w Europie po jej zakończeniu? O tych i wielu innych, kreowanych po dziś dzień interpretacjach utworu dyskutowano podczas majowej konferencji Akademii Muzycznej w Łodzi. Beata Stylińska spotkała się z jej inicjatorką, profesor Martą Szoką.
Być może najwięcej propozycji odczytania "Święta wiosny" przedstawili w minionym stuleciu zajmujący się nim choreografowie. Dziennikarka Dwójki rozmawiała z Jackiem Przybyłowiczem z Poznania oraz z Krzysztofem Pastorem, Dyrektorem Baletu Narodowego. Ten ostatni jako swoje ulubione "Święto wiosny" przedstawił słynną choreografię Piny Bausch, o silnym wydźwięku erotycznym.
Najciekawsze nagrania arcydzieła Strawińskiego przypomnieliśmy i oceniliśmy w ostatniej audycji z cyklu "Kto, słucha nie błądzi".
Kompozycji z epoki "Święta wiosny" oraz nim zainspirowanych słuchamy codziennie, od poniedziałku do piątku (27-31 maja), w "Kanonie Dwójki" (9.45-11.00).
Wydarzenia z 28 maja 1913 roku przypomni w "Rozmowach po zmroku" (godz. 21.30-22.30) Marcin Majchrowski.