- Od dzieciństwa fascynowała mnie niemożliwość poznania otaczającej nas rzeczywistości. Dany obiekt oglądamy zawsze z określonej perspektywy. Jego trójwymiarowe wyobrażenie powstaje dopiero w naszym umyśle jako kompilacja doświadczeń zebranych w różnych punktach czasu. Postanowiłem przenieść to doświadczenie do swojej muzyki - wyjaśniał kompozytor Ewie Szczecińskiej. - Dźwięki, które słyszymy, sugerują istnienie jakiegoś drugiego poziomu w utworze, którego nigdy nie doświadczamy bezpośrednio, ale który możemy sobie wyobrazić. To wywołuje ciekawe napięcie poznawcze - dodał.
- Paweł Szymański to, podobnie jak Karlheinz Stockhausen, typ kompozytora-filozofa. Trudno go zdefiniować przez jaką określona stylistykę; łatwiej przez pewien rodzaj głębszej refleksji o świecie - tłumaczyła w Dwójce muzykolog Katarzyna Naliwajek-Mazurek. W praktyce większość dzieł Szymańskiego nosi jednak pewne charakterystyczne dla jego twórczości cechy.- Kompozytor bardzo często zaczyna pracę od napisania w miarę prostego utworu w konwencjonalnym, historycznym stylu. Następnie, w oparciu o zbiór konkretnych reguł, przekształca tę strukturę w zupełnie nową kompozycje, w której słychać jednak echa pierwowzoru. Słuchacz ma wrażenie, że czas nie jest linearny, a muzyka rozgrywa się jakby na dwóch poziomach - wyjaśniła Najiwajek.
- Mozart myślał, że komponuje jak wszyscy. Zupełnie nowe wartości tworzył nieświadomie. Specyfiką naszych czasów stał się przymus świadomego pisania muzyki w sposób niebanalny, co jednak prowadzi często do hermetycznego bełkotu. To największy paradoks współczesnego artysty - diagnozował Paweł Szymański. - Cóż nam wobec tego zostaje? Być może tylko rodzaj metarefleksji. Metatwórczość spajająca wiele źródeł kulturowych wokół pewnej metaidei...
A jaki wpływ wywarły na Szymańskiego doświadczenia w dziedzinie muzyki filmowej oraz teatralnej? I jak zmieniła się jego twórczość w ostatniej dekadzie? Odpowiedzi w nagraniu "Bitej godziny" .
***
Paweł Szymański urodził się 28 marca 1954 w Warszawie. Kompozycję studiował pod kierunkiem Włodzimierza Kotońskiego w Warszawie oraz u Romana Haubenstocka-Ramatiego w Wiedniu, bywał też w Darmstadcie, lecz bardzo szybko wypracował swój własny kompozytorski styl, który Andrzej Chłopecki nazwał surkonwencjonalizmem.
mm/bch