Koncert, w którym wzięła udział włoska śpiewaczka, była spotkaniem wszystkich występujących na tegorocznym festiwalu wykonawców muzyki średniowiecznej. Podczas wieczoru zestawiono XV-wieczne dworskie utwory flamandzkie wykonane przez zespół La Mouvance i powstałą odrobinę wcześniej muzykę taneczną i ludową, którą przedstawiła m.in. Viva Biancaluna Biffi.
Artystka opowiadała także o płycie "Fermate il Passo", którą nagrywała w Paradyżu w 2013 r. Album jest efektem 10-letnich poszukiwań muzycznych, podczas których Włoszka próbowała odpowiedzieć m.in. na pytanie, czym jest jednocześnie śpiewanie i granie na instrumencie. W rozmowie z Magdaleną Łoś przyznała jednak, że pod względem technicznym program płyty nie jest szczególnie wymagający, choć oczywiście opanowanie go wymagało pracy.
Najważniejsze jednak dla Vivy Biancaluny Biffi jest wzbudzanie emocji i przekazywanie ich publiczności. – Wszyscy doświadczamy miłości, związanych z nią cierpień, doświadczamy nadziei i wiary, że przeżyjemy nowe uczucie, a nawet radości z cierpienia, jeśli taka ma być cena miłości – mówiła artystka. – Wszystkie te emocje trzeba wskrzesić podczas koncertu. Nie można ich udawać, założyć jak maskę, one muszą być prawdziwe. Oczywiście artysta nie może płakać podczas koncertu. Nawet gdy opowiada prawdziwą historię, własną i bardzo osobistą, czyni to cudzymi słowami. Poeta napisał ją za niego – dodała.
Więcej - w nagraniu audycji, w której usłyszymy także Joannę Boślak-Górską, artystkę związaną z festiwalem "Muzyka w raju" od samego początku.
mc/jp