O Krystianie Zimermanie głośno było ostatnio głównie z przyczyn politycznych. W kwietniu 2009 roku polski pianista przerwał swój recital w Walt Disney Concert Hall w Los Angeles, by obwieścić amerykańskiej publiczności, że nie będzie więcej grać w kraju, którego armia chce kontrolować cały świat. Mówił też krytycznie o niesławnej bazie w Guantanamo. Prowokacja Zimermana wywołała prawdziwą burzę w międzynarodowych mediach. Złośliwi komentatorzy mówili o niespełnionych ambicjach polskiego pianisty, ale nie zabrakło też porównań do Ignacego Jana Paderewskiego, którego polityczna pasja zawiodła na fotel premiera II RP.
Ten epizod bardzo dużo mówi o specyfice osobowości zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego z 1975 roku. To artysta bezkompromisowy w realizacji swoich celów, nie baczący na oczekiwania mediów, przemysłu koncertowego, a nawet własnych fanów. – Zimerman od początku wiedział, czego chce, i konsekwentnie to realizował – wspomina Adam Rozlach, dziennikarz radiowej Jedynki oraz kolega pinaisty ze szkolnej ławy – Po latach zrozumiałem, że jego niepoprawne prymusostwo we wszystkich przedmiotach miało swój głęboki sens. Zresztą już wtedy byliśmy jego uczniami: przynosił do szkoły partytury i nagrania, o których większość z nas w ogóle nie słyszała.
Już jako nastolatek Zimerman odkrył zapomnianą muzykę Grażyny Bacewicz. Przed nastaniem awangardowej mody kompozytorka cieszyła się statusem porównywalnym do pozycji Lutosławskiego czy Pendereckiego. Potem jej twórczość niemal całkowicie zniknęła z programów zarówno filharmonii, jak też festiwali muzyki współczesnej. Aż do pamiętnego roku 2009, kiedy setną rocznicę urodzin kompozytorki świętowaliśmy na mocy uchwały sejmowej. Warto przypomnieć, że Polska Orkiestra Radiowa pod dyrekcją Łukasza Borowicza towarzyszyła wtedy Joannie Kurkowicz w nagraniu wyboru Koncertów skrzypcowych Grażyny Bacewicz dla wytwórni Chandos (płyta spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem na całym świecie, otrzymując między innymi prestiżową Nagrodę Krytyków Niemieckich).
Jubileuszową okazję wykorzystał także Zimerman, który odbył specjalne tournee koncertowe po Polsce i nagrał większość materiału ukazującej się w piątek płyty. Warto jednak pamiętać, że już wśród jego pierwszych nagrań, dokonanych jeszcze w PRL,znalazła się znakomita II sonata fortepianowa Bacewicz. Teraz muzyka pierwszej damy neoklasycyzmu trafiła także do prestiżowego, opiniotwórczego katalogu wytwórni Deutsche Grammophon. Z polskich kompozytorów gościł w nim dotąd Chopin, Lutosławski, Penderecki i, od niedawna, Szymanowski (zeszłoroczne nagrania Pierre'a Bouleza).
Tajemnicą Zimermana pozostaje, jak do muzyki Bacewicz udało mu się przekonać - unikającego repertuarowych eksperymentów - fonograficznego giganta. Nie bez znaczenia była tu zapewne szczególna pozycja pianisty, uznawanego za jednego z najbardziej "niezależnych" wirtuozów świata.
Zaledwie dwa lata po triumfie na Konkursie Chopinowskim zrezygnował on z opieki menedżerów i przestał przyjmować gotowe propozycje koncertowe. Od tej pory jako jedyny współczesny pianista sam miał decydować, co i gdzie zagra. Dziś zaufanie, jakim cieszy się w środowisku, pozwala mu organizować występy w najbardziej prestiżowych salach świata bez uprzedniego podania programu. Nikogo już nie dziwi, że muzyk podróżuje z własnym instrumentem, dobierając odpowiednie klawiatury do utworów Chopina czy Beethovena. A jeszcze kilkanaście lat temu, gdy rozpoczynał swoje eksperymenty, uznawano to za przejaw snobizmu albo chwyt marketingowy.
Zimerman daje nie więcej niż pięćdziesiąt koncertów rocznie, choć stanowią one główne źródło jego utrzymania. Projekty płytowe to autorskie, dopieszczone i często deficytowe dzieła. Legendarna już inicjatywa Polish Festival Orchestra, z którą artysta dokonał epokowych nagrań koncertów fortepianowych Chopina, kosztowała go 200 tysięcy marek. I choć album osiągnął status wielokrotnej platynowej płyty, inwestycja nigdy się nie zwróciła. Od tamtej pory zasadą stało się jednak, że Zimermanowi się nie odmawia.
Zapewne nie przeszło to nawet przez głowę Kai Danczowskiej oraz Agacie Szymczewskiej, Ryszardowi Groblewskiemu i Rafałowi Kwiatkowskiemu - grupie młodych polskich wirtuozów, których wybitny pianista zaprosił do pracy nad muzyką Grażyny Bacewicz.
W niedzielnej audycji Jacka Hawryluka nowe nagranie Zimermana recenzowali Kacper Miklaszewski i Marcin Gmys. Krytycy byli zachwyceni. - To znakomita płyta, wspaniała promocja muzyki Grażyny Bacewicz. Smyczki świetnie brzmią - mówił Gmys, a Miklaszewski dodaje: - Mamy tu do czynienia z perfekcjonizmem, ale nasyconym emocjami. I z wielka pokorą wobec dzieła. Jestem miło zaskoczony spójnością tego kwintetu, tym bardziej, że muzycy nie grali ze sobą długo.
Współpraca z Krystianem Zimermanem była ważnym doświadczeniem dla pozostałych muzyków, o czym w rozmowach z Klaudią Baranowską opowiadali Rafał Kwiatkowski i Agata Szymczewska. - To wspaniałe doświadczenie artystyczne i osobiste. Zimerman nie narzucał swojej wizji interpretacyjnej, traktował nas po partnersku - powiedział Kwiatkowski.
- Współpraca z Krystianem było dla mnie wielkim przeżyciem i ogromnym wyzwaniem. To coś, co zapamiętam na zawsze - mówiła Agata Szymczewska.
Aby posłuchać fragmentów audycji, wystarczy kliknąć odpowiednią ikonę dźwięku w ramce "Posłuchaj" po prawej stronie.