Zapraszamy do naszego serwisu specjalnego Henryk Mikołaj Górecki w Polskim Radiu
Do historii popkultury Górecki przejdzie jako autor najpopularniejszego dzieła muzyki współczesnej. Nagranie III Symfonii z 1992 roku rozeszło się w ponad milionie egzemplarzy. "Symfonia pieśni żałosnych" bardzo szybko trafiła też na kinowe ekrany, stając się dźwiękową ikoną patosu, smutku i żałoby w kilkunastu filmach. Do fascynacji utworem Góreckiego przyznawali się także muzycy wszelkiej maści: od industrialno-rockowego Fausta (obszerny cytat na płycie "Rein"), po trip-hopowy Lamb (wysamplowane fragmenty oryginału w utworze pod wiele mówiącym tytułem "Gorecki").
Nic dziwnego, że już w 1995 roku pewna galeria sztuki w Santa Fe mogła sobie pozwolić na zorganizowanie wystawy złożonej wyłącznie z prac zainspirowanych III Symfonią. Taki sukces nie przytrafił się nigdy wcześniej muzyce Bacha, Mozarta ani Chopina, nie mówiąc o żadnym z kompozytorów "hermetycznej" muzyki współczesnej.
Dlaczego tak się stało? Być może dlatego, że minimalistyczne arcydzieło Góreckiego z 1976 roku stanowi najpełniejszą syntezę jego oryginalnego stylu, a zarazem wyśmienicie wpisuje się w trwającą po dziś dzień modę na ambient i muzykę relaksacyjną.
Na piątkową transmisję z Katowic zaprasza Marcin Majchrowski. Po koncercie Anna Skulska przedstawi "Portret rodzinny prof. Henryka Mikołaja Góreckiego".
Program:
Henryk Mikołaj Górecki Canticum graduum na orkiestrę op. 27, III Symfonia na sopran i orkiestrę op. 36 "Symfonia pieśni żałosnych”
Wyk. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia pod dyrekcją Tadeusza Strugały, Ewa Vesin - sopran
6 grudnia (piątek), godz. 19.30
***
Słuchacze uwielbiali i wciąż uwielbiają III Symfonię "Pieśni żałosnych". Krytyka nie mogła sobie poradzić z tym dziełem przynajmniej dwukrotnie przynajmniej dwa razy: w 1977, roku premiery dzieła, oraz w 1993, po spektakularnym sukcesie wydanego rok wcześniej nagrania z udziałem Dawn Upshaw oraz zespołu London Sinfonietta pod dyrekcją Davida Zinmana.
Oto najciekawsze wyjątki z trwającej od blisko czterech dekad dysputy o fenomenie arcydzieła Góreckiego:
Arcydzieło, stawiające twórcę w rzędzie geniuszy. Próbą argumentowania tego twierdzenia skazałbym się na zbanalizowania dzieła.
(Andrzej Chłopecki, „Ruch Muzyczny”, 6.11.1977)
*
Dzięki nim [wiejskim śpiewom religijnym - przyp. red.] wchodzimy w tę muzykę łatwo i czujemy się w niej, jak w ciepłym domu, z którego nie ma się ochoty wychodzić. Jej swojskość jest walorem może jedynym, ale aż nadto wystarczającym. […]
(Tadeusz Kaczyński, „Ruch Muzyczny”, 6.11.1977)
*
[…] Kogo to nie znuży, tego zachwyci - uległem temu, wzruszyłem się bardzo - wskoczyłem do tej wody, do tego – stworzonego przez Góreckiego – świata. W przeciwnym razie widziałbym tu tylko dłużyzny i ekonomię graniczącą z ubóstwem, przy jednorodności graniczącej z monotonią.
(Zygmunt Mycielski, „Ruch Muzyczny”, 4.12.1977)
*
Desygnować geniusza to wielka satysfakcja, a ryzyko małe. Trudno mi się przyłączyć do tego chóru – dla mnie bezsporna jest tylko „inność” dzieła Góreckiego, ostentacyjna prostota materiałowa i konstrukcyjna, negacja „kunsztu”, która w utworze tym osiąga nie doświadczane wcześniej ekstremum. […]
(Olgierd Pisarenko, „Ruch Muzyczny”, 6.11.1977)
*
Wybitny talent Góreckiego zatraca się niestety coraz bardziej w wyniku z gruntu fałszywego założenia: kompozytor najwyraźniej pragnie w swej muzyce odsłonić najbardziej proste, elementarne, „nagie” już przeżycia emocjonalne, redukując do minimum całą artystyczną „resztę”, co stało się w końcu mimowolną reductio ad absurdum.
(Tadeusz Zieliński, „Ruch Muzyczny”, 6.11.1977)
*
Zanim usłyszałem ten utwór, dotarło do mnie może zbyt dużo opinii entuzjastycznych. Nie zabrakło w nich epitetów w rodzaju „największy współczesny kompozytor polski” lub po prostu „geniusz”. Tym większe rozczarowanie na koncercie. Tym większa irytacja, gdy w miejsce przeżycia i wzruszenia wdarła się - nuda. […] Kompozytor wykroczył tu chyba poza granicę, jaką nasza Kultura otoczyła ten teren działalności człowieka, który nazywamy sztuką.
(Ludwik Erhardt, „Ruch Muzyczny”, 16.07.1978)
*
[…] ten chwytliwy orkiestrowy lament, który od tygodni pnie się w górę na angielskiej liście popowych przebojów, gdzie stopniowo wyprzedza Micka Jaggera czy Paula McCartneya, nazywa się ‘Symfonia pieśni żałosnych, a wyszedł spod pióra Henryka Mikołaja Góreckiego… Kogo, przepaszam? To pytanie zadaje sobie teraz cała międzynarodowa branża muzyczna.
(Der Spiegel, 10/1993)
*
Na zamieszanie związane z masową popularnością muzyki polskiego kompozytora Henryka Mikołaja Góreckiego najłatwiej zareagować cynizmem. […] Promowana jest ona wśród tej samej młodzieży, która fascynuje się Gubajduliną, Pärtem i – o zgrozo! – amerykańskim minimalizmem. Cynizm nie pozwala jednak dojrzeć faktycznej wagi dokonań Góreckiego.
(John Rockwell, "New York Times", 30.08.1992)
*
[…] dzieło Góreckiego to nietypowo popowy hit. Owszem, język utworu czerpie z minimalizmu i swoistego, mrocznego postromantyzmu. Zarazem jednak to dzieło żałobne, z podtytułem „Symfonia pieśni żałosnych”. Do tego składa się z trzech długich i powolnych części, których teksty śpiewane są po polsku, a zaczerpnięte zostały z X-wiecznego lamentu, modlitwy wydrapanej na ścianie więzienia gestapo przez 18-letnią dziewczyną oraz polskiej pieśni ludowej.
("The New York Times", 15.02.1993)
*
Oczywiście wtargnięcie III Symfonii na popowe listy przebojów nie dokonało się z dnia na dzień. Utwór został napisany w 1976 roku i oznaczał przełom w kompozytorskim języku Góreckiego. Wcześniej zasiniał on na międzynarodowej scenie muzyki współczesnej jako kompozytor awangardowy, przedstawiciel grupy […], która pojawiła się w Polsce na przełomie lat 50. i 60.
(Nicolas Soames, "Gramophone", 1.04.1993)
*
Niech nikt nie wierzy, że triumf Góreckiego […] jest dziełem marketingowym magnatów. III Symfonia zawdzięcza swój sukces przede wszystkim czterem żywotnym walorom: emocjonalnej bezpośredniości, nieustającej melodycznej atrakcyjności, strategicznemu wykorzystaniu pięknego głosu oraz dokumentalnej sile tematyki dzieła.
(Robert Cowan, "Gramophone", 1.06.1995)
*
Coś we mnie zadrżało […]. To rodzaj muzyki, która poprzedza dźwięki i wybrzmiewa długo po ich zamarciu.
("Independent", 12.12.1992)
*
Ogromny odstęp pomiędzy stworzeniem dzieła a jego sensacyjnym sukcesem komercyjnym w ostatnich latach to odrębna historia. Owszem, III Symfonia jest teraz „na topie”, ale trzeba pamiętać, że motywacje do jej napisania miały charakter wręcz antykomercyjny […]
(Malcolm Hayes, ,„Daily Paragraph”, 10.06.1993)
*
Tej muzyki nie można traktować ani jako czysto technicznej manipulacji dźwiękami , ani też jako prostego urządzenia do generowania emocji. Te dwa aspekty są w niej ze sobą precyzyjnie stopione.
(Nicholas Kenyon, "Observer", 9.04.1989)
*
Dopiero w sali koncertowej III Symfonia Góreckiego staje się wielkim artystycznym dokumentem współczesności.
(Meirion Bowen, „Guardian”, 9.06.1993)
Podziękowania za pomoc dla wydawcy utworów Henryka Mikołaja Góreckiego, oficyny Boosey and Hawkes.