Składanka, czyli płyta lub album z wieloma wykonawcami, to podróż po różnorodnej krainie - geograficznej, muzycznej, instrumentalnej, wokalnej, stylistycznej. To przeważnie przegląd nowości jakiejś wytwórni płytowej albo przeciwnie - dawnych dokonań z różnych okresów lub nawet wspomnień muzycznych. Płyty z tematyką etniczną (ogólnie je tak nazywam), którą zajmuję się od lat, są tak różnorodne, żywotne, jak ta muzyka i świat muzyczny, w którym się teraz obracamy. Z jaką muzyką mamy do czynienia? Tradycyjną, sięgającą często bardzo odległych czasów, wykonawcami od dziada pradziada mającymi swój własny kod muzyczny; ludową, też tradycyjną, ale uwspółcześnianą zwykle tekstowo (istnieje takie rozróżnienie), etniczną, folkową, muzyką świata, etnojazzową, etnorockową i muzyką z wieloma jeszcze przydomkami.
Gdybym tutaj chciała definiować każdy z tych gatunków, musiałabym rozwinąć szczegółową analizę każdego aspektu twórców i utworów, dodając jeszcze, najlepiej procentowo, ilość tradycji w każdym z nowych tańców czy pieśni weselnej. Na pewno łatwiej byłoby uporać się z polską muzyką, choć ta też jest już tak różnorodna i czerpie z tak wielu źródeł inspiracji, że opis nie jest prosty, a co dopiero klasyfikacja. I to dobrze, bo właśnie świadczy o żywotności gatunku. Nie zrobię tego, ale odniosę się do pewnego albumu i jego twórców.
Udaję się na Bliski Wschód śladem płyty wydanej w tym roku przez ARC Music, płyty zatytułowanej „Journey to the Middle East”. Płyta stylistycznie z założenia nie jest jednorodna (bo to składanka), ale jest za to bardzo prawdziwą opowieścią o współczesnej muzyce tradycyjnej dziewięciu krajów, i to jakich! Od północnego Cypru począwszy, przez Egipt, Iran, Irak, Izrael, Liban, Syrię, Armenię po Turcję. Jest to wybór z dziesięciu płyt wydanych w ostatnich latach przez tę wytwórnię ARC Music, obecnie drugie miejsce w plebiscycie na najlepszą wytwórnię płyt z muzyką świata z Bliskiego wschodu właśnie, wybór świetnych wykonawców i znaczących utworów. Idea płyty jest czytelna: to muzyczny obraz dzisiejszego Bliskiego Wschodu. Pretekstem, dla którego wybrałam tę płytę do recenzowania, jest śmierć Hossama Ramzy'ego (1953-2019, zmarł 10 września) – wybitnego egipskiego muzyka, perkusisty, multiinstrumentalisty, kompozytora, wielkiej postaci kręgu śródziemnomorskiego, ale nie tylko, który na tej płycie pojawia się jako wykonawca, kompozytor, aranżer. W Egipcie nazywano go ambasadorem rytmu, znany był powszechnie w świecie jako muzyk i nauczyciel egipskich rytmów tanecznych. Grał przede wszystkim na tabli, ale i na wielu innych perkusyjnych tradycyjnych instrumentach z największymi muzykami, m.in. Peterem Gabrielem w jego projektach, Chickiem Coreą, bo swobodnie poruszał się w tradycyjnej muzyce arabskiej i jazzie. Był Egipcjaninem, ale i obywatelem świata. W grudniu ubiegłego roku na antenie Dwójki w „Źródłach” przedstawiłam bardziej autorską płytę Hossama Ramzy'ego „Flamenco Arabe”, arcyciekawą płytę zawierającą wiele inspiracji muzyką egipską i kompozycji Hossama w duchu tradycji. W „The Journey for The Middle East” jest jego muzyki mniej, ale warto sięgnąć i po tamtą płytę tej samej wytwórni, by docenić mistrzostwo tego artysty.
Ale wykonawców na płycie więcej, soliści i zespoły, głównie taneczny krąg bliskowschodni, której to muzyki dobrze się słucha, bo jest barwna, różnorodna, czasem refleksyjna, mistyczna, często taneczna.
Podróż zaczyna się od północnego Cypru, gdzie mieszkają i żyją cypryjscy Turcy. To swobodne tańce weselne, które w przeszłości tańczyły dziewczęta, by zainteresować mężczyzn. Teraz tańczą je całe rodziny przy okazji rozmaitych świąt. Taniec cifdetelli został zarejestrowany podczas festiwalu, bardzo naturalne wykonanie zespołu młodych studentów Yeksadi, na tradycyjnych instrumentach, wśród których jest i bałkański kaval. Piękny wstęp na smyczkowym kemencze, a potem popis wszystkich instrumentalistów tworzących kameralną orkiestrę. Jest to sygnał, jaka muzyka będzie nam towarzyszyła w tej bliskowschodniej podróży: dynamiczna, taneczna, ale i z wieloma improwizacjami, bo to tutaj one są tak popularne, mistrzowsko wykonywane. To przecież świat maqamu – arabskiej improwizacji na temat określonej skali. Z Cypru odjeżdżamy do Egiptu, tu właśnie dochodzi do głosu popis perkusyjnych instrumentów i Hossam Ramzy, a muzyka intryguje bliskością tradycji i rytmem współczesnego.
Hossam gra razem z innym światowej sławy muzykiem Philem Thorntonem na lutni ud i fletach. To multiinstrumentaliści, więc są popisy na piszczałkach mizmars, arghul i kavalu, a ta forma dialogowa zadziwia, pojawiają się nawet rytmy rockowe, aranżacja współczesna opowiadająca o Planecie Egipt. Muzyka porywająca! Jedziemy dalej do Iranu, prowadzi nas Zohreh Jooya, pieśniarka o stylowym głosie, na pewno nie jest to surowa tradycyjna muzyka, choć jest to pieśń z prowincji Masanderan w północno-wschodniej Persji, region górski nieopodal Morza Kaspijskiego, gdzie zachowało się wiele bardzo dawnych obyczajów i ich muzycznych opraw. Treść pieśni : „Moja droga, jeśli chcesz wrócić, musisz się modlić”. Zohreh jest pół-Afganką, pół-Iranką, jest więc córką zakazanego przez religię związku i od dziecka mieszka w Europie, gdzie uczyła się w szkołach muzycznych. Bo w Iranie nie może. Jednak jej specjalnością jest tradycyjna muzyka Persji, a krytycy określają jej śpiew nową drogą, nowym stylem tradycyjnej perskiej liryki, zawsze towarzyszą jej tradycyjnej instrumenty - lutnie, cytra qanun, bębenki req. Wydała kilka albumów płytowych pokazujących różnorodność muzyki Iranu, wykorzystuje lirykę Hafiza do tradycyjnych melodii, a na wschodnich i europejskich instrumentach muzycznych towarzyszy jej Shafii Katkani. Zohreh stara się budować mosty między kulturami Bliskiego wschodu a Europą, i czasem w muzyce słychać wzajemne wpływy. Jest absolwentką wiedeńskiego Konserwatorium i prawdziwa propagatorką perskiej muzyki tradycyjnej.
Pozostajemy w Iranie, aby słuchać tria instrumentalnego, znanego już w świecie Dastan Trio. Dastan w języku farsi znaczy "opowieść" i to jest taka właśnie muzyka. Opowieść o północnym słońcu przy pomocy lutni barbat i setar i bębenka tombak. Świetni muzycy Pejman Hadadi, Hossein Behroozi-Nia i Hamid Montebassem. Piękna improwizacja instrumentalna z muzycznego świata Bliskiego Wschodu.
Kolejny zachwyt budzi utwór znakomitego lutnisty grającego na klasycznej arabskiej lutni ud Ahmeda Muhtara z Iraku. Urodzony w Bagdadzie jest wierny klasycznemu repertuarowi, ale nie stroni od jazzu i improwizacji. Każdą z melodii wywodzi z tradycyjnych maqamów używanych w Iraku. W jego muzyce słychać też wpływy afrykańskie, bo Afrykanie emigrowali do Iraku dwa tysiące lat temu. To muzyk bardzo dobrze znany na irackich estradach i światowych salach koncertowych. Arabskiej muzyki uczy w London College.
Odmiennie od tradycji arabskiej na płycie brzmi pieśń z Izraela. Burning Bush (Gorejący krzak) to nazwa zespołu, topowego zespołu żydowskiego w Anglii. To jednak inspiracja muzyką i treścią religijną, na chwilę więc zamyślam się nad tą żydowską opowieścią: „Kto da mi skrzydła małego ptaszka? Wtedy mógłbym wędrować próbując znaleźć pokój dla mej znękanej duszy”. Zespół kolekcjonuje, nagrywa pieśni ludowe zachowane w pamięci nielicznych Ocalałych, i stara się przywrócić im barwę i ich opowieść o dawnym świecie.
Wybieram ciekawe utwory zawarte na tej płycie i znowu nie mogę pominąć pieśni z Libanu w wykonaniu Andre Haji & Ensemble. Tytuł „Amakes” i jest to nawa miejscowości, w której powstał zwany rytm Nawakht 7/4. Zwykle używany do maqam Rast, a to pierwsza skala w arabskiej muzyce. Muzyka oczywiście improwizowana przez Andre Haji na gitarze dla odmiany, to jego kompozycja.
Syria, kraj o bogatej tradycji reprezentowany jest na tej oryginalnej składance bliskowschodniej przez Zein Al. Jundi, pieśniarkę z Damaszku, towarzyszy jej właśnie Hossam Ramzy. Źródłem tego utworu jest stara melodia tradycyjna, słowa wzięte z XVIII wiecznej poezji Amina Al Jundi, pieśń miłosna „Ona spowodowała, że zakochałem się. Ona świeci się jak siostra słońca, genialna, niewinna”.
Ostatnie trzy utwory płyty przyspieszają, bo to muzyka taneczna z Armenii, Iranu i Turcji. Najpierw dwa ormiańskie tańce, popis improwizacji tancerza i instrumentalisty mistrza lutni ud Alana Shavarsh Bardezbaniana. Potem spotkanie najlepszych irańskich perkusistów, zespół Zarbang, Sufi i perskie rytmy i koniec wieńczy dzieło – tureckie tańce z Adany Ceftetellisi w rytmach aksakowych, nieregularnych, popisy instrumentalistów do popisów tanecznych.
Ta recenzja to pochwała płyt składanek. „Journey to the Middle East” to album niezwykle ciekawy, zaopatrzony w niezbędne opisy i komentarze, i odsyłający do monograficznych płyt zamieszczonych wykonawców. Trochę to droga na skróty do poznania muzyki Bliskiego Wschodu, ale jakże ciekawa i pouczająca!
Maria Baliszewska
Journey to the Middle East
ARC Music 2019
Ocena: 4/5
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.