Bębenek na kiju

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2011 12:56
To nie żart: banjo, bo o nim mowa, składa się z bębenka i gryfu, który w pierwotnych modelach przechodził przez pudło rezonansowe na wskroś. Fachowo nazywa się to "rezonator nanizany"...

Dźwięk ma ostry, metaliczny i bardzo szybko wybrzmiewający. Kiedyś było podstawowym instrumentem zespołów jazzowych, teraz wywołuje raczej uśmieszek politowania. A jednak nie wszyscy o nim zapomnieli – w dzisiejszym programie zapraszamy na spotkanie z bandżo.

Nie omieszkamy sięgnąć do materiału z czasów świetności tego wspaniałego instrumentu (fantastyczne nagrania z katalogu Yazoo Records), ale skoncentrujemy się na tym, jak bandżo funkcjonuje poza jazzem tradycyjnym. Dziwnym trafem dwaj najciekawsi muzycy grający na bandżo eksplorują obrzeża głównego nurtu muzyki improwizowanej: Bela Fleck raczej rejony rozrywkowe, Eugene Chadbourne tak zwaną awangardę.

Rzecz jasna Fleck i Chadbourne to nazwiska oczywiste; ale kto pamięta, że na bandżo grywał czasami sam Keith Jarrett? Albo że po ten instrument zdarzało się sięgać Kenny’emu Burrellowi? Koloru audycji dodadzą zabarwione jazzem nagrania grupy Rodeoscopique oraz psychodeliczny blues Otisa Taylora.

Zapraszają Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński.

 

16 lutego (środa), godz. 22:05

Zobacz więcej na temat: blues Janusz Jabłoński
Czytaj także

Swingujący Bach

Ostatnia aktualizacja: 29.12.2010 12:45
Dlaczego lipski kantor uważany jest za najbardziej "jazzowego" wśród kompozytorów klasycznych? Odpowiedzi na to pytanie poszukają w "Czasie na jazz" Janusz Jabłoński oraz Tomasz Gregorczyk.
rozwiń zwiń