- W domu panowała "nadmiłość” do zwierząt. Był kot cioci, dwa psy, psy przybłędy. Przyjeżdżały też takie „taniutki”, trochę pomieszkiwały. Jak w starym dworze... - o atmosferze willi Iwaszkiewiczów w Stawisku opowiadała w archiwalnym nagraniu Maria Iwaszkiewicz, córka jednego z najwybitniejszych polskich prozaików.
- Przez ten dom przewinęło się mnóstwo bardzo ciekawych ludzi. To był kondensator. Mój pradziadek Leonard Piątkowski, który miał olbrzymi majątek na Ukrainie, a który później mu się rozszedł, podjeżdżał do naszego dworu bryczką i posyłał furmana, żeby dowiedział się, co jest na obiad. Jak był dobry obiad, to zostawał. Czasem i trzy tygodnie...
Maria Iwaszkiewicz opowiadała, że w domu zawsze zamieszkiwali jacyś rezydenci: babki, przyszywane ciotki. Kręciło się też sporo dzieci, chętnie straszonych opowieściami przez starszych. Prym w tym niecnym procederze wiódł sam Jarosław Iwaszkiewicz: - Ojciec bardzo lubił straszyć. Mówił na przykład żebyśmy nie wchodzili do ciemnego pokoju, bo tam spod łóżka może wyjść czarna ręka. Potem to straszenie przeszło na nas - wspominała.
Dom w Stawisku wypełniony był mnóstwem dziwnych przedmiotów. Maria Iwaszkiewicz mówiła o tajemniczym weneckim kałamarzu, wycieraczkach do piór i saszetach na chusteczki do nosa.
***
Tytuł audycji: Głosy z przeszłości
Przygotowała: Elżbieta Łukomska
Data emisji: 6-10.05.2019
Godzina emisji: 12.45
pg/bch