Kompozytor opowiadał, że początkowo jego utwór miał być poświęcony ciału tancerzy. W trakcie tworzenia doszedł jednak do wniosku, że ciekawsze jest to, co dzieje się z ciałem widza podczas spektaklu. - W momencie, kiedy zaczyna grać muzyka, stajemy się tylko parą uszu, nie możemy się ruszać, nie możemy hałasować, w pewnym sensie na kilka godzin tracimy cielesność. W "Body-Operze" jest moment, kiedy ją odzyskujemy - wyjaśniał gość "Poranka Dwójki".
W operze może brać udział jednocześnie 100 widzów, którzy na początku, zamiast wysłuchania uwertury, mają okazję, by się zrelaksować. - Kompozytorzy w poprzednich stuleciach byli bardzo mądrzy, bo wiedzieli, że nasza percepcja wymaga przygotowania, więc opera zaczynała się fragmentem, który miał ludzi wyciszyć i uspokoić. My zaczniemy spektakl od wspólnej drzemki, żeby zapomnieć o tym, z czym przyszliśmy do teatru, żeby głębiej odczuć dźwięk.
W audycji Wojciech Blecharz zwracał uwagę na materialną stronę dźwięku i to, jak rezonuje on w ludzkim ciele, ale też wyjaśniał, czym się kierował przy doborze artystów do swojego przedsięwzięcia. Kompozytor wspominał też problemy z premierą "Body-Opera" na festiwalu Huddersfield.
***
Prowadził: Marcin Pesta
Gość: Wojciech Blecharz (kompozyotr)
Data emisji: 12.07.2017
Godzina emisji: 8.10
Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".
bch/mz