W każdą niedzielę słuchamy, razem z Państwem, najważniejszych płyt. Z namaszczeniem i pietyzmem, od początku do końca, strona A, strona B. A dopiero potem: bonusy, konteksty, porównania, komentarze zaproszonych gości. Klasyka, jazz, rock, awangarda, elektronika.
Tym razem była to płyta:
- Kate Bush – "Aerial" – 2005 EMI
Na ten album fani brytyjskiej wokalistki, kompozytorki i autorki piosenek musieli czekać 12 lat. Poprzednia płyta "The Red Shoes" ukazała się w 1993 roku. Ten czas Kate Bush poświęciła rodzinie i wychowaniu syna Bertiego. "Aerial" to album, na którym słychać przeróżne wpływy: rocka, muzyki klasycznej, folku, flamenco.
Na płycie można usłyszeć m.in. London Metropolitan Orchestra pod dyrekcją Michaela Kamena oraz Gary'ego Brookera, wokalistę zespołu Procol Harum, zmarłego w lutym tego roku. Na perkusji w kilku utworach gra znakomity jazzowy muzyk Peter Erskine.
144:07 2022_08_14 22_30_18_PR2_Wieczór_płytowy.mp3 WP #292. Kate Bush – "Aerial" (Wieczór Płytowy/Dwójka)
Lista utworów:
CD 1 – "A Sea of Honey"
- "King of the Mountain" – 4:53
- "{\displaystyle \pi }" – 6:09
- "Bertie" – 4:18
- "Mrs. Bartolozzi" – 5:58
- "How to Be Invisible" – 5:32
- "Joanni" – 4:56
- "A Coral Room" – 6:12
CD 2 – "A Sky of Honey"
- "Prelude" – 1:26
- "Prologue" – 5:42
- "An Architect's Dream" – 4:50
- "The Painter's Link" – 1:35
- "Sunset" – 5:58
- "Aerial Tal" – 1:01
- "Somewhere in Between" – 5:00
- "Nocturn" – 8:34
- "Aerial" – 7:52
Komentarze słuchaczy
Zadziwiające, że po tylu latach pamiętam każdy dźwięk i słowo. Dziękuję za przypomnienie tego dzieła.
Kocham. Poznałam tę płytę podróżując lata temu do Katowic. Prezentował ją Marek Niedźwiecki w 3PR. Słuchałam całej z zapartym tchem, wiele razy się wzruszając. Potem w domu wiele, wiele razy i się naprawdę w niej zakochałam. Bardzo kobieca, magiczna. Z pewnością nie dla każdego.
Gabriela
"Aerial” i „Hounds Of Love” to moje ulubione płyty Kate Bush. Oto wrażenia ze wspaniałego spektaklu „Before The Dawn", w którym miałem szczęście uczestniczyć 12. września 2014 roku. [fragment listu zacytowany przez prowadzącego] […]
Kilka lat temu ogłosiłem Joannę Newsom jako godną następczynię Kate Bush. Okazuje się, że Królowa ma się świetnie i żadne, mniej lub bardziej utalentowane dziewczyny, które wciąż się na niej wzorują, nie zrzucą jej z tronu. „Jestem najbardziej nieśmiałą megalomanką, jaką chcielibyście spotkać” stwierdziła kiedyś autorka „Wuthering Heights". Ja dodam od siebie, że jest najbardziej nieprzewidywalną nieśmiałą megalomanką. Jaki będzie następny ruch artystki, która nagrywa płytę z dwunastoletnią przerwą, by później wydać dwie w jednym roku i pozwala sobie na 35 lat przerwy w koncertowaniu? Może wyda nową płytę w przyszłym roku, a może zniknie już na zawsze i nigdy więcej o niej nie usłyszymy. A może tak zasmakowała w koncertowaniu, że na stare lata objedzie z koncertami cały świat? Żadna z tych opcji nie zdziwiłaby mnie. Już nie.
Szymon
Pamiętam, jak się rozpłakałam słuchając CORAL ROOM. Hannah Bush tak pięknie upamiętniona przez córkę. I że głos Kate, głos dobrej znajomej, tak pięknie się zmienił. I że powrócił. Świetnie się tego słucha w letnią noc. Zaraz – przy drugim albumie – wrócą wspomnienia z koncertu.
Maria
Kate Bush to moja największa muzyczna miłość i to od prawie czterdziestu lat. Zdecydowanie nie było to uczucie od pierwszego wejrzenia, raczej początki były trudne. Unikałem tej pani jak diabeł święconej wody, co nie było łatwe, bo ta muzyka w radiu pojawiała się często. Aż nadszedł pamiętny, marcowy poniedziałek 1984 roku. W Trójce miało lecieć "The Dreaming", płyta przeze mnie wtedy bardzo nielubiana. Z jakichś powodów nie chciało mi się wstać od biurka i wyłączyć radio. Pod koniec pierwszej strony jednak już byłem kupiony… Wsiąkłem, na amen. A "The Dreaming" to moja ulubiona płyta Kaśki. Nawet miałem ją na winylu, razem z resztą dyskografii. Co było w latach osiemdziesiątych poważnym wyzwaniem finansowym dla nastolatka. Pierwszymi w ogóle płytami na CD, które sobie kupiłem były oczywiście płyty Kate Bush – "Hounds of Love" i "The Sensual World" (Pewex na Świętojerskiej, na pewno Pan znał). To taki wstęp do reszty wypowiedzi, żeby wiedzieć, z kim ma się do czynienia. A to potrzebne, w kontekście tego, co napiszę dalej.
"Aerial"… hm… lubię ten album. Ale tylko lubię. Nie słucham go nawet zbyt często. Zdecydowanie wolę wcześniejsze płyty. Nawet „The Red Shoes”. Znaczy akurat Czerwone Buty to wolę słuchać, ale nie uważam, że są lepsze niż "Aerial". Kate Bush na swoich pierwszych sześciu „bazowych” albumach nagranych w latach 1978-1993 to jest właściwie singer-songwriter – zawsze były to zestawy świetnych, konkretnych, niebanalnych piosenek. Nawet na "The Red Shoes", odstającej dosyć od reszty, jest sporo naprawdę świetnych piosenek. "Aerial" jest inna. Tutaj bardziej przeniesiono akcent na brzmienie, klimat, nastrój. Sama muzyka nie wydaje się najważniejsza. I to moim zdaniem nie jest dobre. Kate Bush nie zdobyła sobie popularności tworząc muzykę nastrojową, tylko pisząc znakomite piosenki. Wyjątkowo oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. "Aerial" jest płytą w dużym stopniu tego pozbawioną. Ratuje ją świetna produkcja, świetne aranżacje i to, że muzycznie trochę dobrego się tam jednak dzieje. Ale nie do końca to jest to, co bym chciał. Zawsze można powiedzieć – e tam, prosty profan jesteś, ty byś chciał tylko przebojów. No można, bo ja faktycznie wychowałem się na tej „przebojowej” Kate Bush, ale jak wspomniałem – uwielbiam "The Dreaming", a to jest najbardziej rockowa i najbardziej zakręcona płyta Kaśki, nie mająca nic wspólnego z „przebojowością”. Dlatego "Aerial", który jest nieco niekonkretny muzycznie, nie leży mi do końca. Uważam, że jest po prostu słabsza muzycznie od wcześniejszych. Nie ma tam takich killerów jak na przykład "Cloudbusting", "Wuthering Heights", "Hammer Horror", "The Sensual World", "Army Dreamers", czy "Breathing" – to tak tylko naprawdę niewielki wybór co tam się drzewiej działo na płytach Kaśki. No i nie z "Aerial" czy z "50 Words…" pochodzi "Running up That Hill", który tak skutecznie znowu podbił wszelkie możliwe listy przebojów. Czy "King of The Mountain" może się z nimi równać, czy znajdziemy tu coś takiego jak "Feel It", "All The Love", "Hello Earth"? Samą nastrojowością wszystkich muzycznych mielizn załatać się nie da.
Wydaje mi się, że to jest jednak sprawa trochę głębsza i ma to coś wspólnego z tym, że gdzieś po drodze Kate Bush stała się dorosła. A ja niekoniecznie.
A jeszcze w kwestii formalnej – matka Kate Bush, Hannah, zmarła w 1992 jeszcze przed wydaniem płyty "The Red Shoes". Między innymi dlatego nie doszło do planowanej trasy koncertowej.
Wojciech
[…] Kate Bush w Wieczorze Płytowym jest spełnieniem moich marzeń, bo jest jedną z ważnych artystek w moim życiu. Jednocześnie, gdy zobaczyłam, która płyta została wybrana na dziś, tylko cicho jęknęłam… Cóż, to jedyna płyta Kate, której nie posiadam.
I nie wynika to niestety z braku oferty rynkowej. Szczerze, nie pamiętam już dokładnych przyczyn, czemu zignorowałam tę płytę( 2005 rok – miałam wtedy pewnie inną wrażliwość muzyczną, a może potrzebowałam po prostu innych bodźców?), ale mam mgliste wspomnienie, że mnie rozczarowała i przy tym zostałam.
Dziś mam szansę tym samym spróbować z "Aerial" jeszcze raz – płyta się nie zmieniła, ja na pewno! Jestem szczerze ciekawa, jak będzie…
Catherine Bush jest dla każdego człowieka wysoce wrażliwego po prostu pokrewną duszą i szczególnie, jeśli nie zna się nikogo podobnego, staje się dowodem na to, że dla własnej ekscentryczności jest nadzieja w sztuce.
Wydaje mi się, iż nie ma wielu artystek tak bezkompromisowo wiernych swojej wizji. Choć wiele artystek zdaje się inspirować Kate – to niewielu udaje się ten subtelny szpagat pomiędzy wrażliwością a siłą, który u Kate Bush urzeka młodzieńczą energią a nade wszystko słodyczą.
Moja ulubiona płyta Kate to oczywiście bezkompromisowy "The Dreaming" (i kiedyś proponowałam ją nawet do WP :)
Może kiedyś jeszcze się uda… Dziś zestawiłabym ją z moją ulubioną płytą Radiohead "Amnesiac" (wiem, kontrowersyjnie, bo wszyscy cenią najbardziej "Kid A", a "Amnesiac" to tylko "odpady" z nagrań do "Kid A" , ale miłość jest ślepa, jak wiadomo!).
Tak, z Kate Bush nie wyrasta się nigdy.
"Aerial" przesłuchałam wtedy zdecydowanie za szybko. Pierwsza część mogła mnie zniechęcić, ale druga część jest wyśmienita i przyznaję to w pokorze. Pierwsza część też jest dobra, tylko może muszę posłuchać jej więcej, aby docenić? W końcu takie płyty są najlepsze, odkryte po którymś odsłuchaniu! Do tych, które podobały mi się od razu, jakoś rzadko wracam – dziwne prawda?!
Marta
***
Tytuł audycji: Wieczór płytowy
Prowadził: Piotr Metz
Data emisji: 14.08.2022
Godzina emisji: 22.30