Był kompozytorem niezliczonych piosenek filmowych, z których prawie każda była absolutnym szlagierem. W domu zewsząd otaczała go muzyka – jedna z sióstr śpiewała w La Scali, druga była pianistką. Młody Henryk szukał swojego powołania w różnych dziedzinach, ale ani sztuki plastyczne (malarstwo), ani studia prawnicze nie dawały mu satysfakcji.
Jedną z najważniejszych ról w jego życiu odegrał wtedy Emil Młynarski – dyrygent, skrzypek, kompozytor – dyrektor Konserwatorium Warszawskiego. Namówił młodego Warsa na studia muzyczne w klasie profesora Romana Statkowskiego. Nauka Henrykowi szła wspaniale, lecz mimo tak klasycznego wykształcenia "ciągnęło" go zawsze w stronę jazzu i estrady. O Henryku Warsie mówi się też, że był prekursorem jazzu w Polsce, zakładając pierwsze jazz-bandy.
Już jako student udzielał się muzycznie w kilku warszawskich kabaretach, grając na fortepianie (choćby w Nowym Perskim Oku). Został kierownikiem muzycznym i dyrygentem w wytwórni płyt "Syrena Rekord". Najważniejsze jednak stało się komponowanie – dosłownie jakby muzyka grała w jego duszy do każdego słowa, każdego wersu tekstu, który usłyszał.
Później, po drobnych niepowodzeniach, zaczęły przychodzić sukcesy. Kiedy stał się najbardziej wziętym kompozytorem filmowych szlagierów, słuchacze mieli wrażenie, że wystarczy usłyszeć jego melodię, a słowa same cisną się na usta. Henryk Wars potrafił pięknie obrazować, tekst był planem pierwszym, a muzyka wypełniała tła, tworząc niezapomniany obraz o niezapomnianej treści.
Razem z Leonem Boruńskim występował w programie "Jazz na dwa fortepiany". Założył trio wokalne Jazz Singers, gdzie śpiewali Eugeniusz Bodo, Olsza i Roland. Komponował muzykę do szlagierów dla takich gwiazd jak Hanka Ordonówna, Mieczysław Fogg, Adolf Dymsza, Eugeniusz Bodo czy Zula Pogorzelska.
01:54 Henryk Wars - Polski Gershwin Henryk Wars - polski Gershwin. (PR, 2010)
Jego kompozycje usłyszeć można w ponad pięćdziesięciu filmach lat trzydziestych (to swoisty rekord do tej pory nie pobity). A co to były za utwory! Wystarczy wymienić kilka tytułów, które do tej pory funkcjonują w pamięci wielu Polaków: "Miłość ci wszystko wybaczy", "Zimny drań", "Gdzie mieszka panna Agnieszka", "Śpij kochanie", "Sex appeal", "Umówiłem się z nią na dziewiątą", "Już nie zapomnisz mnie", "Ach, jak przyjemnie", "Tylko we Lwowie" czy "Dobranoc, oczka zmruż". Z trudem też można znaleźć znany film przedwojenny, w którym by nie było jego muzyki.
Henryk Wars to nie tylko kompozytor, pianista, warszawiak – zawsze w sercu grała mu polskość. Już jako młody chłopak zaciągnął się do wojska, by walczyć z sowieckim najeźdźcą w wojnie polsko-bolszewickiej. Bez szwanku wraca do Warszawy pobierać dalsze nauki.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej ponownie zmobilizowany w 1939 roku brał udział w kampanii wrześniowej. Pojmany przez Niemców trafia do obozu jenieckiego, z którego zmuszony jest uciec. Jego żydowskie pochodzenie było przepustką do śmierci, a nie gwarancją przeżycia. Lawirując między niemieckimi posterunkami, przedarł się do Lwowa, który był zaanektowany przez Armię Czerwoną. Tam też, przy Filharmonii Lwowskiej, założył zespół "Tea-Jazz" - big-band, z którym odbył nawet tournée po Rosji Radzieckiej.
Kolejnym krokiem było wstąpienie do II Korpusu Polskiego, czyli armii generała Władysława Andersa. Przeszedł z nim cały szlak bojowy, a po demobilizacji, po krótkim pobycie w Anglii, zdecydował się osiąść na stałe w Stanach Zjednoczonych, w Los Angeles. Wybór był oczywisty, choć początki nie były łatwe. Żyjąc na granicy ubóstwa, wraz z żoną poszukiwali każdego zajęcia umożliwiającego przeżycie.
Cały czas jednak szukał szczęścia w filmie i dopiero w 1954 roku udało mu się "zaczepić" przy westernowych produkcjach Johna Wayne'a – przygotowywał między innymi oprawę muzyczną do kilku odcinków "Bonanzy". Od tej pory jego amerykańska kariera nabrała właściwego wyrazu.
Zmarł tamże w roku 1977, a na jego nagrobku widnieje napis "You, your talents, and your music will live forever in the lives you touched" ("Ty, twoje talenty i twoja muzyka będą żyć wiecznie w życiu, którego dotknąłeś"). Dosłownie jakby chciał w jednym angielskim zdaniu zawrzeć fragment swojego szlagieru sprzed lat – szlagieru, którego treść mówi wszystko o jego piosenkach: "Bo nie zapomnisz mnie, Gdy moją piosenkę spamiętasz, W melodii jest siła zaklęta I czar, i moc. A gdy zapomnisz mnie, Piosenkę usłyszysz tę rzewną I tęsknić już będziesz na pewno Co dzień, co noc". Dokładnie!
PP