Rozsmakować się w dźwiękach
- Z początku nie wiedziałam, co sądzić o tej muzyce. Cała moja wiedza o muzyce tradycyjnej opierała się wówczas na radomskich mazurkach, szalonych, dzikich. Tutaj, w łęczyckim, ma się wrażenie, że w muzyce jest dużo wyrafinowania i elegancji. Dłuższe są frazy, wolniejsze tempo. Tadeusz Kubiak mówił, że trzeba grać ze smakiem - wspominała Joanna Skowrońska.
Ewa Sławińska-Dahlig, etnomuzykolog, recenzentka płyty, tak opisywała styl gry Kubiaka: „grał płynnie, wdzięcznie i lekko, w tempie rubato, z dużym talentem improwizatorskim, bogactwem wariantów i ozdobników. Grał jakby od niechcenia, jednocześnie ze stałym skupieniem i równowagą czuwał nad muzycznym przebiegiem. Jest to muzyka silnie nacechowana indywidualnym stylem, za którym kryje się człowiek o wysublimowanej wrażliwości i wyjątkowym kunszcie. Kubiak znajdował szczerą przyjemność w wykonywanej muzyce, wyrażał w niej swoje usposobienie i temperament”.
Muzyka trzyma przy życiu
Na Tadeusza Kubiaka nietrudno było trafić. Był znany i szanowany w muzykanckim środowisku, zatem, gdy szukałyśmy muzykantów w okolicy Ozorkowa, szybko wpadłyśmy na jego ślad – mówiła w audycji „Źródła” Joanna Gancarczyk.
Co ciekawe, Tadeusz Kubiak późno założył własną kapelę – było to w roku 1994, kiedy miał już siedemdziesiąt lat. Dekadę później po raz pierwszy wystąpił na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych, gdzie od razu zdobył pierwszą nagrodę dla solisty. Według współautorek płyty dowodzi to, jak wielką miłością do muzyki pałał Kubiak. Nie mógł się od niej oderwać do samego końca. Granie było dla niego aktywnością trzymającą go przy życiu.
- Trzeba coś robić! Bo jak się położyć, to może być trudno wstać! - mówił z uśmiechem Kubiak w rozmowie z Kubą Borysiakiem sprzed kilku lat.
Polka? Lepsza byłaby Niemka, a najlepszy – owczarek
- Kubiak najchętniej grywał kawałki „na 3” – kujawiaki, kujony, obery. Jak się go prosiło, żeby zagrał jakąś polkę, odpowiadał „e, polka, lepsza by była Niemka!” Na kujawiaki mówił „kujawiony”. To były te najbardziej rozwleczone, dostojne kawałki z długimi, przeciągniętymi smyczkami - wspominała Joanna Gancarczyk.
Najbardziej charakterystyczny dla Tadeusza Kubiaka był jednak „Owczarek” – znalazł się na pierwszym miejscu na płycie „Bez nut”. Ale skrzypek lubił też „Kowola”. Z tą melodią związana była historia, którą Kubiak z lubością opowiadał jako preludium do gry. Kiedyś na weselu jeden z gości bardzo chciał, by kapela zagrała mu pewną melodię. Hańbą dla kapeli było nie powtórzyć zasugerowanej przez śpiewającego melodii. Niestety ta była wyjątkowo trudna do zrozumienia... W końcu Kubiak, bardziej łapiąc się słów „kowol, kowol”, niż wyśpiewywanych nut, zrozumiał, o jaką melodię chodzi. Zagrał „kowola” i kapela wyszła z wesela obronną ręką.
Ponadto na płycie znajdziemy marsze, bardzo popularne w regionie łęczyckim. Brakuje mazurków – Tadeusz Kubiak nigdy nie mówił, że gra mazurki – grał mazury. W albumie znalazł się również skoczny „Freum”, zwany rzez Kubiaka „Frajmem” – melodia zasłyszana u Żyda z Kutna, również trójmiarowa.
Wyobraźnia muzyczna tradycyjnego muzykanta jest zupełnie inna. To muzyka, która sama się opowiada, sama się klei. Nie da się jej ubrać w nuty. Nie da się całego charakteru gry nutami zapisać. Natalia Kamecka
Dziedzictwo Tadeusza Kubiaka
W założonej przez Kubiaka kapeli grały skrzypce, harmonia trzyrzędowa i bęben. Niekiedy dołączał klarnet, kornet czy saksofon. Muzycy, których usłyszeć można na pierwszej płycie albumu „Bez nut” to: Tadeusz Kubiak – skrzypce, Paweł Ladorucki – harmonia, Andrzej Dobierzewski – bęben.
Druga płyta jest hołdem obecnego składu – Kapeli im. Tadeusza Kubiaka – dla zmarłych muzykantów. Usłyszymy na niej: Natalię Kamecką – młodą skrzypaczkę, uczennicę Kubiaka, Pawła Ladoruckiego, który przejął rolę prowadzącego kapelę oraz bębnistę – Marka Bartczaka.
Natalia Kamecka jest absolwentką szkoły muzycznej na skrzypce, gra również na klarnecie. Trafiła do kapeli Kubiaka przez warsztaty Mistrz Tradycji. To, co ją uderzyło to zapowiedź, że na warsztatach nie używa się nut. Wyobraźnia muzyczna tradycyjnego muzykanta jest zupełnie inna. Kamecka mówi, że to muzyka, która sama się opowiada, sama się klei. Nie da się jej ubrać w nuty. Nie da się całego charakteru gry nutami zapisać.