Po tym filmie "dreszczowiec", "thriller" czy "film grozy", bo różnie go nazywano, stał się jednym z najchętniej oglądanych gatunków filmowych. Ludzie wręcz uwielbiają się bać, a podtrzymanie tego stanu strachu podczas oglądania filmu nazywane jest "suspensem". Określenie to pochodzi od łacińskiego suspensus i oznacza "zawieszenie" - w filmie tym zawieszeniem jest utrzymywanie widza w niepewności, w niewiedzy, w strachu, a mistrzem tego typu narracyjnej manipulacji był Alfred Hitchcock.
Dzisiaj mija 57 lat od premiery jego najsłynniejszego thrillera - "Ptaków". Dokładnie 28 marca 1963 roku widzowie na widowni poczuli się jak w klatce... grozy dodawały specjalnie spreparowane odgłosy ptaków puszczane przez dodatkowe głośniki, niezależnie od ścieżki dźwiękowej filmu.
Hitchcock chełpił się tym, że nigdy nie oglądał nakręconych przez siebie filmów. Bał się ich i bał się też konkluzji, że coś można było nakręcić lepiej, W przypadku "Ptaków" dochodził jeszcze jeden strach – zapewne było nim poczucie winy za to, jak potraktował żywe ptaki niektóre osoby z obsady, w tym przede wszystkim postać głównej aktorki Tippi Hedren.
W świecie filmu krążą legendy o jego bestialstwie i sadyzmie na planie, bo czymże jest rzucanie w aktorkę żywymi ptakami lub przywiązywanie ich przezroczystymi nitkami nylonowymi do ubrania, by nie mogły swobodnie odlecieć, a miotając się wielokrotnie uderzały w aktorkę, raniąc ją dotkliwie (liczne skaleczenia, rozcięta powieka). Wielu członków ekipy filmowej doznawało licznych skaleczeń. Ptaki także.
Film ten jednak stał się szczytowym osiągnięciem reżysera. Jego kariera została podzielona na dwa etapy – wszystko, co było nakręcone przed "Ptakami" i wszystko to, co powstało po nich. Sam Hitchcock zauważał ten podział i wyrażał się o nim jak o dwóch etapach swojego życia – przez "Ptakami" dojrzewał do nich, a po nakręceniu tego filmu w niczym już mu nie dorównał. Powstało jeszcze pięć filmów, ale żaden z nich nie miał tej klasy, tego wyrobienia.
Kryty filmowy Michał Oleszczyk tak ocenia ten okres Hitchcocka: "Ptaki to horror bardzo kliniczny, w czym i jego słabość, i siła. Dziś nie ma szans przerazić widza tak, jak czynił to w 1963 roku. Kino i widownia za bardzo się zmieniły. Ale dla wielu widzów jest to ostatni wybitny film Hitchcocka. Znać w nim absolutny chłód i cynizm, które zaczęły dominować filmy Hitchcocka od Psychozy i uzyskały absolutne apogeum w Szale (1972). Dopiero w ostatnim filmie mistrza, Intrydze rodzinnej, znać prawdziwą przyjemność z kręcenia i opowiadania historii".
Kolejną rzeczą uczynioną pierwszy raz podczas kręcenia tego filmu było zmienienia scenariusza już na planie, w kilku scenach. Hitchcock nigdy wcześniej tego nie robił – improwizacja odbierała według niego istotę dobrze skonstruowanej myśli psychologicznej. Twierdził, że film musi być najpierw dobrze wymyślony, a jakiekolwiek zmiany w trakcie kręcenia burzą fabułę i dezorientują widza. W przypadku "Ptaków" nagłe zmiany scenariusza były jednak zbawienne. Zostały odrzucone te sceny, które mogłyby film spłycić bądź ośmieszyć. Pozostał jedynie czysty strach i niewytłumaczalne zachowanie głównych bohaterów, czyli ptaków.
Dla wzmocnienia efektu grozy zrezygnował też ze zwyczajowego napisu "The End" na końcu filmu. Podsunął widzom tym samym myśl, że historia ta nie ma końca, że może się zdarzyć, że nie są całkowicie bezpieczni. A wychodząc z kina, wychodzą jakby z klatki, gdzie na zewnątrz są ptaki.
Michał Oleszczyk zauważa to pisząc: "Jesteśmy świadkami odwrócenia starego konfliktu między ptakami a ludźmi; tym razem ptaki są na zewnątrz, a człowiek jest w klatce" - podkreślał reżyser. "Ten pomysł był dla Hitchcocka nietypowy, bo w żadnym innym jego filmie zagrożenie nie miało charakteru tak masowego, a jednocześnie nieprzypisanego do działań ludzkich" - ocenia Michał Oleszczyk.
W filmie pojawiają się ptaki w klatce – tak popularne papużki nierozłączki – lecz są jedynie złowieszczym przekazem skierowanym do ludzi, że sami niedługo zamkną się w klatkach swoich domów przez niszczycielską siłą natury. Film, jak się ogólnie uważa, powstał na kanwie opowiadania o takim samym tytule pióra angielskiej pisarki Daphne du Maurier.
Należy dodać, że na podstawie jej powieści "Rebeka" nakręcił Hitchcock swój oscarowy film pod tym samym tytułem. Wielu znawców podkreśla jednak, że jedną z najważniejszych inspiracji były wydarzenia, które miały miejsce niecałe dwa lata przez nakręceniem "Ptaków".
Jak relacjonuje Anna Błońska: "Ptaki" Hitchcocka dawno już stały się klasyką kina, ale dopiero teraz udało się wyjaśnić, czemu w 1961 r. mewy dokonywały samobójczych lotów na okna domów w kalifornijskiej zatoce Monterey (podobno te właśnie zdarzenia w dużej mierze zainspirowały reżysera). Osiemnastego sierpnia 1961 r. w jednej z kalifornijskich gazet alarmowano, że tysiące oszalałych burzyków szarych bombardują brzegi północnej części zatoki Monterey (...). Hitchcock widział jeden z takich incydentów, który zadziałał na jego żywą wyobraźnię. Według biologów z Uniwersytetu Stanowego Luizjany, ptaki uległy zatruciu. Naukowcy (...) przeprowadzili sekcje padłych przed półwieczem mew, burzyków i żółwi. (...) Stwierdzono duże ilości kwasu domoikowego - neurotoksyny uszkadzającej struktury ośrodkowego układu nerwowego".
Te informacje znane są dopiero od niedawna, wtedy zachowania ptaków były całkowicie niewytłumaczalne. Fakt ten wpływał też na odpowiedni stan ducha widzów, którzy byli właśnie w owym stanie "zawieszenia". Strach został też spotęgowany przez brak podkładu muzycznego w tym filmie. Tu słychać jedynie odgłosy zgodne z tym, co dzieje się w fabule oraz wielokrotnie wzmocnione odgłosy ptaków – skrzeczących, trzepoczących skrzydłami i nadlatujących.
A tak osiąganie grozy opisuje Urszula Lipińska: "Legendy odstawiając na bok, z Ptakami problem był od początku. Evan Hunter, scenarzysta filmu, długo szukał fabularnego haka, na którym uwaga publiczności mogłaby zawiesić się na dłużej. W końcu wymyślił chwyt niepozorny: oto piękna kobieta podrywa przystojnego mężczyznę i wszystko między nimi zwiastuje namiętny romans. Miłe złego początki. Film zaczął się ujęciem uwięzionych w klatkach ptaków, kończył się obrazkiem zgoła odwrotnym: ptaków zapędzających przerażonych ludzi do niewidocznych klatek ich domów, pozornych kryjówek przed koszmarem".
Z pewnością warto wrócić do tego filmu... bo jak mówił jeden ze słynnych reżyserów - "po nim już nic nie jest w stanie prawdziwie przestraszyć" (François Truffaut).
PP