Film "Powstanie Warszawskie". Tam śmierć jest śmiercią

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Film "Powstanie Warszawskie". Tam śmierć jest śmiercią
Kadr z filmu "Powstanie Warszawskie"Foto: Materiały prasowe/ Muzeum Powstania Warszawskiego_ Next Film

- Tu nie ma miejsca na aktorstwo. Wszystko, co widzimy, działo się naprawdę. Jeśli ci ludzie się cieszą, to się cieszą, jeśli coś ich boli, to boli. Jeśli widzimy śmierć, to niestety jest śmierć – mówił w Trójce Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.

Posłuchaj

Jan Ołdakowski o filmie "Powstanie Warszawskie" (Radiowy Dom Kultury/ Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

"Powstanie Warszawskie" to pierwszy na świecie film fabularny, zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych. Opowiada historię Powstania Warszawskiego z 1944 roku oczami dwóch młodych braci, realizatorów Powstańczych Kronik Filmowych, wykonujących rozkazy dla Armii Krajowej. Uroczysty pokaz filmu, między innymi z udziałem powstańców, odbędzie się 7 maja w Warszawie, obraz do kin w całej Polsce trafi 9 maja.

Dyrektor muzeum Jan Ołdakowski mówił w Trójce, że największym wyzwaniem podczas produkcji było wymyślenie tego, jak brzmiało powstanie. - Bo jeśli chodzi o zdjęcia, mieliśmy archiwalne taśmy, ale były one nieme. Dysponowaliśmy nagraniami przedwojennymi, albo dźwiękami z radiostacji powstańczej Błyskawica, ale te nagrania były zupełnie inne niż dźwięki potrzebne do filmu. Dlatego musieliśmy od nowa wymyślić tych bohaterów i zebrać odgłosy, jakie wydawało powstańcze miasto - opowiadał dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego w rozmowie z Michałem Nogasiem.

Powstanie Warszawskie - serwis specjalny Polskiego Radia>>>
Aby bohaterowie niemych kronik mogli "przemówić" przy pracy nad filmem pomagał biegły sądowy, specjalista czytania z ruchu warg. - Ludzie wtedy mówili do kamery, ale wiedzieli, że ona nie nagrywa dźwięku, więc mówili bardzo naturalnie. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, o czym tak szczerze, między sobą rozmawiali - tłumaczył Jan Ołdakowski.

Pomysł, aby głównymi bohaterami filmu byli operatorzy, narodził się po konsultacji z Janem Komasą. - Niestety, nic nie zlepiało ze sobą tych archiwalnych klatek. Kamery były różne, różne miejsca i czas, nie było nic wspólnego. Stąd pojawił się pomysł na uczynienie bohaterami filmu tych, których nie widać, którzy stoją za kamerą. Dlatego mamy dwóch braci, którzy filmują powstanie. Oni się w wielu kwestiach się nie zgadzają, dyskutują ze sobą, ale też często rozmawiają z powstańcami. I w naszym filmie to wszystko słychać - opowiadał gość Trójki.

 

Jan Ołdakowski podkreślił, że film wymyka się współczesnym kategoriom kinowym. - Musieliśmy wymyślić gatunek, w jakim będzie umiejscowiony. Nie jest to ani dokument, ani fabularyzowany dokument, ani dokumentalizowana fabuła, ani fabuła. To jeszcze co innego, dlatego nazwaliśmy go dramatem wojennym non fiction - dodał gość Trójki.

II wojna światowa - serwis specjalny Polskiego Radia>>>

Wyprodukowanie filmu było ogromnym przedsięwzięciem. To 6 godzin oryginalnych kronik z Powstania Warszawskiego, 6 miesięcy pracy, zespół konsultantów ds. militariów, ubioru, architektury, również urbanistów, varsavianistów i historyków, 1000 godzin konsultacji kolorystycznych, 1200 ujęć, 1440 godzin koloryzacji i rekonstrukcji, 112.000 wybranych klatek, 648.000 minut rekonstrukcji, 22.971.520 megabajtów danych. Producentem filmu jest Muzeum Powstania Warszawskiego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy Michała Nogasia z Janem Ołdakowskim.

(ei, gs)

http://www2.polskieradio.pl/wojna/

Polecane