Oscarowe legendy tuż po święcie kina

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Oscarowe legendy tuż po święcie kina
Frances McDormand z OscaremFoto: Forum / The Grosby Group / BACKGRID

Czy Frances McDormand doścignie w oscarowej rywalizacji legendarną Kathrine Hepburn? Jaka jest różnica między reprezentowaną przez nie amerykańską szkołą aktorstwa a europejskim podejściem Anthony'ego Hopkinsa? Na te pytania szukał odpowiedzi Łukasz Jasina, w pierwszym wydaniu "Klubu Trójki" po tegorocznej ceremonii rozdania Oscarów.

– To aktorka niezwykle ceniona na rynku amerykańskim, ale przez dłuższy czas słabo przebijająca się na rynek europejski, bo uosabiająca amerykański sposób grania – mówił Łukasz Jasina o Frances McDormand, świeżo upieczonej laureatce Oscara za główną rolę żeńską w filmie "Nomadland".

McDormand nie aspirowała również do czołówki gwiazd Hollywood ze względu na lekceważące podejście do tamtejszego blichtru – na oscarowe gale nie zakłada drogich kreacji ani nie przygotowuje wymyślnych fryzur, by zwrócić na siebie uwagę fotoreporterów. Jednak z trzema nagrodami Akademii w dorobku (poprzednie dostała za role w "Fargo" w 1997 roku i w "Trzech billboardach za Ebbing, Missouri" w 2018 roku) już dziś należy do grona oscarowych rekordzistek.  

Niewykluczone, że 63-letnia aktorka dogoni w tej rywalizacji "królową Oscarów", nieżyjącą od 2003 roku Kathrine Hepburn, która w trakcie niezwykle długiej kariery zdobyła aż cztery statuetki.

– Gdy umarła, na jej cześć zamknięto teatry w Nowym Jorku i przyćmiono wszystkie światła na Broadwayu. Poza zmarłymi prezydentami nikt w Stanach Zjednoczonych nie zaznał takiego szacunku – opowiadał gospodarz "Klubu Trójki"

Pierwszego Oscara legenda amerykańskiego kina zdobyła już w 1934 roku, za rolę w melodramacie "Poranna chwała". Kolejne przyszły w latach: 1968 ("Zgadnij, kto przyjdzie na obiad"), 1969 ("Lew w zimie") i 1981 ("Nad złotym stawem").


Posłuchaj

53:41
Oscarowe legendy (Klub Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

 

Wśród ikon Hollywood są też aktorzy pochodzący spoza Stanów Zjednoczonych. Należy do nich urodzony w Walii Anthony Hopkins, uhonorowany w tym roku drugim w karierze Oscarem. Aktor kontynuuje tradycję swoich sławnych rodaków Raya Millanda i Richarda Burtona, których miał okazję poznać osobiście.

– Jego triumf pokazał, że mimo inżynierii społecznej idącej na lewo lub na prawo Oscary są przede wszystkim świętem kina – uważa Łukasz Jasina.

83-letni Hopkins jest najstarszym laureatem Oscara w historii. Aktor nie wybiera się jednak na emeryturę. W najbliższym czasie będziemy mogli go zobaczyć nie tylko w nagrodzonej przez Akademię roli w filmie "Ojciec", ale również w paru innych produkcjach, w których bierze udział.

Zwiastun filmu "Ojciec", źródło: YouTube / MovieTrailersSource

Poprzedniego Oscara Hopkins dostał w 1992 roku za pamiętną rolę doktora Hannibala Lectera w "Milczeniu owiec". Na ekranie partnerowała mu wówczas Jodie Foster – wybitna aktorka o skomplikowanym życiorysie. Już jako dziecko stała się sławna, m.in. dzięki roli młodocianej prostytutki w "Taksówkarzu" z Robertem DeNiro. Efektem ubocznym tego filmu było pojawienie się w życiu Jodie stalkera, który dla zwrócenia na siebie uwagi aktorki postrzelił w zamachu prezydenta Ronalda Reagana.

Jodie Foster ma w dorobku dwa Oscary: za kreacje w filmie "Oskarżeni" (1989) oraz we wspomnianym "Milczeniu owiec" sprzed 30 lat. – Myślę, że nie był to jej ostatni Oscar, tak samo jak nie był to ostatni Oscar dla Anthony'ego Hopkinsa – twierdzi Łukasz Jasina.

Z tego wydania "Klubu Trójki" można było się dowiedzieć wiele o życiu wielkich gwiazd kina, a także o różnicach pomiędzy amerykańskim i europejskim podejściem do aktorstwa i o tym, jak sztuka filmowa odbierana jest po obu stronach oceanu.

***

Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Łukasz Jasina
Data emisji: 25.04.2021
Godzina emisji: 22.06

kc

Polecane