Armadillo - kamera najbliższa wojnie (wideo)

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Armadillo - kamera najbliższa wojnie (wideo)
Kadr z "Armadillo"Foto: źr.mat.prasowe

Odbiorcy dokumentu "Armadillo", podobnie jak żołnierze, nie wiedzą, co się za chwilę zdarzy na polu walki. Przerażający film...

Posłuchaj

Dyskusja o filmie "Armadillo"
+
Dodaj do playlisty
+




Duńscy żołnierze, wyjeżdżając z wysuniętej bazy operacyjnej "Armadillo" (Pancernik) na jedną z akcji, nie widzą nic. Siedzą w nocy w opancerzonym samochodzie i tylko co pewien czas mogą wypuścić racę, by zobaczyć czy na nieznanym terenie wroga nikt się nie zbliża. Sytuacja jest klaustrofobiczna.

Każdy kolejny patrol polega na wejściu w obcy, nieprzyjazny teren, penetrowaniu wiosek zbudowanych z labiryntu glinianych ścianek. Na miejscu nie są oni w stanie ocenić, czy mijani ludzie to partyzantka talibów czy cywile. Zresztą uciekający, zrezygnowali Afgańczycy to też cisi bohaterowie dokumentu "Armadillo".

Duńscy żołnierze w akcji działają porażająco spokojnie. W pewnym momencie, idąc w otwartym terenie, liczą na to, że zostaną już ostrzelani, żeby wiedzieć co się dzieje. U widza takie sceny wywołują ogromne napięcie.

Reżyser Janus Metz Pedersen podkreślał, że bardzo ważne było dla niego postawienie odbiorcy dokumentu w pozycji, w której - podobnie jak żołnierze - nie wie, co się za chwilę wydarzy. Udało mu się osiągnąć takie mocne wrażenie.

- Szczególnie szokujący mógł być fragment filmu dotyczący sytuacji po starciu - mówi psycholog Agnieszka Bratkiewicz w "Klubie Trójki". - Duńscy żołnierze ostrzelali rannych talibów i później odreagowywali to, bawiąc się na motorach, skacząc do wody. Takie pokazanie: no dobrze, zabiliśmy człowieka i żyjemy dalej - dodała.

/

 

Janus Metz Pedersen nie daje jednoznacznej odpowiedzi jak to starcie z talibami wyglądało. Kamera zamontowana jest wtedy na hełmie jednego z walczących. Razem z nią kuli się do ziemi, unikając serii z karabinu, i odbiera wykrzyczane, spanikowane rozkazy przełożonego. Poziom brutalności i cień podjerzenia, że żołnierze w tej sytuacji dobijali rannych, jest przerażający. U wojskowych w takiej sytuacji działa czysty instynkt przetrwania.

- W sytuacji zagrożenia, kiedy nagle zaczną z zewsząd padać kule, nie ma czasu na zastanawianie się i nie ma czasu na prowadzenie wywiadu, wtedy rzeczywiście żołnierze strzelają gdzie popadnie - opowiada w "Klubie Trójki" reporter Ernest Zozuń, który pracował w miejscach konfliktów zbrojnych.

/

 

Widać, że filmowcy bardzo silnie związali się z plutonem z "Armadillo", żołnierze przed kamerą zachowują się naturalnie, a operatorzy wyruszając z nimi na każdą kolejną misję, nigdy nie wiedząc, czy z niej wrócą. Przy tym wszystkim udało im się zachować zdolność trzeźwego, obiektywnego oceniania sytuacji, co świadczy o ich wyjątkowej sile i odwadze.

Urszula Schwarzenberg-Czerny

 

Aby wysłuchać całej audycji "Klub Trójki", należy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku tuż po godzinie 21.00.



Polecane