Charkowskie metro jest młodsze od kijowskiego. Pierwszy pociąg odjechał w 1975 roku. Obecnie składa się z 3 linii o długości niemal 40 kilometrów, na których znajduje się 29 stacji.
Nas interesują przede wszystkim następujące stacje:
Sportywna [Спортивна] –stadion Metalist
Derżprom, Uniwersytet – centrum miasta
Piwdenny Wokzał – dworzec kolejowy
Prospekt Gagarina – dworzec autobusowy, najbliższa stacja do lotniska
Stacje w Charkowie są o wiele skromniejsze niż w Kijowie. Na zdjęciu stacja Sportywna.
Są tam czasem jednak fajne pomysły, jak na przykład, ustawione stoły do gry w szachy. Mogą się przydać szczególnie wieczorem w czasie długiego oczekiwania na pociąg:
Pierwsze pociągi odjeżdżają około 6 rano, a ruch kończy się koło północy. Charkowskie metro jeździ rzadziej od kijowskiego – szczególnie późnym wieczorem, nawet co 20 minut. W godzinach szczytu pociagi odjeżdżają co 2-3 minuty, poza godzinami co 5 – 10 minut. Na stronie internetowej charkowskiego metra możemy policzyć, mniej więcej, ile będziemy jechali ze stacji do stacji [link to: https:\/\/www.metro.kharkov.ua/uk/estim/index/] . Podobny serwis oferuje Yandex [link to: https:\/\/metro.yandex.ru/kharkov]
Tradycyjnie wszystkie napisy w metrze są po ukraińsku, także te dotyczące tego, jak wyjść do miasta, czy przejść na drugą stację. W pociągach, podobnie, jak w Kijowie, nazyw stacji zapisano także alfabetem łacińskim. Napisy po angielsku pojawiły się za to w korytarzu przy wyjściu z metra przy stadionie Metalist:
Przejazd w metrze kosztuje 2 hrywny, możemy kupić żeton albo specjalną kartę za 10 hrywien (wartość karty 7 hrywien + 3 na rachunek). W przeciwieństwie do kijowskiej, charkowska kolejka podziemna jest w większym stopniu zautomatyzowana. Często kasy są nieczynne i pozostaje nam jedynie korzystać z automatów, w których można kupić żetony i karty.
W charkowskim metrze, podobnie, jak w kijowskim obowiązuje zakaz robienia zdjęć. O ile jednak w stolicy wszyscy podchodzą do tego faktu w miarę tolerancyjnie i obsługa często przymyka oko, to w Charkowie pracownicy metra czują się naprawdę, jak na posterunku ochrony ważnego obiektu strategicznego. Sam tego doświadczyłem począwszy od histerycznej reakcji pani z budki przy wejściu, przez groźby ochrony, aż do niemiłej rozmowy z milicjantem. Wbrew obietnicom dotąd minister infrastruktury i wicepremier do spraw Euro 2012 Borys Kolesnikow, któremu podlega metro, nie zniósł zakazu fotografowania w kolejkach podziemnych Ukrainy.
Piotr Pogorzelski - Polskie Radio, Kijów