Michał Gąsiorowski, który komentował występ polskiej medalistki, potwierdził, że ten bieg był czymś wyjątkowym.
- Każdy, kto oglądał ten bieg, będzie wspominał go długo. To, co jeszcze przed startem przeszła Justyna Kowalczyk i to, co w tym biegu pokazała, przejdzie do historii - powiedział
Polska biegaczka podkreśliła, że ten medal to wielka zasługa całej jej ekipy, która ani na moment nie zwątpiła w jej możliwości. Paradoksalnie, rosnąca liczba nieszczęść sprawiła, że Justyna była w stanie jeszcze bardziej się zmobilizować.
Problemy ze zdrowiem, złamane kości w stopie, odmrożenia stóp, do których doszło jeszcze przed startem w Toblach - wszystko to nawarstwiało się i powodowało zwątpienie w szanse na złoto.
Justyna Kowalczyk potrafiła jednak przemienić nieszczęścia w wielkie, naprawdę miażdżące zwycięstwo nad swoimi rywalkami. Po raz kolejny pokazała, że jest królową 10 kilometrów stylem klasycznym.
Po zwycięstwie mogła podzielić się z Michałem Gąsiorowskim szczegółami, które rzuciły nowe światło na ten złoty medal - światło, które jeszcze mocniej podkreśla jego blask.
Po niektórych z nich włos może jeżyć się na głowie, kiedy uświadomimy sobie, jak wiele Polka musiała poświęcić i z jakim bólem przyszło jej się zmierzyć dla tego sukcesu. Trzeba podkreślić, że nigdy na igrzyskach zimowych nie zdarzyło się, żeby polska reprezentacja zdobyła dwa złote medale.
Michał Gąsiorowski działa jak talizman i potrafi znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie - podczas igrzysk w Soczi dwukrotnie komentował rywalizacje, w których Polacy sięgali po złoto.
Warto odnotować, że po zwycięskim biegu Polki nasza reprezentacja była nawet na 8. miejscu. w klasyfikacji medalowej. Czy możemy znaleźć się wyżej?
Z kolei Tomasz Gorazdowski opowiedział ciekawą historię pierwszego reprezentanta Tonga na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich.
Zapraszamy do wysłuchania Studia Olimpijskiego Trójki z godziny 16.40.
ps, polskieradio.pl, PR3