Romelu Lukaku miał być jedną z gwiazd reprezentacji Belgii na mundialu. Póki co zdecydowanie zawodzi, a w ostatnim meczu zachował się nie jak ktoś, kot może być gwiazdą mundialu, ale jak rozkapryszone dziecko.
Wielkie oczekiwania
Napastnik londyńskiej Chelsea, który sezon spędził na wypożyczeniu w Evertonie, spisywał się w Premier League wybornie. W 33 meczach zdobył 15 bramek, do których dołożył 8 asyst. Był wyróżniającym się zawodnikiem nie tylko swojej drużyny, ale całej ligi.
Niestety, jego świetna forma nie przekłada się na to, jak gra w reprezentacji Belgii na najbardziej prestiżowym turnieju świata. Choć drużyna "Czerwonych Diabłów" wygrała swoje pierwsze dwa spotkania na mistrzostwach i zapewniła sobie awans do 1/8 finału, to jednak jej gra nie porywa i jest daleka od tego, co obiecywali sobie po niej kibice.
W spotkaniu z Algierią Belgowie męczyli się niemiłosiernie, przez długi czas przegrywając po rzucie karny. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Dries Mertens w ostatnich minutach gry.
Lukaku przez cały mecz nie potrafił stworzyć sobie sytuacji, poruszał się po boisku niemrawo, nie szukał pozycji, nie pomagał także drużynie w rozgrywaniu piłki. Trener Marc Wilmots zdecydował się zmienić go w 58. minucie. Dopiero taktyczne roszady i wprowadzenie nowych zawodników sprawiło, że na murawie coś zaczęło się zmieniać.
Wilmots szuka rozwiązania
Napastnika zastąpił 19-letni Divock Origi, który dopiero wchodzi do dorosłej reprezentacji "Czerwonych Diabłów". Ma solidne warunki fizyczne, jest w stanie nawiązać walkę z rosłymi stoperami przeciwnika. Już teraz mówi się, że interesują się nim większe kluby i odejdzie z francuskiego Lille.
Mecz z Rosją przebiegał dla Lukaku identycznie jak starcie z Algierią. Znów trudno było zauważyć, że w ogóle jest na boisku. Wilmots ponownie musiał szukać czegoś, co odmieni grę drużyny. Tym razem nie było na placu Dembele i Chadliego, którzy zawodzili z Algierią.
Selekcjoner zdecydował się wprowadzić Origiego w 57. minucie. Lukaku nie zareagował tak, jak przystało na profesjonalnego piłkarza - od niechcenia podziękował swojemu zmiennikowi, nie spojrzał na trenera, a kiedy ten chciał go uścisnąć, napastnik szarpnął się i odszedł na ławkę.
Romelu Lukaku schodzi z boiska w meczu z Rosją:
Oczywiście, Lukaku miał prawo być zły po tym, co zaprezentował, jednak kierunek, w którym chciał to z siebie wyrzucić, jest absolutnie nietrafiony.
Gigant przysypia, ale wykonuje zadanie
Nie wiadomo, jak zareaguje na to Marc Wilmots, ale w kolejnych meczach Lukaku wcale nie musi być "pewniakiem" do wyjściowej jedenastki. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że z taką grą Belgia nie może liczyć na sukcesy z silniejszymi zespołami.
Nie można skreślać tej reprezentacji, ale jej potencjał wymusza stwierdzenie, że to, co oglądaliśmy w ostatnich meczach, jest zaledwie namiastką tego, co potrafią ci piłkarze - mający niesamowity potencjał, jednak nie potrafiący przełożyć tego na to, jak prezentuje się drużyna.
Brakuje dynamiki, finezji i szybszej gry, która opierałaby się na czymś więcej, niż tylko (choć w tym wypadku chyba aż) błyskotliwość Edena Hazarda. Z dobrej strony pokazywał się Mertens, ale to wciąż za mało na to, by walczyć z czołowymi drużynami. Belgia może cieszyć się, że trafiła do łatwej grupy, która nie wymaga od niej zbyt wiele. Kibice wierzą, że Lukaku pokaże jeszcze, na co go stać. Musi jednak przełożyć złość na to, co pokazuje na boisku.
Nie wiadomo jeszcze, czy napastnik wróci do Chelsea i dostanie szansę gry dla londyńczyków. Od momentu transferu pokazuje się na wypożyczeniach, ale Jose Mourinho wydaje się nie ufać młodemu Belgowi. Portugalczyk na pewno ogląda mundial i po tym, co zobaczył, snajper na pewno nie jest bliżej gry dla "The Blues". Co więcej, gdyby taki wybryk miał miejsce wobec Mourinho, kariera w Chelsea niemal na pewno skończyłaby się, zanim na dobre mogła się rozpocząć,
Paweł Słójkowski, polskieradio.pl