>>>32. DZIEŃ MUNDIALU<<<
Przed finałem mistrzostw świata Brazylia jest pogrążona w żałobie. Dwa ostatnie mecze mundialu ich reprezentacja przegrała w druzgocący sposób, strzelając w nich jedną bramkę i tracąc aż dziesięć. Najpierw "Canarinhos" pożegnali się z grą o złoty medal, później przegrali walkę o brąz mistrzostw świata. Dodatkowo w meczu o tytuł najlepszej drużyny globu zagrają ich najwięksi przeciwnicy, odwieczni - Argentyna.
"Albicelestes" skazani na pożarcie
Podopieczni Alejandro Sabelli - może z wyjątkiem Lionela Messiego - nie zachwycają swoją grą w Brazylii. Wszystkie wygrane mecze rozstrzygali na swoją korzyść różnicą jednej bramki, tworzyli mało bramkowych okazji, a ich gra była momentami usypiająca. Brakowało zespołu, odciążenia największej gwiazdy drużyny i kapitana zespołu, którym jest właśnie Messi .
Piłkarz Barcelony paradoksalnie pokazuje swoją wielkość - jego zespół nie rozgrywa wielkiego turnieju, a on sam ma przestoje w grze, które można tłumaczyć zmęczeniem niedawno zakończonym sezonem (skądinąd jak na niego przeciętnym). Mimo tego w fazie grupowej strzelał regularnie, a po wyjściu z grupy potrafił zrobić różnicę na boisku (asysta w meczu ze Szwajcarią) czy przynajmniej nie zawieść - pewnie wykonany karny z Holandią.
Praktycznie w każdym meczu swojej drużyny był wybierany najlepszym piłkarzem - choć to akurat może tylko potwierdzić to, że Argentyna nie czarowała w tym turnieju. W meczu z Holandią Messi został całkowicie wyłączony z gry - przez 90 minut i kolejne 30 minut dogrywki jego dobre akcje można było policzyć na palcach.
Mogło to wynikać ze specyfiki tego spotkania, w którym obie strony skoncentrowały się na obronie i za wszelką cenę nie chciały stracić bramki. Messi przypominał samego siebie sprzed kilku miesięcy, kiedy w przegranych spotkaniach Barcelony pokonywał na boisku dystans niewiele większy od bramkarza.
Nie zmienia to w żaden sposób faktu, że gdyby w końcówce spotkania okazję po podaniu Messiego wykorzystał Rodrigo Palacio, to znów najlepszy piłkarz Argentyny zostałby bohaterem swojej drużyny. Jemu zwyczajnie nie da się odmówić geniuszu, nawet pod formą i grający ostatkiem sił potrafi na boisku zrobić coś wyjątkowego.
Tak prezentował się w meczach poprzedzających finał MŚ (kolejno - strzelone bramki, asysty, stworzone okazje, wygrane pojedynki):
Printscreen ze strony squawka.com
Narzekanie na styl "Albicelestes" kłóci się z wynikiem, który osiągnęli. Gra w niedzielnym finale to ich największy sukces od 1990 roku.
Po raz piąty w historii zagrają w spotkaniu decydującym o mistrzostwie świata. Z czterech dotychczasowych finałów wygrali dwa - w 1978 i 1986 roku. Porażek doznali w 1930 i 1990 roku.
Prosty komunikat Sabelli. "Musimy rozegrać perfekcyjny mecz":
Źródło: SNTV/x-news
Przed meczem z Niemcami eksperci zadziwiająco zgodnie rzucają Argentynę na pożarcie. Czy słusznie?
Maszyna Joachima Loewa
Jeden z meczów Argentyny z Niemcami, o którym mówi się do dziś, miał miejsce podczas mundialu 2010 w RPA. Drużyny spotkały się wówczas w ćwierćfinale, a zespół z Europy wygrał aż 4:0.
"Wiemy, że Niemcy mają zawodników, którzy grają ze sobą od kilku lat i prezentują się naprawdę dobrze. Musimy w niedzielę zwyciężyć. Nie ma znaczenia, czy zagramy dobrze czy nie" - powiedział przed meczem Sergio Aguero.
Dla Niemców (wcześniej jako RFN) to ósmy finał MŚ. Z siedmiu dotychczasowych wygrali trzy - w 1954, 1974 i 1990 roku. Porażek doznali w 1966, 1982, 1986 i 2002 roku.
Podczas mundialu w Brazylii grają ofensywnie i skutecznie. Wydaje się, że zaliczyli już swoje słabsze spotkania (z Algierią i Ghaną), a na najwyższy poziom weszli w meczu półfinałowym, którym napisali historię mistrzostw świata, gromiąc Brazylię 7:1. To był specyficzny mecz, z rodzaju tych, które w piłce na tym poziomie praktycznie się nie zdarzają, a kiedy mają miejsce, traktowane są jako ewenement.
Wątpliwe jest, żeby podobne spotkanie przytrafiło im się w najbliższych latach, a powtórzenie tej gry i tego wyniku w kolejnym meczu jest praktycznie niemożliwe. Wiadomo jednak, że w ten sam sposób eksperci wypowiadali się przed meczem z Brazylią - praktycznie nikt nie przewidział horroru, który czekał "Canarinhos". Ale jeden, choćby nie wiadomo jak genialny mecz, nie sprawi, że "Albicelestes" padną przed Niemcami na kolana, błagając o jak najniższy wymiar kary. Piłkarze Loewa muszą zrobić jedno - wyjść na boisko, udźwignąć presję i to spotkanie wygrać, używając swoich największych atutów.
Nasi zachodni sąsiedzi mają po swojej stronie przede wszystkim niesamowitą skuteczność, bardzo mocny środek pola i kapitalnie dysponowanego bramkarza, który daje swojej drużynie wielki komfort psychiczny. Zawodnicy środkowej strefy imponują boiskową inteligencją, dojrzałością i doświadczeniem (Lahm, Schweinsteiger, Khedira, czy zaledwie 24-letni Toni Kroos), w ataku jest Mueller i Klose, którzy sprawiają wrażenie, że z jednej okazji mogą strzelić dwie bramki.
Między słupkami Manuel Neuer pokazuje, w którą stronę zmierza gra na pozycji golkipera i wyznacza nowe standardy. "Czytanie gry", przegląd pola, rewelacyjna gra nogami - te cechy niemieckiego bramkarza zdobyły uznanie kibiców na całym świecie. Neuer gra jak maszyna, podobnie jak drużyna Loewa - nastawiona na końcowy efekt, którym jest zdobycie złotego medalu.
Jeden z piłkarzy kadry już przeszedł do historii mundialu. Urodzony w Polsce Miroslav Klose w półfinałowym starciu z Brazylią zdobył swoją 16. bramkę w mistrzostwach świata, stając się najlepszym strzelcem w historii tych turniejów.
"Jesteśmy bardzo zadowoleni z wtorkowego występu przeciw Brazylii, ale ten temat zakończyliśmy po 24 godzinach. W kolejnym spotkaniu znów musimy zagrać na maksimum możliwości. To okropne uczucie przegrać w finale, więc przyszła pora, żeby tym razem zwyciężyć" - podkreślił Klose, który wraz z kolegami z reprezentacji uległ w finale MŚ 2002 Brazylii 0:2.
Jak podkreślił, zdobycie złotego medalu będzie dla niego ważniejsze od 16 bramek w mistrzostwach świata.
"Ten rekord jest bardzo emocjonującym przeżyciem, ale ludzie, którzy mnie znają, dobrze wiedzą, że moim celem jest teraz wyłącznie Argentyna. Na sto procent" - zapewnił 36-letni napastnik.
Joachim Loew przed meczem z Argentyną nie obawia się presji:
Źródło: SNTV/x-news
Historia i statystyka po stronie Argentyny
Niedzielny mecz w Rio de Janeiro będzie 10. finałem mistrzostw świata, w którym zmierzą się z drużyny z Europy i Ameryki Południowej.
Z dotychczasowych dziewięciu ekipy ze Starego Kontynentu wygrały zaledwie dwa - wspomniany w 1990 roku (Niemcy - Argentyna 1:0) i osiem lat później (Francja - Brazylia 3:0).
"Przez finałem mamy jeden dzień odpoczynku mniej i w perspektywie mecz z takim rywalem jak Niemcy, ale dzięki pracy, pokorze i powadze zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby dotrzeć na szczyt" - podkreślił trener Sabella.
Argentyna i Niemcy spotkały się dotychczas łącznie 20 razy. Lepszy bilans ma drużyna z Ameryki Południowej, która odniosła dziewięć zwycięstw, sześciokrotnie przegrała, a pięć razy padł remis.
Jeśli ktoś zamierza opierać się na statystyce i historii, trzeba przypomnieć jedną rzecz - obie były po stronie Brazylii w półfinale, który przeszedł do historii jako największa klęska w historii piłki nożnej gospodarzy tegorocznych mistrzostw.
Przypuszczalne składy (Początek finału o godzinie 21 czasu polskiego w Rio de Janeiro):
Niemcy: 1-Manuel Neuer - 16-Philipp Lahm, 20-Jerome Boateng, 5-Mats Hummels, 4-Benedikt Hoewedes - 13-Thomas Mueller, 7-Bastian Schweinsteiger, 6-Sami Khedira, 18-Toni Kroos, 8-Mesut Oezil - 11-Miroslav Klose.
Argentyna: 1-Sergio Romero - 4-Pablo Zabaleta, 15-Martin Demichelis, 2-Ezequiel Garay, 16-Marcos Rojo - 6-Lucas Biglia, 14-Javier Mascherano, 7-Angel Di Maria (8-Enzo Perez) - 20-Sergio Aguero, 10-Lionel Messi, 9-Gonzalo Higuain.
Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy)
Paweł Słójkowski, polskieradio.pl