W pierwszej kolejce Iran był sprawcą niespodzianki, kiedy to pokonał Włochy 3:1. Sprawcą sensacji, ale in minus, byli za to siatkarze USA. Stracili punkty z Belgią, wygrywając po mękach w pięciu setach.
W przypadku zwycięstwa Iranu z Włochami mówimy o niespodziance, a nie sensacji, bowiem w tym sezonie Azjaci pokazali się już z bardzo dobrej strony. Zajęli czwarte miejsce w turnieju Final Six Ligi Światowej.
Mimo wszystko faworytem byli Amerykanie i to nie tylko dlatego, że we wspomnianej już LŚ bez problemów ograli Iran 3:0 (notując później końcowy trium w "światówce"). Po prostu wydawało się, że siatkarze zza oceanu nie pozwolą sobie na kolejną stratę punktów.
Iran zaprasza USA
Dodatkowym smaczkiem rywalizacji był podtekst polityczny, ale siatkarze obu drużyn przed meczem apelowali żeby nie mieszać sportu z polityką, nie mieszamy więc i my.
"Jankesi" ze stratą punktów muszą się jednak pogodzić, a mało brakowało byliby w jeszcze gorszym nastroju. Iran wygrał pierwsze dwa sety i był bardzo blisko odebrania faworytom kompletu punktów. Wydawało się, że tak właśnie się stanie, kiedy Persowie prowadzili w trzeciej partii 11:9. Wtedy jednak zaczęli grać tak jakby przestraszyli się tego co mogą zrobić.
To było jak zaproszenie do gry dla siatkarzy USA, którzy przebudzili się w odpowiednim momencie. Zdołali doprowadzić do dramatycznego tie-breaka, którego jednak na przewagi rozstrzygnęli na swoją korzyść Irańczycy.
USA - Iran 2:3 (23:25, 19:25, 25:19, 25:18, 15:17)
USA: Anderson, Sander, Lee, Christenson, Holt, Muagututia, Shoji (libero) oraz Ciarelli, Lotman, Clark.
Iran: Marouflakrani, Ghaemi, Seyed, Gholami, Ghafour, Mirzajanpour, Zarif (libero) oraz Tashakori, Mahdavi, Ebadipour.
bor