Stanisław Skrowaczewski poznał Panufnika tuż po wojnie, po jednym z koncertów. – Jako kompozytorzy polscy spotykaliśmy się dosyć często: albo w Warszawie, albo w Krakowie. Dyrygowałem jego "Pieśniami” na Wawelu w 1946 roku. Omawialiśmy kwestie interpretacji, te związane ze sztuką dyrygencką – wspominał kompozytor.
W 1954 roku Andrzej Panufnik uciekł z kraju i poprosił na Zachodzie o azyl polityczny. – Jego wyjazd to był dla mnie cios. Po jego ucieczce nie dano mi paszportu na moje koncerty na Zachodzie – przyznał Stanisław Skrowaczewski, dodając, że z podobnymi problemami spotkali się też wówczas innych polscy muzycy.
Odmianę przyniosła odwilż polityczna 1956 roku. Droga na zachodnie sceny została otwarta – podczas jednego z wyjazdów (pierwszego do Ameryki Południowej) Stanisław Skrowaczewski spotkał przypadkowo na ulicy w Buenos Aires Andrzeja Panufnika. – Okazało się, że mieszkaliśmy prawie obok siebie, w dwóch różnych hotelach. Ale był raczej nieufny, nie rozmawialiśmy za dużo, czułem wyraźnie, że to spotkanie było dla niego niewygodne. Bał się, że mogę w Polsce coś o nim powiedzieć.
Znajomość Stanisława Skrowaczewskiego z Andrzejem Panufnikiem przerodziła się w przyjaźń, gdy ten pierwszy wyjechał, w 1960 roku, z Polski i zamieszkał w USA.
O tej niezwykłej znajomości opowiadał Stanisław Skrowaczewski w Dwójkowej audycji z cyklu "Stulecie Panufnika". Wysłuchaliśmy również rozmowy o czasie spędzonym przez Panufnika w warszawskim konserwatorium oraz o jego działalności artystycznej podczas okupacji. Jak się okazało, młody Panufnik został usunięty z klasy przygotowawczej konserwatorium za… brak talentu. Gośćmi Agaty Kwiecińskiej i Michała Nowaka były dr Katarzyna Naliwajek-Mazurek z Instytutu Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Marta Dziewanowska-Pachowska z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.
Audycja "Stulecie Panufnika" powstaje we współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza w ramach programu Polska Music.
jp/kul