Na "Better Place" nie ma przypadkowych dźwięków. Płyta dopracowana jest pod każdym względem, bo artysta, zamiast powierzyć zmiksowanie i mastering studiu nagrań, sam podjął się tej ogromnej i żmudnej pracy. - Największy stres wiązał się z tym, że zależało mi na perfekcyjnym brzmieniu - opowiada Mateusz Górny. - A jakość tego brzmienia zawsze testuję jadąc samochodem. Auto to moja wyrocznia. W przypadku pierwszej wersji "Better Place" efekt końcowy był mało zadowalający. Dlatego wycofałem płytę z tłoczni i postanowiłem zrobić ją raz jeszcze.
"Better Place" to drugi autorski album Goorala. Debiutancka płyta artysty, "Ethno Electro", ukazała się w 2011 roku i szybko pokryła się platyną.
Gooral i Mazowsze na koncercie w "Folk Off" - zobacz wideo i galerię >>>
- Na swoich płytach konsekwentnie realizuję zasadę, by prezentować to, co mi w duszy gra - mówi gość "Stacji Kultura". - Teraz jest taki czas, że w muzyce ograniczam góralszczyznę. Staram się tworzyć, a nie interpretować. Inspiruje mnie wiele różnych brzmień, którymi chciałbym dzielić się ze słuchaczami. Zanim zacząłem eksperymentować z folkiem zrobiłem trzysta utworów techno-ambientowych. Szkoda by było, żeby się zmarnowały.
Ale muzyka to nie jedyna pasja Goorala. Rozmówca Kamila Jasieńskiego z wykształcenia jest fizykiem, ze specjalizacją optometrystyka. Jak przyznał w jednym za wywiadów, gdyby nie robił muzyki, mógłby doradzać ludziom w kwestii doboru soczewek (czytaj więcej >>> ). Na razie jednak Mateusz Górny zamierza nadal realizować się jako artysta. I wydaje się, że to słuszna decyzja, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ilość pochlebnych recenzji i wyróżnień, którą artysta otrzymał za swoje osiągnięcia. Gooral ma w dorobku m.in Machinera za najlepszy debiut, nominacje do Fryderyków, wygraną na Radio Waves Festiwal i udźwiękowienie filmu Franka Hurleya "South" z 1919 roku.
(kul)