- Nigdy nie brałam pod uwagę scenariusza, że będę żyć bez muzyki. Ona towarzyszyła mi od zawsze i to się już nie zmieni - mówi Anita Lipnicka. - Jako dziecko dostałam na gwiazdkę gitarę ze Związku Radzieckiego. To był wyjątkowo nieporęczny instrument, z wysokimi progami, który na dodatek kompletnie nie stroił. Zaparłam się i nauczyłam się na nim grać, a te kilka akordów, które układałam w pierwsze melodie, otworzyły mi okno na świat i na nową rzeczywistość. I tak jest do dziś, że w natłoku różnych życiowych spraw muzyka stanowi dla mnie ucieczkę.
W swojej twórczości artystka nie ogranicza się do jednego gatunku, bo jak sama przyznaje, nie zniosłaby śpiewania w kółko tych samych piosenek. - To, że kolejne produkcje różnią się od siebie, jest także wynikiem moich fascynacji muzycznych, które się zmieniają - tłumaczy gość "EX Magazine". - Co rusz odkrywam nowych artystów i nowe płyty, słucham nowych dźwięków, nasiąkam nimi, a potem przepuszczam je przez swoją wrażliwość. Z tego powodu nie jestem też w stanie powiedzieć, jaki będzie mój następny krok, bo sama jeszcze tego nie wiem.
Ostatnia płyta Anity Lipnickiej, "Vena Amoris", ukazała się w październiku ubiegłego roku. W produkcję albumu zaangażowany został m.in. znany realizator dźwięku, Greg Freeman, który współpracował z takimi gwiazdami, jak Mumford And Sons i Goldfrapp. Z Wielkiej Brytanii pochodzą też muzycy, którzy wzięli udział w nagraniu krążka oraz w trasie koncertowej. - Chciałam tę płytę zrobić w Polsce, ale z wielu powodów mi się to nie udało - wyznaje artystka. - Dlatego postanowiłam skorzystać z pomocy znajomych w Londynie i tam zorganizowałam sesje. A, że bardzo chciałam nagrać album o niepolskich krajobrazach muzycznych, inspirowany folkiem i alternatywnym country, doświadczenie moich brytyjskich kolegów bardzo się przydało.
A jak oni wspominają współpracę z artystka z Polski? - Zagraliśmy razem pierwszą część trasy koncertowej po Polsce. Ściągnęłam ich do naszego kraju, pokazałam, skąd pochodzę, jak żyjemy i jaką mamy publiczność. Wyjechali do Anglii z bagażem nowych doświadczeń i super przygód - wspomina rozmówczyni Uli Kaczyńskiej. - Dla mnie to też była wielka frajda, bo lubię pracować z ludźmi z różnych krajów. Takie spotkania pozwalają mi spojrzeć na to, co robię, w zupełnie innym świetle.
(kul/mm)