– Czasem mogę sprawić komuś przyjemność swoją obecnością i wytwarza się taka energetyczna symetria – opowiada Ostrowska w studiu Czwórki. – Ale czasem, jeśli chcę się schronić, zbunkrować, nie mam humoru albo nie wyglądam tak, jak powinnam - jest to uciążliwe. Wówczas najchętniej wkładałabym czapkę, okulary, kaptur i udawała, że mnie nie ma.
Aktorka sama przyznaje, że taka "uciążliwa rozpoznawalność" najczęściej ma miejsce… podczas urlopów. – Na przykład nad morzem, kiedy chcę się wyciszyć – opowiada Ostrowska – Na szczęście jednak ludzie są dyskretni.
Cechuje ją "wrodzony optymizm". – Mimo różnych perypetii w życiu, prywatnych i zawodowych, zawsze jakoś myślę sobie: "doooobra, nic się nie stało, trzeba iść naprzód" – opowiada aktorka. – Poza tym szybko wybaczam ludziom. Szkoda życia na trzymanie w sobie złości, a jeśli to robię, sama sobie przysparzam problemów.
Podobno w dzieciństwie była pamiętliwa i obrażalska, ale dziś Ilona Ostrowska temu zaprzecza. – Chyba nie, choć fochy stroją przecież wszystkie dzieci – opowiada aktorka. – Byłam raczej "wolnym dzieckiem", a na podwórku grałam z chłopakami w kapsle, albo w chowanego.
Jako dziecko, w czasach, gdy mieszkała w Kołobrzegu, miała okazję poznać Czesława Niemena. – Ktoś powiedział wtedy, że jakiś facet na ul. Żurawiej rozdaje cukierki – wspomina aktorka. – No to my "rura" na wrotkach! A na miejscu rzeczywiście zastaliśmy otwarty bagażnik i człowieka z cukierkami. Za komuny to był rarytas, więc napchaliśmy pełne kieszenie. Wieczorem zobaczyłam tego pana w telewizji i okazało się, że to był Czesław Niemen! Dziś Ostrowska wspomina, że Niemen wówczas wyglądał… pięknie. – Ta koszula, kapelusz, włosy… i ta charyzma – mówi aktorka. – Wówczas był dla mnie postacią z bajki.
Więcej o życiu, karierze, planach zawodowych i nie tylko Ilony Ostrowskiej dowiesz się, słuchając, bądź oglądając całą rozmowę z aktorką, która gościła w czwórkowej audycji "Ex Magazine".
(kd)