Zaczynali w 1984 roku. Nie spodziewali się wówczas spektakularnego sukcesu, który stał się ich udziałem. – Czuliśmy po prostu, że musimy to robić – tłumaczy w rozmowie z Kubą Kuklą basista Mayhem, jeden z ludzi, którzy zakładali grupę, Jørn "Necrobutcher" Stubberud. – Byliśmy fanami muzyki, fanami, którzy wzięli do ręki instrumenty i zaczęli uczyć się na nich grać. Mieliśmy znajomych w podobnym klimacie i w którymś momencie po prostu założyliśmy kapelę.
"Necrobutcher" zaczynał swoją przygodę z muzyką jako 12-latek. Do Mayhem trafił cztery lata później. – Byliśmy młodzi, więc skład zespołu się zmieniał – wspomina artysta. – Nie zastanawialiśmy się nad niczym. To się działo, a my się temu poddawaliśmy. Wszystko było takie naturalne.
Necrobutcher: w muzyce liczy się szczerość
Gdy zaczynali w Skandynawii nie było wielu metalowych kapel, a ich inspiracją stała się twórczość Mettaliki czy Slayera. Dziś Mayhem jest jedną z najbardziej znanych formacji blackmetalowych, a ich muzykę doceniają fani gatunku na całym świecie. – Myślę, że ludzie bardzo szybko wyczuwają szczere intencje. Od razu wiedzą, że coś nie jest sfabrykowane, albo obliczone na sukces – mówi Necrobutcher. – Wtedy muzyka trafia ich prosto w serce. Nigdy nie myśleliśmy o sobie w kategoriach kariery, sławy, czy wielkich pieniędzy. Nigdy też nie zależało nam na tym, by za wszelką cenę się komuś podobać, nie zważaliśmy na trendy. Chyba właśnie dlatego od 29 lat gramy koncerty.
Mayhem występował także w Polsce. Czasem odwoływali koncerty, częściej wywoływali polityczne burze. Okazuje się jednak, że do dziś muzycy przyjeżdżają do naszego kraju bardzo chętnie, a wiernych fanów, doceniających ich twórczość wciąż przybywa. Jak przyznaje muzyk, formacja Mayhem grała tu w wielu "zapadłych dziurach". – W ostatnich latach wiele się u was jednak zmieniło – mówi Necrobutcher.
(kd)