We Call It a Sound - "TRÓJPOLE"

Ostatnia aktualizacja: 25.05.2014 20:00
Zespół powraca z trzecim albumem, na którym mierzy się z różnymi estetykami oraz ojczystą mową!
We Call It a Sound  - TRÓJPOLE
Foto: materiały promocyjne

Autorskie, świeże wizje dubu, r'n'b i folku współistnieją na jednym krążku, składając się na unikatową, okraszoną wyjątkowymi tekstami całość. Po zapowiadanym już przy poprzednim wydawnictwie sukcesywnym uszczuplaniu składu, zespół zredukował się do postaci duetu i definitywnie przeniósł manatki na wieś, gdzie bracia Filip i Karol Majerowscy skupili się nad realizacją założeń programowych nowej płyty. Od wsi zresztą wszystko się rozpoczęło, gdyż koncept albumu oparty jest na tytułowym sposobie uprawy roli. Utwory są więc pogrupowane w trzy bloki, w ramach których zespół poddaje się określonym stylizacjom, silnie jednak uplastyczniając poszczególne gatunki pierwiastkiem autorskim.

Album dojrzewał podczas długiej, czteromiesięcznej sesji w studiu C2 z producentem płyty Maciejem Fryczem, odpowiedzialnym także za mix i mastering, co zaowocowało pięknym, tak potrzebnym przy tego typu koncepcie, wszechstronnym brzmieniem. Płytę promuje gitarowy, podbity dubowym basem singiel "Wstręt" a już niebawem należy spodziewać się wideoklipów do folkowych "Smug" oraz "Fluorescencji". Za artwork odpowiada Marta Tomiak, związana z grupą od samego początku.

Grupa rezyduje obecnie w Kębłowie - dużej wsi położonej obok Wolsztyna w zachodniej Wielkopolsce, z którym dotąd zespół kojarzono. Wcześniejsze albumy WCIAS to "Animated" z roku 2010, "Homes & Houses" oraz EP-ka "Reworks & Remixes", zawierająca klubowe interpretacje utworów z drugiej płyty - obie wydane zostały w roku 2012.

Dwuosobowy skład stanowią dwudziestoczteroletni bracia bliźniacy, którym trudno przypisywać poszczególne instrumenty - jeśli nie zagrali, to na pewno zaaranżowali nieomal wszystkie partie na tej płycie. Rozwój dyskografii wskazywał na konsekwentny, coraz bardziej elektroniczny dryf, "Trójpole" jednak zbacza z tego kursu. Także z językiem angielskim zerwano, nadając tekstom zdecydowanie najwyższy dotychczas priorytet.

Płytę rozpoczyna część dubowa, w której jednak nie brak też nowej fali (bas), indierockowego nerwu (riffy) czy szczątków afrobeatu (bębny). Transowość wymieszana z przebojowością dzieje się w niespotykanym dotąd w twórczości zespołu środowisku brudnych gitar i żywych rytmów (tu zespół wspomógł Piotr Korsak), ograniczając elektroniczne brzmienia do niezbędnego minimum. Piosenki zatytułowane według filmowego klucza reprezentują skrajnie różne oblicza szeroko-pojmowanego dubu, Wśród inspiracji dla tego bloku grupa wskazuje m.in. na twórczość Grace Jones, The Police ale też i rodzimy DAAB czy Lecha Janerkę - tak solo, jak i z Klausem Mitffochem. Część druga to własna interpretacja tego, co obecnie dzieje się w nowym R'N'B, hip-hopie czy neo-soulu. Na tyle szeroka, że słychać tu echa brzmień hypnagogic, rozmyte syntezatory, funkujące, Prince'owe wręcz groove'y ale i polirytmiczne, DrDre-owskie beaty - jak choćby w kończącym tę część "W Pełnym Słońcu", zwieńczonym kapitalnym, kipiącym emocjami, klarnetowym solem Piotra Mełecha, które perfekcyjnie uzupełnia zawarty w utworze przekaz. W tekstach roi się od dwuznaczności, pełne są symboli i abstrakcji. Sposób ich podania to odrębna historia - nierzadko ekwilibrystyczne melodycznie, czy rytmicznie linie wokalne sprawiają, że obrana estetyka jest tu jedynie punktem wyjścia, do stworzenia zupełnie nowej wizji czarnej muzyki. W części ostatniej WCIAS mierzy się z korzeniami, pochodzeniem, biorąc na warsztat rodzimy folk. Nie ma tu jednak mowy o reinterpretacjach pieśni ludowych - w w pełni autorskich kompozycjach grupy ta estetyka zyskuje zupełnie nowe oblicze. We współczesnych kujawiakach czy wiwatach basy schodzą naprawdę nisko a nad całością roztacza się niepokojąca aura wszechobecnych pogłosów. W tym elektronicznym anturażu nie brakuje jednak prawdziwych instrumentów - wsparcia udzielili Malwina Paszek na akordeonie, lirze korbowej i śpiewając białym głosem, a także wspomniany wcześniej Piotr Mełech oraz kontrabasista Filip Postaremczak. Teksty dotykają zupełnie współczesnej problematyki życia na polskiej wsi, jednak brzmią bardzo uniwersalnie - od wciągającej opowieści o smutnym losie wiejskich kawalerów po nocne powroty z prowincjonalnych dyskotek.

"Trójpole" to niezwykła, bardzo złożona i wielowątkowa płyta, która, gdy poświęci się jej odpowiednio dużo czasu, odwdzięczy się mnogością detali, odkrywanych przy każdym przesłuchaniu, a historie zawarte w tekstach utworów pozostaną w głowie równie długo, jak melodie, które je niosą.

WE CALL IT A SOUND "TRÓJPOLE"

1. Wstręt
2. Tatarak
3. Barwy Ochronne
4. Bajki
5. Skafander
6. Fluorescencje
7. W Pełnym Słońcu
8. Na Dalekiej
9. Kawalerskie Opowieści
10. Na Powiach
11. Smugi

(źr. Czwórka / materiały prasowe)

Zobacz więcej na temat: MUZYKA patronat płyta