Jeszcze cztery lata temu Ukraina była białą plamą, jeśli chodzi o wolontariat. Wtedy do Polski przyjechały dwie Ukrainki i obserwowały jak działa Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - wspomina w "Sygnałach Dnia" Jerzy Owsiak. Po powrocie do kraju Ukrainki założyły fundację Serce do serc. - I odniosły niebywały sukces - ocenia Owsiak.
- My daliśmy im puszki, służyliśmy też radą. W tym roku Ukraińcy ofiarowali ok. 600 tysięcy dolarów - mówi szef WOŚP. A to duża sztuka, bo na Ukrainie ludzie niechętnie dają pieniądze i nie wierzą, że będą uczciwie rozliczone. W tym przypadku się udało.
Owsiak i jego Orkiestra mają zostać odznaczeni przez Kościół Prawosławny. - To duże wyróżnienie - podkreśla w "Sygnałach Dnia". - Kościół Prawosławny bardzo uczestniczy w tej akcji. Zresztą z podobnym poparciem spotykamy się w Polsce - zaznacza szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Krzysztof Grzesiowski: Dziś o Ukrainie sporo mówimy, kilka dni jeszcze i dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich. To przyszłość, a my porozmawiamy o tym, co wydarzyło się nie tak dawno w tym kraju. Jurek Owsiak w studiu.
Jerzy Owsiak: Witam serdecznie.
K.G.: No, też zbierają, jak się okazuje, pieniądze.
J.O.: Zbierają w sposób niesamowity...
K.G.: Jest fundacja, coś takiego jak twoja.
J.O.: „Serce do serc” i to jest taka sama fundacja jak nasza. Cztery lata temu, ponad cztery lata temu przyjechały dwie dziewczyny, które wybrały naszą organizację, aby przyjrzeć się, w jaki sposób w ogóle działają organizacje wolontariacie. Na Ukrainie jest to absolutnie biała plama, tam to z trudem powstaje, przekonać ludzi, żeby dali na coś pieniądze. Cztery lata temu przyglądały się temu, były przed Finałem, na Finale, po Finale, były z nami trzy miesiące. Polscy biznesmeni ufundowali im pobyt tutaj w Polsce, następnie założyły fundację „Serce do Serc”, te same serduszka, następnie my im daliśmy nasze puszki, które odwracały do góry nogami, naklejały swoje informacje. W ten sposób ruszyła pierwsza zbiórka na całej Ukrainie, a więc to jest ogromny kraj i wszędzie trzeba było tłumaczyć ludziom, o co w tym wszystkim chodzi. Cztery lata temu, tak prawdę mówiąc, zebrano tyle pieniędzy, ile wyniosły wszystkie koszty tego organizacji. Ale teraz właśnie lecimy, żeby być przy zakupie... nawet nie zakupie, przy rozdaniu sprzętu. Wyniki zbiórki są imponujące, jest to 3 miliony hrywien, to jest około 600 tysięcy dolarów. Jeszcze raz powtarzam –to, co się dzieje na Ukrainie dzisiaj, to jest ogromny sukces, a więc żeby wyeksportować z Polski coś, co jest najtrudniejsze – wolontariat. To się udało, my tam co roku jeździmy, przyglądamy się temu, robimy z tego reportaże, rozmawiamy z tymi ludźmi. A więc to są też koncerty, to jest dany cel. Tegoroczny cel to jest okulistyka. I jak kupowali ten sprzęt, wszystkiego się dowiemy, kiedy polecimy osiemnastego, żeby się temu przyjrzeć. To będzie takie uroczyste rozdanie bardziej takich dokumentów związanych z tym zakupem sprzętu. Ale to jest wyeksportowana Orkiestra w dobrym kierunku, nie na Zachód, na Wschód.
K.G.: No i co chyba istotne, przez te cztery lata udało się zdobyć coś, co się nazywa zaufaniem do organizatorów, bo przecież...
J.O.: Tam bardzo trudne.
K.G.: ...można by podejrzewać, że ktoś podszywa się pod kogoś, pod coś, zbiera pieniądze, z którymi nie wiadomo, co się dzieje potem.
J.O.: Pytania na pierwszym finale, jak myśmy tam pojechali, na drugim, a myśmy byli w takich miejscach, jak Żytomierz, jak Kijów, jak Odessa, w zeszłym roku w Odessie, wizytujemy zawsze inne miasto, tam jest mnóstwo pytań, ludzie nie znają tej formy, ludzie nie mają zaufania, ludzie się boją, że te pieniądze gdzieś znikną. A więc konsekwentnie przez te lata pokazywano, że ten sprzęt jest kupowany. Na tle naszego sprzętu jest to drobiazg, ale tak samo jest to niezwykle ważne. A więc ludzie widzą, że jest to wiarygodne, że z taką pełną determinacją organizatorzy wprzęgają w to media. To jest to samo co u nas, bez mediów tego by po prostu nie można było zrobić. Trzeba ludzi przekonać i stąd ten sukces. I myślę, że to jest też taka droga otwarta dla innych organizacji, w ogóle dla działań wolontariatu, które, powtarzam, w tym miejscu geograficznie są bardzo trudne do osiągnięcia.
Wiesław Molak: A nauczyli się rozliczać pieniądze co do hrywny?
J.O.: No, myślę, że chyba... Właśnie będziemy jechali osiemnastego, żeby się temu przyjrzeć, ale myślę, że tak, że ten efekt pod tytułem 3 miliony hrywien, czyli jak przeliczamy 600 tysięcy dolarów, jest imponujący, na warunki ukraińskie jest niezwykle imponujący. To jest tak jak my I Finał, było tam 1,5 miliona dolarów około i to też wszystkich Polaków zdziwiło. To nie była suma, za którą możemy zawrócić Wisłę, ale suma, która wtedy ludziom zaimponowała, bo się nikomu to nie mieściło w głowie.
K.G.: No i tak na fali tej współpracy polsko–ukraińskiej fundacyjnej nasza fundacja, twoja fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy będzie uhonorowana przez Kościół Prawosławny ukraiński, tak? To prawda?
J.O.: Tak, to bardzo ważna uroczystość. Dostaliśmy sygnał na ten temat tydzień temu i pochyliliśmy się nad tym wszystkim. Kościół Prawosławny chce wręczyć nam medal, no to ja wypnę pierś, ale to tylko służbowo, bo to jest dla całej fundacji, a więc ten medal otrzymamy, osiemnastego będą wszystkie uroczystości...
K.G.: „Za szerzenie idei pomocy bliźniemu”, tak to się nazywa.
J.O.: Bardzo piękne i cieszymy się, że w ten sposób... Ale tam Kościół Prawosławny w ogóle bardzo uczestniczy też w tej akcji, bardzo o niej dużo mówi, popiera ją. Zresztą my z takim samym poparciem spotykamy się tutaj w Polsce, a więc już tu nie mówię o jakichś ekstremalnych sytuacjach. Myślę, że sprzedaliśmy to w całości, a więc że to jest taka wspólna akcja całego narodu. I tak samo jest na Ukrainie.
K.G.: No to teraz naszymi polskimi sprawami się zajmijmy. Kiedy poznamy efekt tegorocznej zbiórki?
J.O.: 1 marca będzie rozliczenie oficjalne, do końca lutego przyjmujemy te pieniądze. Można powiedzieć, że idą jak burza, a więc wszystkie sztaby się rozliczają, nie tylko w Polsce, ale za granicą. To jest bardzo wzruszające, kiedy przyjeżdża pan pułkownik z Afganistanu, ci ludzie tam pracują, ci ludzie zarabiają, tam mają pieniądze, a jednak jest tego kilkanaście tysięcy dolarów, a więc jest to po prostu niezwykła rzecz, czy to są Polacy, którzy zbierali w Nowym Jorku, czy w Kanadzie, czy w Australii, czy w Europie. Te pieniądze są teraz księgowane i 1 marca oficjalnie... Dla nas jest ważne, żeby mieć tyle pieniędzy, ile deklarowaliśmy, czyli ponad 36 milionów złotych. Jesteśmy raczej spokojni o te pieniądze, to są jeszcze esemesy, to są te wszystkie dodatkowe zbiórki, to jest ogromna aukcja Allegro. I 1 marzec będzie tym takim deadlinem, wtedy powiemy: tyle zebraliśmy.
K.G.: Prawda jest taka, o czym często zresztą mamy okazję rozmawiać, że działalność Wielkiej Orkiestry wzbudza emocje. Żyjemy w wolnym kraju, można mieć dowolne zdanie na dowolny temat. Można je także publicznie głosić. Tyle tylko, że wydaje się, że czasami warto mieć świadomość tego, o czym się mówi, czy też o czym się pisze. Te pieniądze, które zbiera fundacja i ten sprzęt, który jest za te pieniądze kupowany, to oczywiście kropla w morzu, już o tym mówiłeś, kropla w morzu potrzeb, kropla w morzu wydatków w ogóle na służbę zdrowia. Ale to istnieje, faktycznie istnieje. Jeśli Centrum Zdrowia Dziecka jest wyposażone w sprzęt, w ogromnej większości jest to sprzęt kupiony przez, jak to ładnie Bogdan Rymaszewski powiedział „pozarządową fundację rockandrollową”...
J.O.: Tak.
K.G.: ...to coś jest na rzeczy, to trzeba sobie zdawać z tego świadomość, że te pieniądze nie są, no, w cudzysłowie „przepijane”, tylko one idą na ważny cel i...
J.O.: To jest ważny cel, bardzo ważny i ja myślę...
K.G.: ...i dzięki temu sprzętowi, który jest nowoczesny, poziom leczenia w wielu szpitalach, które tym sprzętem dysponują, jest (...)
J.O.: Ja myślę, że tutaj nawiązujemy do artykułu, który się ukazał w Rzeczpospolitej. My jakby nie kwestionujemy takich pytań, one są bardzo ważne, także i dla nas są bardzo ważne, kiedy ktoś nas pyta, za jakie pieniądze jest organizowany Przystanek Woodstock, korzystając, wyjaśniam: nie możemy nawet złotówki wziąć z pieniędzy zbiórkowych. To są pieniądze, które pozyskujemy od sponsorów. Nie mamy takiego prawa, nas sprawdza Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ale także ważnym jest, że kiedy dziennikarz o to pyta i to powinien robić zawsze, bo to jest naszym obowiązkiem odpowiadanie na te pytania, to jednak miejmy szansę zadać te pytania. Więc jeżeli ktoś nas pyta, czy sprzęt zakupiony przez fundację zmienił rzeczywistość polskiej medycyny, no to ja wiem, że tak. Ale żeby się upewnić, zrobiliśmy coś po raz pierwszy od 18 lat, nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy, zwróciliśmy się do wszystkich naszych ekspertów, lekarzy, którzy nam doradzali przy zakupach, którzy nam doradzali, kiedy wymyśliliśmy Finał, którzy byli obok nas jako ci ludzie, którzy fachowo mogą służyć pomocą i ogromną wiedzą, zapytaliśmy ich właśnie, czy fundacja ma wpływ wydając tych w sumie 130 milionów dolarów do tej ogromnej sumy budżetowej, czy to miało wpływ. Wszyscy odpowiedzieli, że tak. I ogromny, i przypominali nam, że kupiony wiele lat temu rezonans magnetyczny dla Centrum Zdrowia Dziecka wytyczył nowe w ogóle pomysły w onkologii, w neuroonkologii, że nasze programy medyczne startowały często od zera i nagle spowodowały, że jesteśmy z tego dumni, a to także świetnie funkcjonuje, że to, co pisał Bogdan Maruszewski, jeden z naszych ekspertów, kardiochirurg, że gdyby nie zakup wiele lat temu urządzeń, kardiochirurgia by się borykała przez cały czas z kłopotami. A my nie łatamy dziur, tylko kupujemy coś z najwyższej półki. Tak że na końcu ten artykuł, z którym się nie zgadzam, ponieważ profesjonalnie powinno się spytać nas, u źródła, jaka jest nasza ocena, spowodował, że te oceny otrzymaliśmy od samych lekarzy. Nigdy się nie zwracaliśmy, wydawało nam się, że to jest tak normalne i tak wszyscy o tym wiedzą, zwłaszcza rodzice, których dzieci są leczone...
K.G.: Właśnie, chyba od opinii lekarzy ważniejsza jest opinia często dzieci, rodziców, którzy...
J.O.: Którzy korzystają z tego, ale jednak cały czas nas determinuje jedna rzecz – że chcemy pieniądze inwestować w rzeczy najnowocześniejsze, czyli te rzeczy, które mają przyszłość, które za ileś lat będą mogły jeszcze tworzyć rzeczy lepsze, coraz lepsze.
Wiesław Molak: Po 1 marca rozpoczną się przetargi, prawda? I kupowanie sprzętu.
J.O.: Po raz pierwszy będziemy kupowali dosyć szybko, bo wiemy, co. To jest bardzo poważny sprzęt, bo to są właśnie rezonansy magnetyczne, tomografy komputerowe, to jest drogi sprzęt, tak że trafi może do kilkunastu, ale do kilku na pewno, ośrodków centralnych. Już na wiosnę będziemy ten sprzęt kupowali i to jest sprzęt... To nieraz musi być specjalny budynek, żeby ten sprzęt mógł stanąć, ale to są już absolutnie kamienie milowe i żeby nawet nie wiem, jak pomyśleć i jak ten budżet nasz byłby nieproporcjonalnie większy od tych naszych pieniędzy, to jednak z tego budżetu to nie przychodzi.
W.M.: Jurek, zaczęliśmy od Ukrainy. Jak jest po ukraińsku „Do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej”? Już się nauczyłeś?
J.O.: Do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. No i mamy zadanie w tym momencie dla wszystkich naszych słuchaczy, musicie nam pomóc, bo z uśmiechem na ustach musimy tam jechać po prostu.
K.G.: Sprawdzimy po twoim powrocie (...) Jurek Owsiak, gość Sygnałów.
J.O.: Dziękuję bardzo.
(stenogram: J.M.)