Wiesław Molak: Teraz przenosimy się pod Pałac Prezydencki, gdzie o godzinie 18.00 ma rozpocząć się spotkanie twórców z prezydentem Lechem Kaczyńskim. To już ostatnie spotkanie w sprawie tzw. ustawy medialnej. Kamila Terpiał, dzień dobry, i nasz gość.
Kamila Terpiał: Witam. I nasz gość, który będzie uczestniczył dzisiaj w tym spotkaniu, reżyser Krzysztof Krauze. Witam pana serdecznie.
Krzysztof Krauze: Witam państwa.
K.T.: I co pan w takim razie powie panu prezydentowi na tym spotkaniu?
K.K.: Najpierw posłucham prezydenta. Nasze środowisko (myślę o środowisku filmowym) będzie namawiało prezydenta, żeby odważył się zawetować ustawę. Mamy nadzieję, że weto prezydenckie poprze SLD. Przynajmniej jakby zdrowy polityczny rozsądek kazałby SLD to poprzeć. Niektórzy mówią, że SLD brakuje charyzmy. No, charyzma to jest wizja przyszłości, odwaga i jakiś obowiązek obywatelski, który słychać w słowach polityków. Gdyby SLD, które obiecywało kiedyś odrzucić, teraz przyjęłoby tę ustawę, no to cóż, no, w oczach wyborców straciłoby wizję. Poza tym SLD miało dobre pomysły na abonament i myśmy namawiali ich, żeby wrócili do tego odpisu z PIT–u i CIT–u.
K.T.: No właśnie, to może powiedzmy, bo Grzegorz Napieralski, szef SLD, z którym pan między innymi spotykał się także w zeszłym tygodniu, ma taką propozycję, aby Lech Kaczyński jednak podpisał ustawę, a wówczas w krótkim czasie można będzie ją znowelizować. I podobno SLD już ma gotową taką nowelizację. Widział ją pan na tym spotkaniu?
K.K.: Nie, nie widziałem. To była rozmowa przy kawie. I ja się jednak obawiam, że choćby z tego powodu, że SLD się zawahało, prawda, bo początkowo deklarowało coś innego, a teraz...
K.T.: Mówimy o poparciu weta.
K.K.: Tak, tak. No to myślę, że to nie wzbudza specjalnego zaufania. No, jeżeli zawaha się jeszcze raz, więc ja myślę, że to jest mało realny plan.
K.T.: A co do finansowania mediów publicznych, mówił pan o tym odpisie od podatku PIT i CIT, bo taki też pomysł ma SLD między innymi w tej nowelizacji. Zresztą środowiska twórców już wcześniej zgłaszały taki pomysł. To jest dobry pomysł? To byłoby dobre rozwiązanie?
K.K.: Wie pan co? Jeżeli dobrym rozwiązaniem jest abonament, no to to jest dobre rozwiązanie. Ale muszę powiedzieć, że są kraje, które poradziły sobie bez abonamentu bardzo dobrze, np. świeżo wypieczono w Hiszpanii teraz ustawę o mediach publicznych, która zakłada, że w mediach publicznych programy nie są dzielone reklamami, po prostu nie ma reklam i pieniądze pochodzą z budżetu, oni tam przeznaczyli miliard dwieście milionów euro, a druga część, może druga połowa pochodzi z trzyprocentowego odpisu z dochodu nadawców, również Telecomu, i nadawców Internetu. I w ten sposób powstaje kwota, powiedzmy, 2 miliardy euro. To jest bardzo ważne. To jest 2 miliardy euro, to jest 10 miliardów złotych. W Polsce niecałe 2 miliardy złotych. W kraju (mówię o Hiszpanii), która ma PKB wyższe o jedną trzecią. Więc to też było rozwiązanie. Ale jeżeli prywatni nadawcy nie chcieli tego tortu reklamowego podzielić, no to pozostaje abonament.
K.T.: To jeszcze wracając do ustawy, ta ustawa doprowadzi do zniszczenia mediów publicznych – takie zdanie bardzo często słyszy się z ust i twórców, i także ekspertów. Pana zdaniem Platforma, no, właściwie upierając się przy tej ustawie, świadomie do tego dąży?
K.K.: Nie, ja nie mam takiego wrażenia. Ja mam wrażenie, że Platforma, która jest taką bardzo populistyczną partią w tej chwili, w polskim parlamencie najbardziej taką tabloidyzującą się, to Platforma, kiedy Donald Tusk powiedział, że będzie likwidował abonament, abonament zaczął spadać, to już potem reszta to był efekt kuli śniegowej. Ja nie sądzę, żeby tu był jakiś demoniczny, makiaweliczny plan, nie, powiedzieli A, starali się być konsekwentni. Nie zdołali zyskać poparcia środowisk dziennikarskich, twórczych, intelektualnych. Może mieli złych frontmenów, wszyscy się na wszystkich poożracali. Los tej ustawy być może byłby inny, gdyby inni ludzie z ramienia PO o niej rozmawiali.
K.T.: Czyli na przykład kto?
K.K.: Nie wiem, ludzie jakby, którzy rozumieją naturę kultury, gdzie... Bo powiedzmy, że Platforma chce urynkowić wszystko, ale z kulturą jest tak, że ten rezultat jest bardzo odroczony, trzeba w dzieci na przykład zainwestować w jakieś programy telewizyjne, żeby za kilkanaście lat dostać jakiś rezultat, żeby te dzieci jako dorośli ludzie budowali państwo obywatelskie.
K.T.: A pan rozmawiał z kimś z Kancelarii Prezydenta? No bo dzisiaj spotka się pan z prezydentem, spotykał się pan wcześniej z szefem SLD, czy z kimś z klubu Platformy albo właśnie z Kancelarii Premiera też się twórcy widzieli, rozmawiali.
K.K.: Ja nigdy takiego zaproszenia nie dostałem. Nie słyszałem, żeby moi koledzy dostali. Była dobra okazja, bo środowiska twórców zbudowały taką propozycję ustawy obywatelskiej, można było nad nią usiąść, rozmawiać. Nikt nas nawet do takiej rozmowy nie zaprosił. Myślę, że jednak chyba Platforma nie odczuwała takiej potrzeby. Trudno mi powiedzieć, dlaczego.
K.T.: A państwo starali się też o spotkanie, czy nie było inicjatywy po prostu ani z jednej, ani z drugiej strony?
K.K.: Wie pani co? Ja nie słyszałem w ogóle o żadnym ruchu, ale ja też nie byłem zbyt blisko tej ustawy, nie było mnie przez wiele miesięcy w Polsce, byłem w Afryce, więc tu nie mogę z całą odpowiedzialnością odpowiedzieć.
K.T.: A wracając do tej ustawy medialnej, ona jest cała do kosza, czy da się jeszcze coś z niej uratować? Pytam dlatego, że prezydent dzisiaj powiedział, że nie podpisze ustawy, znaczy że jej na pewno nie podpisze, co może zrobić, czyli ją zawetować albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego. I ta droga też wydaje się prawdopodobna. Wtedy Trybunał zawetowałby pewnie tylko niektóre zapisy tej ustawy. Czy coś by z niej jeszcze było?
K.K.: Czy ja wiem? Ustawa jest dosyć koślawa. Czy jest nadzieja, że wyjmując jakieś klocki, czy wszystko odzyska kształt i równowagę? Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Ja raczej myślę, że jest jakaś nadzieja w Komisji Europejskiej, bo ustawa, w której nie ma kwoty, musiałaby być co roku notyfikowana przez Komisję. Wydaje mi się to dosyć absurdalne, żeby tam siadano nad naszą ustawą i śledzono (...)
K.T.: Co roku.
K.K.: Tak, tak. Tutaj widzę pewną nadzieję.
K.T.: No i w OBWE, które też apeluje o to, żeby akurat nie zawetować jak państwo, ale skierować do Trybunału Konstytucyjnego, bo nie jest to dobra ustawa, nie gwarantująca niezależności mediom publicznym.
K.K.: No właśnie, jest taka obawa, że jedna partia zgarnie całość władzy w Polsce. Nie byliśmy zadowoleni z poprzedniego (...) parlamentarnego i prezydenta, który właściwie reprezentował... Teraz dodamy do tego jeszcze telewizję publiczną. Ja zawsze powtarzam jedno zdanie, że nawet rządy nad aniołami demoralizują.
K.T.: No właśnie, á propos telewizji publicznej, to dzisiaj wiadomość jest taka, że Krajowy Rejestr Sądowy jednak przyjął wniosek Piotra Farfała, to znaczy że on jest jednak pełnoprawnym pełniącym obowiązki prezesa TVP. Wiem, że pan zainicjował taki bojkot TVP. To nadal z pana strony jest taka inicjatywa?
K.K.: Wie pani co? Ja nawet uważam, że to może lepiej, że na te jeszcze ileś dni zostanie prezes Farfał, bo mogłoby się wydawać, że jak nie ma prezesa Farfała, to cokolwiek się zmieniło. Mi się wydaje, że problem tkwi gdzieś dużo głębiej, w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Obawiam się, że kiedy ta Rada wyda z siebie rady nadzorcze spółek, to one będą tak samo karłowate jak te, które były przedtem. Ja myślę, że następnym krokiem powinien być jakiś ruch w sprawie Krajowej Rady.
K.T.: Ruch ze strony rządu.
K.K.: Ja myślę, że tu powinien być ruch dwustronny, mogłaby być ta inicjatywa prezydenta, jakieś spotkanie z ugrupowaniami, które są reprezentowane w parlamencie, jakieś dogadanie się w sprawie jakby takiej, no... w sprawie jakby dobra publicznego, żeby to byli troszkę inni ludzie niż ci, którzy byli dotąd.
K.T.: Jak słyszymy, mało optymistycznie, przed spotkaniem z prezydentem Lechem Kaczyńskim reżyser Krzysztof Krauze, który będzie namawiał prezydenta do tego, aby zawetował ustawę medialną. Jeszcze słowo?
K.K.: Chcę powiedzieć coś optymistycznego: niech żyje lato!
K.T.: Niech żyje! Tu właśnie wyszło słońce i naprawdę jest pięknie. Dziękujemy.
(J.M.)