Dwóch młodych chłopaków zabiło swoją matkę- taka informacja dziesięć lat temu pojawiła się w wielu komunikatach prasowych. Dziś już nikt nie pamięta o tamtym wydarzeniu, bo zjawisko się powtarza i co jakiś czas w środkach masowego przekazu możemy przeczytać podobne, równie tragiczne w swoim przekazie, informacje. Nie zapomniał jednak Paweł Sala, który przez ostatnią dekadę zbierał materiały na temat rodzinnej tragedii, robił notatki, analizował. Następnie przyszedł czas na napisanie scenariusza, potem przeniesienia go na język filmowy. Teraz pozostaje już tylko montaż i ocena widzów. Paweł Sala w rozmowie z Polskim Radiem wyjaśnił, że to wydarzenie było dla niego tylko pretekstem do rozważań i dociekań na temat źródła tej tragedii. „Nie chciałem wchodzić do tej rodziny, nie chciałem ich sobą nękać, ponieważ stwierdziłem, że żerowanie na ich nieszczęściu nic do sprawy nie wniesie”- dodał reżyser i zaznaczył, że sam nazywa ten film antykryminałem, ponieważ nie ma w nim żadnego typu dochodzeń. Wszystko jest tu jasne. Od początku wiadomo kto, kogo zabił. Klarowne nie będą dla widzów motywy zbrodni.
Paweł Sala przedstawia roczną historię pewnej rodziny. Opowiada wspak i już w pierwszej scenie czyni nas świadkami aresztowania dwóch młodych chłopaków. Cofamy się i poznajemy historię z pozoru zwykłej rodziny. Ojciec Hubert, zawodowy żołnierz, wraca z misji wojskowej. Jego żona właśnie otrzymała pracę w towarzystwie ubezpieczeniowym. Ich starszy syn Artur pracuje dorywczo jako sprzedawca książek, jest także uczniem pomaturalnej szkoły w Łodzi. Młodszy syn Marcin chodzi jeszcze do gimnazjum, a córka Jadzia do zerówki. W pewnym momencie wszystko zaczyna się psuć i każdego z członków rodziny można obarczyć winą. „Jak każda zwyczajna rodzina mieli wszelkie szanse, by żyć normalnie, jak każda zwyczajna rodzina i gdzieś "po drodze" te szanse zagubili- wyjaśnił reżyser. Artur w zły sposób wykorzystuje swoje paranormalne umiejętności przez co staje się niemal idolem dla swojego młodszego brata. Rodzice chcąc zapewnić godny byt dzieciom oddają się bezgranicznie pracy. Gdy już są razem i mogli by cieszyć się spędzanymi razem chwilami, okazuje się, że nie potrafią znaleźć wspólnego języka.
„Najbardziej zadziwiające jest to, że rodzice mieli bardzo dobre i szczere intencje. Niestety nie wyszło- komentuje reżyser i dodaje, że zależało mu na tym, żeby każda rodzina mogła przyjrzeć się tej sytuacji, bo nie chodzi o przedstawianie tragicznych sytuacji, tylko zatrzymanie się i wyciągnięcie wniosków.
W roli tytułowej "Matki Teresy od kotów" zobaczymy Ewę Skibińską. Aktorka powiedział w rozmowie z Polskim Radiem, że jej bohaterka jest przeciętną kobietą. W pewnym momencie traci jednak kontakt z synami i mężem. Najlepiej zaczyna się czuć z kotami, których ma w domu piętnaście. Dochodzi do momentu w którym łatwiej jest jej okazać uczucia zwierzętom niż dzieciom- dodała aktorka.
Oprócz Ewy Skibińskiej na ekranie zobaczymy m.in.:Mariusza Bonaszewskiego, Mateusza Kościukiewicza, Monikę Pikułę, Janusza Chabiora.
Premiera filmu planowana jest na początek 2010 rok.