W miniony weekend na rodzimych boiskach, gdzie nie gdzie bardziej przypominających plac budowy, rozegrana została druga kolejka piłkarskiej ekstraklasy, która w porównaniu z zeszłotygodniową inauguracją wypadła nad wyraz przyzwoicie. Zdecydowanie lepiej spisały się ofensywne formacje poszczególnych drużyn co zaowocowało 22. strzelonymi bramkami czyli aż trzynastoma więcej niż miało to miejsce w siedmiu meczach poprzedniej serii spotkań. Być może była to wina słabszej postawy bramkarzy i obrońców, my w każdym razie jesteśmy zwolennikami szklanki do połowy pełnej, więc obstawać będziemy przy swoim zdaniu.
Wydarzeniem kolejki były niewątpliwie rozegrane już w piątkowy wieczór derby Warszawy. Ku radości licznej publiczności zgromadzonej na obiekcie przy ulicy Konwiktorskiej 6 "Czarne Koszule" w efektownym stylu pokonały lokalnego rywala aż 3:0. Na stadionie Polonii zabrakło kibiców gości, którzy w związku z zbyt małą ich zdaniem pulą biletów przyznanych przez organizatorów fanom "Wojskowych" postanowili wcale nie uczestniczyć w derbach stolicy. Czyżby już przed meczem czuli pismo nosem?
Bohaterem kolejki był niewątpliwie... właściciel drużyny "Czarnych Koszul" Józef Wojciechowski, który niczym Janusz Romanowski w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, na przekór obecnie panującym trendom nie szukał wzmocnień poza granicami kraju, tylko postawił na wyróżniających się piłkarzy z rodzimej ligi. Efekt? Po dwóch kolejkach warszawski zespół z kompletem punktów i bilansem bramkowym 5:0 znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli.
Jak jeden mąż zawiedli najwięksi faworyci. Swoje mecze przegrały drużyny Legii i Wisły Kraków, a poznański Lech tylko zremisował na własnej budowie z Arką Gdynia 0:0. Podopieczni Jacka Zielińskiego po raz kolejny zapomnieli chyba, że do wygranej w meczu potrzebne jest strzelenie przynajmniej jednej bramki. Biorąc pod uwagę, że był to ostatni sprawdzian Lechitów przed rywalizacją z Dnipro Dniepropietrowsk w Lidze Europejskiej na miejscu sympatyków "Kolejorza" nie robilibyśmy sobie większych nadziei na udział ich ulubionej drużyny w fazie grupowej tych rozgrywek.
Na zakończenie chcielibyśmy pochwalić zespoły Widzewa Łódź Górnika Zabrze i Śląska Wrocław, które po mniej lub bardziej udanych występach zdołały wywieźć komplety punktów ze stadionów w Kielcach, Lubinie i Krakowie.
Marek Dziadukiewicc