Kłopotów ciąg dalszy (wideo)

Mimo kolejnej wymiany murawa na oddanym do użytku we wrześniu Stadionie Miejskim w Poznaniu nie nadaje się do gry.

"A nam trawa już rośnie" - głosiło jedno z haseł promocyjnych nowego obiektu w Poznaniu. Niestety. Mimo kolejnej wymiany murawa na oddanym do użytku we wrześniu Stadionie Miejskim w Poznaniu w dalszym ciągu nie nadaje się do gry. Co więcej, nikt tak naprawdę nie potrafi odpowiedzieć dlaczego kolejne murawy "instalowane" przy Bułgarskiej nie chcą się przyjąć.

Sprawa jest o tyle poważna, że w niedalekiej perspektywie mistrzów Polski czekają pojedynki pucharowe z Manchesterem City i Juventusem Turyn, a sprawą żywo zainteresowała się europejska federacja piłkarska, która w najgorszym razie może nie dopuścić obiektu i zadecydować o przeniesieniu spotkania do innego miasta.

Sytuację uspokajają władze miasta, które przyznają, że gotowe są wyłożyć pieniądze na kolejną, czwarta już wymianę murawy, jednak bez ustalenia przyczyn powodujących odrzucenie murawy będą to kolejne pieniądze wyrzucone w błoto. Nie od dziś wiadomo, że na nowoczesnych obiektach dużo trudniej utrzymać odpowiedni stan murawy. Wpływ na to może mieć wiele różnych czynników od zbyt słabej cyrkulacji powietrza po złowrogi wpływ stadionowego oświetlenia.

Ratunkiem wydaje się być zastosowanie naturalnej trawy ze sztucznymi implantami. Taką metodę "wzmacniania" trawy z powodzeniem stosuje się na stadionach Wembley i Arsenalu Londyn, jednak do podobnej "kuracji" w Poznaniu musi przychylić się UEFA. Wszystko za sprawą mistrzostw Europy, które za niespełna dwa lata rozegrane zostaną między innymi na poznańskim obiekcie.

Jeżeli działacze zdecydują się na zastosowanie sztucznych włókien bez zgody europejskiej federacji muszą liczyć się z tym, że przed mistrzostwami Europy niezbędna okazać się może kolejna wymiana murawy. Tak czy inaczej odpowiednie kroki jak najszybciej muszą zostać podjęte. Wszak poznańska drużyna do końca tego roku ma rozegrać prawie 10 spotkań na własnym obiekcie.

Marek Dziadukiewicz