Pojawiły się nawet informacje, że Peszko od niedzieli przebywa w Kolonii, a już w poniedziałek może przejść serię badań medycznych – podaje „Przegląd Sportowy”. Sam piłkarz jednak zaprzecza.
- Na razie nigdzie się nie wybieram, jestem w Płocku, mam ważne sprawy rodzinne – wyjaśnia Peszko.
Przyznaje jednak, że koncepcja transferu z Lecha do Kolonii jest jak najbardziej aktualna, ale na razie nie ma żadnych ostatecznych ustaleń.
- Czekam na konkretną ofertę – mówi zawodnik mistrza Polski.
W Lechu nic nie wiedzą o planowanym transferze ich czołowego piłkarza.
- Przed pójściem na urlop Sławek nie zgłaszał nam takich planów. Dla nas to nowa informacja – przyznaje Marek Pogorzelczyk, dyrektor sportowy Lecha Poznań.
Według dyrektora nie ma wątpliwości, że wszyscy podstawowi zawodnicy pozostaną w klubie na rundę wiosenną. Przyznaje, że jedynym problemem jest to, że Peszko ma w kontrakcie wpisaną kwotę odstępnego i może ją w każdej chwili wykorzystać.
- Nie poddajemy się jednak i będziemy z nim negocjować, tak jak robiliśmy to również latem – mówi Andrzej Kadziński, prezes Lecha.
Wspomniana kwota odstępnego to 700 tysięcy euro, która dla takiego klubu jak 1.FC Koln nie jest żadną przeszkodą. Tym bardziej, że Niemcy są wyjątkowo zdeterminowani, bo wiosną są skazani na ciężką walkę o utrzymanie.
- Peszko w Koln? To jest dobry krok, moim zdaniem grałby w podstawowej jedenastce. Przenosząc się do tego klubu zrobiłby lepiej niż np. Kamil Glik, który wybrał niepewny los w Bari, zamiast przenieść się do Legii, Lecha czy Wisły – ocenia selekcjoner Franciszek Smuda.
Już latem Peszko był kuszony przez Panathinaikos Ateny, lecz wtedy zdecydował się zostać w Poznaniu, bo klub podwyższył mu pensję do 250 tysięcy euro rocznie. Dzięki temu od względem zarobków znalazł się w klubowej czołówce.
Teraz negocjacje miałyby również polegać na skutecznym kuszeniu piłkarza do pozostania o skoro na znaczną podwyżkę mógł liczyć Manuel Arboleda, to podobnie może być w przypadku Peszki, który powinien liczyć nawet na 300 tysięcy euro rocznie.
Tymczasem w Koln, gdzie występują m.in. Lukas podolski i Adam Matuszczyk, czekają na niego zarobki co najmniej dwa razy wyższe. Takich pieniędzy Lech nie będzie mu w stanie dać nawet w najbardziej lukratywnym kontrakcie, dlatego nie można wykluczać, że tym razem piłkarz nawet nie próbuje negocjować z obecnym pracodawcą.
O tym, że Peszko jest na liście życzeń Koln, napisała również wychodząca w Kolonii gazeta "Express”. Podaje ona listę czterech graczy, którzy mieliby zimą wzmocnić 16. zespół Bundesligi. Na liście, oprócz Polaka, znaleźli się Tomas Hajnal z Borussii Dortmund, Christian Eichner z Hoffenheim i Michael Rensing z Bayernu Monachium – czytamy w "Przeglądzie".
ah, Przegląd Sportowy