Walka w Las Vegas była już drugim starciem tych znakomitych pięściarzy. W ringu spotkali się po raz pierwszy w 2018 roku, ale wtedy sędziowie orzekli remis. Obaj zawodnicy nie mieli na koncie przegranych pojedynków, ale w końcu któryś z nich musiał okazać się lepszy.
Do ringu obaj wyszli w zadziwiających strojach, a wspólnym elementem kreacji była korona. Fury wyglądał jednak bardziej królewsko, a później w walce zaprezentował lepszy boks. Anglik od początku pojedynku napierał na rywala i zdobywał coraz większą przewagę. Udokumentował ją pod koniec trzeciej rundy, gdy posłał Wildera na deski.
Broniący mistrzowskiego tytułu Amerykanin wstał jeszcze na nogi i walczył dalej, ale z każdą minutą walki jego przegrana wydawała się coraz bliższa. Ostatecznie nastąpiło to w siódmej rundzie. Narożnik Wildera rzucił ręcznik, gdy ten po raz kolejny próbował podnieść się z ringu po ciosach Brytyjczyka.
Fury oszalał z radości i wrócił na tron. Przypomnijmy, ze w 2016 był już mistrzem świata, gdy wygrał z Władimirem Kliczką, ale wtedy pasy kilku federacji oddał, ponieważ nie czuł się wystarczająco dobrze, by ich bronić.
***
Robert Grzędowski