Lechici mocno rozczarowani opuszczali boisko. Porażka 0:1 nie przesądza losów awansu, ale przy przy tak mało skutecznej grze poznaniakom trudno będzie awansować do kolejnej, ostatniej już fazy Ligi Mistrzów. "Nie ma tragedii, przegraliśmy z zespołem, który był faworytem. Spokojnie czekamy na rewanż" - mówił po spotkaniu Jacek Zieliński, szkoleniowiec Kolejorza.
Mecz Sparty z Lechem nie wypełnił mogącego pomieścić 20 tysięcy Generali Arena, dawniej znanego jako Stadion Letna. Dwa i pół tysiąca poznańskich fanów zgotowało swoim piłkarzom fantastyczny doping, który praktycznie zagłuszył sympatyków Sparty. Okrzyki "gramy u siebie" były jak najbardziej uzasadnione.
Głośny doping początkowo uskrzydlił piłkarzy Lecha, którzy w pierwszych 20 minutach mieli więcej do powiedzenia na boisku. W 8 min. powinno być 1:0 dla mistrza Polski, ale bramkarz gospodarzy Jaromir Blazek instynktownie obronił piłkę po główce Manuela Arboledy. Po chwili Blazek udanie interweniował po uderzeniu debiutującego w poznańskim zespole Kamila Drygasa.
Pojawienie się w wyjściowym składzie 18-letniego pomocnika było sporym zaskoczeniem, ale wychowanek UKS Marcinki Kępno mimo ogromnej stawki spotkania, bez kłopotów poradził sobie z debiutancką tremą. "Kamil znakomicie prezentował sie w ostatnim czasie na treningach i dzisiaj to potwierdził. Uważam, że będą z niego ludzie" - ocenił Zieliński.
Gospodarze dopiero w końcówce pierwszej połowie odważniej zaatakowali. Najlepszej okazji nie wykorzystał Vaclav Kadlec, który z linii pola karnego przymierzył tuż obok spojenia słupka i poprzeczki. Kilkakrotnie dobrze interweniował Krzysztof Kotorowski, który pewnie wyłapywał piłki po dośrodkowaniach pomocników Sparty.
Po przerwie Lech nadal grał odważnie, ale z poczynań ofensywnych Kolejorza niewiele wynikało. Najlepszą okazję na pokonanie Blazka miał w 61 min. Semir Stilić - jego strzał po rykoszecie poszybował tuż nad bramką.
Mistrz Polski póki co, nie załatał dziury w ataku po odejściu Roberta Lewandowskiego. Artur Wichniarek w Pradze był mało widoczny, praktycznie nie miał nawet pół sytuacji bramkowej. W drugiej odsłonie zastąpił go Joel Tshibamba, który zaliczył pierwsze oficjalne spotkanie w barwach poznańskiej drużyny. Debiut Zairczyka wypadł jednak przeciętnie.
"Mówiłem, że brak Roberta Lewandowskiego ciężko będzie zapełnić, ale wiedzieliśmy o tym już pół roku temu. Strzelał bramki z regularnością szwajcarskiego zegarka. Artur Wichniarek potrzebuje jeszcze czasu, by dojść do formy" - wyjaśnił trener Kolejorza.
Gospodarze po godzinie gry powoli i co raz wyraźniej zaczęli przejmować inicjatywę. W 72 min. Juraj Kucka z bliskiej odległości strzelił w słupek i był to sygnał ostrzegawczy dla poznaniaków. Cztery minuty później defensywa Lecha przysnęła - po rzucie wolnym piłka trafiła do niepilnowanego Ericha Brabeca, który posłał piłkę niemal idealnie przy samym słupku.
Czesi podbudowani zdobyciem bramki jeszcze kilkakrotnie "przegonili" poznańską defensywę. Kotorowski z najwyższym trudem obronił strzał Bony Wilfrieda. Zieliński z kolei w końcówce pojedynku dokonał kilku zmian, lecz nie wystarczyło czasu na odwrócenie losów spotkania.
Powiedzieli po meczu:
Jacek Zieliński (trener Lecha): Graliśmy w pierwszej połowie bardzo poprawnie i powinniśmy strzelić bramkę. Nie pozwoliliśmy Sparcie na zbyt wiele. Ale spokojnie to jest dwumecz i mamy przed sobą jeszcze rewanż. Stracona bramka i szybkie kontry Sparty sprawiły, że zawodnicy musieli pokonać trochę więcej metrów. Niestety, czegoś nam brakuje, nie ma tego błysku, ale liczę, że każdy kolejny mecz będzie co raz lepszy w naszym wykonaniu. Kibice dzisiaj wspaniale nas wspierali, bardzo dziękuję im za to i żałuję, że nie mogliśmy im za bardzo się odwdzięczyć.
Josef Chovanec (trener Sparty) - To było dla nas trudne mecz. Sami byliśmy ciekawi jak będą wyglądać zawodnicy po kontuzjach. W pierwszej połowie mieliśmy trochę szczęścia po akcji Arboledy, ale udało nam się wyjść obronna ręką. Lech grał lepiej w pierwszej połowie, my graliśmy bardzo ostrożnie. Po zmianie stronie przestaliśmy być bierni, zaczęliśmy atakować. Bramka okazał się punktem zwrotnym, uzyskaliśmy wyraźną przewagę. Z oczekiwaniem patrzymy na rewanż, liczę na szczęśliwe zakończenie rywalizacji.
Dimitrije Injac (pomocnik Lecha) - Wydawało się, że możemy wygrać ten mecz. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji bramkowych, na wyjeździe takie okazje powinniśmy wykorzystywać. Dałoby nam to dobrą pozycję w rewanżu. W drugiej połowie rywale trochę lepiej prezentowali się fizycznie. Została nam druga połowa w Poznaniu i liczymy, że odrobimy tę stratę.
Sławomir Peszko (pomocnik Lecha) - Twardy mecz, ale w końcu to Liga Mistrzów. Nam zabrakło pary w końcówce, a zdobyta bramka uskrzydliła rywali. Mogli nawet strzelić drugą. A ja zdobyłem znów żółtą kartkę czyli wszystko wraca do normy.
Bartosz Bosacki (kapitan Lecha) - Niestety, taka jest piłka. Stworzyliśmy do przerwy kilka sytuacji, ale nie udało się ich wykorzystać. Sparta jakiś super klarownych sytuacji nie stworzyła, a strzeliła nam bramkę w trochę dla nas niefortunnych okolicznościach. Takie gole też padają. Nie składamy broni, przed własną publicznością stać nas na lepszą grę. Postaramy w Poznaniu przechylić szansę awansu na swoją stronę.
Tomasz Mikołajczak (napastnik Lecha) - Sparta zagrała mniej więcej tak, jak oczekiwaliśmy. Postawiliśmy trudne warunki, szkoda jednak, że przegraliśmy. W rewanżu trzeba jak najszybciej strzelić bramkę. Wracamy do Poznania bez zdobyczy bramkowej, a jeśli Sparta w Poznaniu strzeli nam gola, to my będziemy musieli strzelić trzy. To może być bardzo trudne, ale postaramy się nie dopuścić do takiej sytuacji.
Sparta Praga - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Erich Brabec (76).
Żółte kartki: Bony Wilfried, Juraj Kucka (Sparta); Kamil Drygas, Grzegorz Wojtkowiak, Sławomir Peszko (Lech).
Sędziował: Paolo Tagliavento (Włochy). Widzów: 14588.
Sparta: Jaromir Blazek - Jiri Kladrubsky, Tomas Repka, Erich Brabec, Manuel Pamic - Libor Sionko, Juraj Kucka, Niklas Hoheneder, Marek Matejovsky (90+3 Lukas Hejda), Vaclav Kadlec (73. Jiri Jeslinek) - Bony Wilfried (87. Lukas Tresnak).
Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko, Dimitrije Injac, Semir Stilić (87. Jakub Wilk), Kamil Drygas, Sergiej Kriwiec (85. Tomasz Mikołajczak) - Artur Wichniarek (77. Joel Thsibamba).